facebook

wtorek, 31 grudnia 2013

Rok minął, a nic się nie zmieniło

Może jednak wszystko się zmieniło. Może cały świat zmienił się o 180 stopni, tylko my cały czas jesteśmy tacy sami. Całkowicie pochłonięci sobą i swoimi problemami. Czy zmiana roku ma jakiekolwiek znaczenie. Czy jutro obudzimy się całkiem inni? Data jest symboliczna, jak "zaczynam szukać pracy od poniedziałku". Wszystko znajduje się w nas samych i jeśli powiemy sobie, że w najbliższą środę zmienimy całe nasze życie, to dlaczego tego nie robimy? Czy brakuje nam energii czy odwagi? Czemu zadajemy sobie każdego dnia te same pytania? A może wracamy tylko do nich, co jakiś czas? Zresztą, jak widać ja też piszę ze znakami zapytania, więc może nie potrafię także odpowiedzieć na proste pytania. 
Tylko, o co tak naprawdę chodzi w życiu? Czy lepiej znaleźć naszą drugą połówkę czy może po prostu być szczęśliwym? Gdzie jest to szczęście? Chowa się za górą pieniędzy, a może za piątką dzieci? Szczęście jest w nas i czasami brakuje nam tylko iskry, by je zobaczyć.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 12 grudnia 2013

Grudzień za pasem

Połowa grudnia już prawie, chociaż tego dokładnie nie widać. Jakoś tak w miarę ciepło jeszcze jest, a do tego śnieg, który wcześniej padał, dawno już stopniał. Nie trzeba też wkładać na siebie dwóch par swetrów, ani grubych, wełnianych skarpetek. Gdyby nie wszędobylskie Mikołaje, puszczana świąteczna muzyka, a co najważniejsze wielkie wyprzedaże, to bym nawet nie wiedziała, że to już teraz. Dokładnie teraz powinnam się sprężyć i najpierw obmyślić plan, co mam kupić, a później wprowadzić go w życie, tj. kupić prezenty. Jakoś w tym roku nie czuję tej całej magii świąt, więc i o takich rzeczach za wiele nie myślę.
W sumie tak się zastanawiam, czy inni w ogóle też o tym pamiętają. Jakoś nie widzę ludzi biegającymi z zapakowanymi prezentami w rękach, co roku temu było już normą. W takim razie dołączę się do innych i w tej niepewności i beztrosce przetrwam jeszcze jeden tydzień, gdy uświadomię sobie, że już za późno, by kupić coś ze sklepu internetowego, a także zdam sobie sprawę, że w mojej głowie, jak i w portfelu nie ma za wiele. No nic, za świętami jakoś nie przepadam, o czym już wcześniej także pisałam. Pogoda za oknem nawet mi odpowiada, byleby tak nie wiało już, a teraz sennym okiem spoglądam za szybę myśląc tylko o tym, co może mi się przyśnić tej nocy. Z zapamiętaniem snów nigdy nie miałam problemow, więc jutro, gdy budzik swoim wrzaskiem wygoni mnie z łóżka, pomyślę jeszcze chwilę, by przypomnieć sobie nocny sen. I wtedy będę już wiedzieć, że wolę wrócić do niego, niż pogodzić się z rzeczywistością.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

sobota, 30 listopada 2013

Szarość, wszędzie szarość

Rozpoczęła się już na dobre zima, a co za tym idzie wszędobylska szarość. Są też i jej plusy - o wiele łatwiej jest się wtopić w otoczenie, a dokładniej wejść w tłum ludzi nie wyróżniając się. Nie musimy się nawet specjalnie starać, bo kończąc popołudniu pracę wokół jest już na tyle ciemno, że mając na sobie płaszcz, nikt nie zwraca na nas uwagi. Dla nieśmiałych osób jest to wymarzona aura. Są to momenty, kiedy wszyscy zajęci są, jak najszybszym powrotem do domów, a dopóki ludzie nie wpadną w szał świątecznych zakupów, to wiele nie chodzi specjalnie po ulicach. Taka szarość i brak słońca może niektórym przeszkadzać, bo to jest ten ostatni moment przed spadnięciem śniegu. on zawsze trochę zmieni w ogólnym postrzeganiu, ale nie doda za wiele kolorów. Może jest zimno i brzydko, ale akurat taka pogoda też może się podobać. Może za szybko robi się ciemno, ale we wszystkim można dostrzec jakieś plusy. 
ambicje, nieśmiali, możliwości
Wiele osób narzeka, lecz nie może być przez cały rok gorąco. Czasami potrzeba trochę odmiany. Jest to okres, kiedy większość osób wieczorami ucieka do knajpek czy do kina, by spędzić wieczór w cieple. Samotni mogą wtedy zostać w domowym zaciszu i opracowywać plan na swoją wielką przyszłość. Tą przyszłość, która pewnie nigdy się nie wydarzy, bo brakuje im pewności siebie, by mogli coś zmienić. Tej iskry ambicji, by pokazać, że stać ich na coś więcej. Dlatego tak dobrze dopasowują się do tej szarości, chcą być przeciętni, nie wyróżniać się za bardzo. Dlatego tak ciężko im jest wyjść z tego tłumu, który każdego dnia ich porywa w drodze do pracy i z powrotem. 
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 7 listopada 2013

Życie w cieniu, czyli świat bez pochwał

Jak żyć, gdy każdego dnia nikt nas nie zauważa. Jak udowodnić, że coś potrafimy, jeśli na każdym kroku słyszymy tylko krytykę. Jak zwyciężyć, jeśli pochwał brak. I jak wyjść na powierzchnię, gdy każde słowo sprawia, że osoby nieśmiałe jeszcze bardziej zamyka się w sobie i ucieka w swój własny świat. Mówi się, że niektórzy mają już takie predyspozycje, ale jak zawsze to wpływ rodziców jest najważniejszy. To oni potrafią jednym słowem wyzwolić pasje, a drugim sprawić, by dziecko nie chciało się czymś pochwalić. Wydawać by się mogło, że okres dzieciństwa nie jest znacząco ważny w kształtowaniu dojrzałego życia, jednak, jak się okazuje to właśnie te niepozorne dzieciństwo, czas laby i zabawy do mniej więcej dziesiątego roku życia stabilizuje nasze dalsze predyspozycje i wpływa na naszą całą przyszłość.
dorosłość, dzieciństwo, życie
To wtedy kilka małych rzeczy sprawia, że nasza pewność w dorosłym życiu siebie znika gdzieś i chowa się za czarnymi chmurami. Nie wierzymy w nasze umiejętności, albo stwierdzamy, że w ogóle ich nie mamy. Gdzieś czasami odnajdujemy przez chwilę zadowolenie z prostych czynności i przypominamy sobie, że kiedyś już to robiliśmy. Krok po kroku odkrywamy nasze karty i wracamy do wspomnień, kiedy coś szczególnego sprawiało nam przyjemność i jedno słowo naszego dziecięcego autorytetu sprawiło, że nigdy więcej nie staraliśmy się tego robić ponownie. Dopiero teraz widzimy, że już jest trochę za późno na niektóre rzeczy, że zaprzepaściliśmy nasz talent. Niektóre zdolności da rady nabyć tylko w wieku dziecięcym, później nauka nie przychodzi tak łatwo, a nasze ciało nie zawsze jest sprostać różnym czynnościom. Dlatego teraz zastanów się przez chwilę nad swoją przeszłością. Dawno temu, w dziecięcych czasach. Przypomnij sobie powrót do domu z pierwszą klasówką, tą najlepszą ze wszystkich i tą średnią, a następnie sięgnij w pamięci do reakcji rodziców. Nie przypominaj sobie słów, one nie zawsze znaczą wiele. Odtwórz w pamięci język gestów, te mimowolne reakcje, które potrafią zmienić wszystko. A na koniec zastanów się, jakie uczucia ci towarzyszyły wtedy, a jakie teraz, gdy patrzysz na to przez pryzmat doświadczenia. Były to pochwały czy raczej niezadowolenie, a może fałszywe słowa, które zdradziły gesty. Znajdź jeszcze w głowie czas, jaki rodzice poświęcali na twoje zainteresowania, jak bardzo byli zaangażowani w to, by ci się udało coś osiągnąć. Znajdź ten obraz, utrwal go sobie w pamięci, a gdy otrzesz łzę z policzka, odnieś to wszystko do teraźniejszości i odpowiedz na jedno tylko pytanie: Za co mam podziękować?
Świat bez pochwał istnieje obok nas. Jeśli nie dotyczył nas samych, to może dotyczy naszych najbliższych. Jeśli znajdziemy go w swojej głowie, to może nam to pomóc rozwiązać kilka problemów naszej teraźniejszości. Znaleźć nasze nowe hobby, wyzwolić dziecięce pragnienia i żyć na nowo. 
Lepiej nie doceniać, niż dawać fałszywe wyobrażenie wartości.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 30 października 2013

31.10 Księga Cieni, Halloween po polsku III

Nadszedł czas na małą prezentację, a nawet i na małą autopromocję. Już od dzisiaj dostępna jest kolejna część opowiadania zbiorowego Halloween po polsku pod tytułem: "31.10 Księga cieni". Ebooka możecie ściągnąć całkowicie za darmo z Virtualo w trzech formatach: pdf, mobi, epub. 
Wewnątrz, przy samym końcu znajdziecie moje opowiadanie "Powroty".
31.10 Księga cieni, halloween po polsku III
Opis:
W największym sekrecie, pod osłoną mroku i w blasku księżyca szukali bowiem  w najodleglejszych krańcach ziemi tajemniczych ksiąg , by potem opowiedzieć Wam swoje historie. Tym razem naprawdę bardzo czarodziejskie.
Jak zwykle, żaden z autorów nie wiedział, o czym pisze reszta. To ćwiczenie związane nie tylko z umiejętnością pracy w grupie, ale również z innym niż czysto literacki rodzajem wyobraźni. Niezwykle trudno jest bowiem stworzyć spójną całość z indywidualnych kontrybucji, pełnych indywidualnego ognia, różniących się postrzeganiem świata, podejściem a nawet zrozumieniem tematu.
Ale przecież nie miało być łatwo, tylko kreatywnie, pasjonująco i co najważniejsze – oczywiście magicznie. Czy nasi autorzy sprostali zadaniu? O tym przekonacie się już za chwilę.

Spis treści i lista autorów:
1. Wstęp
2. Kinga Ochendowska Księga Cieni
3. Paweł Mateja Wielkie potwory mistrza Gottentota
4. Paweł "DarkAraghel" Rejdak Łowcy
5. Grzegorz Gajek Ode złego
6. Marek Rosowski Mgła
7. Marcin Podlewski Serce i wahadło
8. Anna Klejzerowicz Książka ze szkła
9. Marek Ścieszek Będzina
10. T. J Krzywik Groza zza muru
11. Anna Rybkowska Mistrz lalek
12. Maciej Kaźmierczak Jedność
13. Magdalena Witkiewicz Czarownice
14. Ewa Bauer Narodziny Bogini
15. Kornelia Romanowska Broń mnie od pokuty
16. Robert Rusik Po drugiej stronie księgi
17. Maciej Lewandowski Siedlisko
18. Tomasz Czarny Potrzeby
19. Szymon Adamus Spójrz w moje oczy
20. Krzysztof Dąbrowski I co ja robię tu
21. Chepcher Jones Ta księga
22. Marek Grzywacz Pierwsza strona
23. Karolina Wilczyńska Tam chciałbym się zestarzeć
24. Andrzej F. Paczkowski Oko czarownicy
25. Michał Stonawski Cienie
26. Kamil Czepiel O tym jak ciemność straciła kobietę
27. Antonina Kostrzewa Powroty
28. Krzysztof Maciejewski Ścieżka bez nazwy

Przed wami prawie 500 stron przygody i zagłębiania się w mroczny świat. Nie pozostaje mi nic więcej, niż zaprosić was do czytania, a później do oceniania i recenzjowania.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 9 października 2013

Całkiem inny, samotny dzień

A może by tak jednego dnia trochę poudawać. Tak po prostu. Niech skończy się samotność i nieśmiałość, niech pojawi się uśmiech, odwaga i chęci do życia. Czy to naprawdę dużo? Myślę, że nie. Plan jest bardzo prosty. Zamiast przeleżeć kolejną sobotę, albo snuć się po domu, weźmy się do działania. Budzik, a niech dzwoni rano i głośno. Jeszcze lepiej, jak wstaniemy minutę przed nim, zawsze to minuta więcej dla nas. Poranne bieganie? Może nie przesadzajmy, będzie dobrze, jak jak zjemy w miarę zdrowe śniadanie, ale najpierw musimy się przekonać, że ten dzień jest ważny i wyjątkowy.
jedzenie, tajemnica, kobieta, kalorie
Uśmiech, kilka min przed lustrem, afirmacja i możemy lecieć pod prysznic. Otwieramy szafę, a najlepiej wszystko w pokoju. W końcu możemy się ubrać coś wyjątkowego. To nasza sobota, a nie jakiś kolejny, szary dzień. Bez ekstrawertyzmu, ale z pewnością dostojniej, niż zazwyczaj. Niech nas strój mówi za nas, niech opowiada, że ilość kolorów, to poziom naszego szczęścia. Oprócz tego możemy kilka dawno nieużywanych, domowych rzeczy spakować do wyniesienia. Wiem, że trudno się pozbyć ulubionego, dziesięcioletniego swetra, ale czasem po prostu trzeba. To tylko trochę wysiłku, może za tydzień o nim nawet nie będziemy pamiętać, bo i tak ciężko było go znaleźć na dnie szuflady. Czas na spotkanie ze światem. Bez pośpiechu, powoli. Wyjdźmy do ludzi. Spotkajmy się z kimś. Napiszmy milion smsów, na pewno wszyscy nam nie odmówią wspólnego popołudnia. I co, że nie mają z kim dzieci zostawić, albo są zajęci, a może powodem jest to, że tak późno do nich piszemy? Nie ma się, co martwić, nie pójdziemy z nimi, to się nie załamiemy. Dzisiaj jest nasz dzień. Zaplanowany wczorajszego wieczoru, więc nie było mowy o ustalaniu spotkań wcześniej. To nam przypadnie cała gorąca czekolada, a nawet dodatkowe ciastko. Nie ma, co myśleć o kaloriach. To zostawimy sobie na jutro. Obiad w gustownym miejscu czy w naszej ulubionej knajpce? Możemy zaszaleć, kto nas skontroluje. Bez przejmowania się pojedynczym stolikiem.
stolik, samotność, pojedynczy, samotny, restauracja
Jesteśmy wyjątkowe, więc nam się należy dzisiaj cały stolik i będziemy przy nim siedzieć, ile nam się chce. Nikt nas nie wygoni, nikt się nie dosiądzie,  bo to w taki dzień, jak dzisiaj, cały świat jest nasz. Może kino? A czemu, by nie. Dzisiejsze wydatki będą powodem rozmyślań dopiero jutro. Możemy wybrać sobie miejsce gdziekolwiek, dokupić duży popcorn, a do tego nie musieć się sprzeczać, czy horror czy komedia. Komedia romantyczna? To można obejrzeć w domu pod pierzyną. Niech efekty specjalne wypełnią całą salę, niech się dzieje. A może lepiej wybrać się na bajkę z dubbingiem? Wybór należy do nas, nikt nie będzie nas oceniał. Ani osoba siedząca obok, ani kasjerka. To nasz wybór i bądźmy pewne od początku do końca. Koniec manipulacji i oszukiwania. Przypominam, nasz dzień, nasze zasady. Po udanym seansie możemy wpaść na chwilę do sklepu, gdzie zakupimy wino na nasz specjalny wieczór. Nie przesadzajmy z pójściem na imprezę lub na drinka, to nie w naszym stylu. Po całym dniu nieobecności i to do tego przyjemnie spędzonym, a nie w pracy, możemy cieszyć się własnym kątem. Zapalmy świecie, delektujmy się winem i weźmy jakąś książkę, albo dopiero teraz sobie pozwólmy na komedię romantyczną. Nasz dzień się powoli kończy, ale to właśnie dzisiaj możemy zasnąć tak, jak chcemy. Przed ekranem komputera, w makijażu, w ciuchach. A dlaczego by nie. Wszystko zależy tylko od nas. A gdy minie godzina dwunasta i skończy się nas dzień, możemy zapłakać cicho, bo mimo wielkiego planu wciąż nic się nie zmieniło. To był kolejny samotnie spędzony dzień, a uśmiech na twarzy nic w nim nie zmienił. Jedyne co się zmieniło, to stan naszego konta, poczucie własnej wartości, ale chociaż świadomość, gdzie mają nas nasi znajomi, została bez zmian.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 25 września 2013

Nigdy nie jest za późno na miłość

A może tytuł powinien brzmieć: "Nigdy nie jest się za starym, by być samotnym."? Oba tytuły oznaczają praktycznie to samo, lecz ten pierwszy ma wydźwięk pozytywny - zawsze można spotkać swoją drugą połówkę, albo nie ma, co patrzeć na swój wiek. Zaś tytuł z samotnością w tle od razu daje złe wyobrażenie o temacie - czy osoba stara będzie się chwytać przysłowiowej brzytwy, byle by kogoś znaleźć, a może starość jest synonimem samotności? 
pary, wiek, miłość, starość, młodość
Czy na miłość zasługują tylko osoby młode? A jeśli tak, to jaki wiek jest górną granicą? 
Dla jednych nieznalezienie sobie męża/żony po studiach czy przed trzydziestką jest już niewyobrażalne. Dla innych górną granicą jest czterdziestka, dla jeszcze innych ostatnie lata płodności. Czy po pięćdziesiątce przestaje się szukać, a może po sześćdziesiątce traci się nadzieję? 
Obserwując ludzi wiem, że wiek nie ma takiego wielkiego znaczenia. Kiedyś ukrywali się i młodsi, i starsi. Teraz wszyscy na ulicach i w parkach nie boją się pokazać, że są razem. Para staruszków trzymająca się za ręce nie przyciąga już niczyjej uwagi. Są to rzeczy całkowicie normalne. Niezależnie od wieku ludzi okazują sobie miłość, ale także nie boją się przyznawać do samotności. Teraz nikt po przeżyciu połowy stulecia nie narzeka, że życie całe zmarnował, bo nie znalazł sobie drugiej połówki. Nie wiadomo, czy zmieniły się obyczaje, czy ludziom jest łatwiej się do niektórych rzeczy przyznać, czy może nie jest to uważane za nic złego. Przy obecnym zaludnieniu ziemi, jeśli ktoś nie pozostawi po sobie potomstwo, to nie będzie z tego takiej wielkiej tragedii. Trzeba tylko na to spojrzeć w inny sposób.
Jedno, co nie uległo zmianie, to powiązanie wieku wraz z możliwością znalezienia partnera. Gdy chodzimy do szkoły czy na studia, to mamy wokół siebie tyle osób, jakich nie będziemy mieli nigdy później. Do tego jeszcze dochodzi wiek imprezowy i szansa na znalezienie kogoś jest duża. Później zaczyna się praca, znajomi zaczynają brać śluby, rodzą się dzieci, przez co mają mniej czasu na spotykanie się z nami czy na imprezowanie. Przed czterdziestką powinniśmy być już całkowicie ustatkowani, dlatego nieliczni samotnicy umawiają się jeszcze na randki. Zaś po pięćdziesiątce należałoby rozpocząć rozmyślanie o wnukach. Co jeśli do tego momentu nie udało nam się nikogo znaleźć, a nie chcemy spędzić reszty życia w samotności?
W każdym wieku róbmy to samo: 
- wychodźmy z domu (do znajomych, do kina, do kawiarni), choćby sami Nigdy nie wiadomo, kogo spotkamy. 
- Korzystajmy z okazji - zaproszenie na wyjazd, wspólny wieczór przy kartach? - nie ma potrzeby wiecznie odmawiać.
- miejmy swoje pasje (sport, zainteresowania, sztuka), dzięki temu możemy spotkać ludzi, którzy także podzielają to, co robimy.
- korzystajmy z dobrodziejstw technologii - czatów, portali randkowych. Może ciężko się przełamać, ale jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz.
- bądźmy otwarci - nie odpychajmy ludzi po pierwszych słowach. 
- uśmiechajcie się, ile tylko możecie.
dziadek, komputer, łąka
A jeśli ktoś nie chce wyjść do ludzi i woli przeżyć resztę życia w samotności? To dajmy mu przeżyć swoje życie tak, jak chce. Nie zmuszajmy go do niczego, ani nie wypominajmy brak dzieci czy drugiej połówki. Każdy ma prawo żyć tak, jak mu się podoba. Tylko nie kupujcie samotnikom na prezent kota!
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 5 września 2013

Samotności się nie ukryje

Nie muszę nikomu przypominać, że zaczął się wrzesień. Dla jednych pierwsza myśl to szkoła, dla innych koniec wakacyjnych rozkładów jazdy, a jeszcze dla innych początek jesieni. Jakby na to nie patrzeć, jesień w tym rok przywita nas wyjątkowo szybko, o zimie już nie wspominając. Jak już wam kiedyś wspominałam, zimne miesiące są ulubionymi dla samotników, bo nikt ich wtedy nie zmusza do wychodzenia z domu, uprawiania sportów czy wspólnych wyjazdów. Mogą spokojnie zamknąć się w swoich czterech ścianach i robić to, na co mają ochotę. Nawet, jeśli ma to być przysłowiowe nic. Tylko samotność nie daje o sobie zapomnieć, nawet teraz, gdy zmuszeni jesteśmy widzieć więcej osób w szkole czy po skończonych urlopach w pracy. Szybkie podsumowanie naszych wakacji i porównanie ich do innych sprawia, że czujemy się gorsi. 
I to właśnie takie rozmowy o tym, co się działo w naszym wolnym czasie sprawiają, że spada nasza samoocena, która zazwyczaj znajduje się kilka centymetrów nad poziomem zero, co bezpośrednio może prowadzić do depresji czy zamknięcia się w sobie. Jeśli uporamy się z tym problemem, to samotność nadal będzie na nas czyhać. Będziemy powoli obserwować zmianę wśród wszystkich ludzi. Przestaną siedzieć w parku czy wyjeżdżać na weekendy nad wodę, tylko przeniosą się do restauracji, knajpki czy kina. I mimo że ich będzie coraz więcej, to nasza samotność przy tym nie zmaleje. Będziemy jeszcze bardziej czuli ich wzrok, ich współczucie czy litość. 
Wszelkie te spojrzenia, które nas irytują, choćby były całkowicie niewinne. I wszystko to sprawi, że upewnimy się naszym przekonaniu, że w domu jest nam najlepiej. Nie ważne, czy mamy do dyspozycji mały pokoik, małe mieszkanie czy piętro. W nich tylko potrafimy znaleźć bezpieczny kąt
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 15 sierpnia 2013

Prawdziwe wakacje

Nie pamiętam, naprawdę nie pamiętam, kiedy miałam ostatni raz prawdziwe wakacje. W prawdziwości tej nie uważam dwóch tygodni na Karaibach, ale po prostu wakacji, które bym odczuła, jako odstresowanie. Patrząc na ostatnie lata, to o ile w ogóle ciężko sobie pozwolić na urlop będąc samo zatrudnioną, to  nawet normalny urlop w pracy zawsze przychodził mi niejako z łaską.
wakacje, słońce, sieć, plaża
Do tego zawsze wiedziałam, że po powrocie do pracy będą miała do nadrobienia dwa tygodnie. To już wystarczało, by końcówkę urlopu mieć zawaloną.
Na starcie najczęściej stawała gotówka, ale czasami udawało się coś odłożyć na wyjazd, o ile pralka, ani lodówka nie odmawiały posłuszeństwa w dniu opłacenia wycieczki czy podjęcia o niej decyzji. Kwestie pieniężne nie są najpoważniejsze przy wyjeździe, bo zamiast wakacji za granicą, można pojechać nad jakieś jezioro czy w Bieszczady. O naszym morzu nie piszę, bo jak większość wie, wcale taniej nie wychodzi. Gorzej jest pod tym względem, gdy jedziemy gdzieś ze znajomymi i okazuje się, że nie możemy sobie pozwolić na jakieś dodatkowe atrakcje, bo prostu nie mamy już za co. O ile można zrozumieć, że nie stać nas na wycieczkę na zwiedzanie jakiegoś zamku, to ze wspólnego jedzenia w restauracji, tudzież w pizzerii gorzej się jest wymigać. I co wtedy? Zadłużyć jeszcze bardziej kartę kredytową czy wyjść na przysłowiowego dziada? Przerabiałam to milion razy i argumenty na temat braku gotówki raczej nie przechodzą. Niestety. Nie możemy sobie czasami na wszystko pozwolić. Szkoda, że jadąc raz na kilka raz na wakacje nie możemy spokojnie zjeść na mieście bez patrzenia i przeliczania cen, albo za granicą, gdy mamy all inclusive, pojechać na wycieczkę fakultatywną, albo kupić coś w miejscowym sklepie. Tak to czasami wygląda i sprawia też, że nie korzystamy w pełni w wypoczynku, bo i tak martwimy się o stan portfela, nawet przy najmniejszych wydatkach, jak woda. Dajmy już spokój pieniądzom, bez nich potrafię też odpoczywać.
Wakacje, oczekiwania, smutna prawda, komputer
Stresuję się, gdy nie ma dobrej pogody, ale na to nie mam wpływu. Mogą mnie stresować inni ludzie i ich zachowanie, gdy są moimi sąsiadami, ale z tym sobie mogę poradzić. 
O wiele gorzej jest z tym, że zabieram na wakacje stres domowy, pracowniczy czy rodzinny. I to jest prawdziwy problem wielu ludzi jadących gdzieś sobie wypocząć. Zamiast opalać się na plaży, to rozmyślają o tym, że może powinni być, gdzieś indziej, albo że powinni robić coś innego. Mają pretensje do siebie, że się za mało ruszają, że za dużo jedzą i sami dokładają sobie kolejnych problemów. Nie potrafią się bawić nawet w gronie swoich znajomych i morze alkoholu nie sprawi, że poczują się lepiej. W takim razie chyba lepiej odpocząć w domu i narzekać, że się nigdzie nie pojechało, niż wyjechać na wakacje i nie korzystać z ich uroków.
Dla pozostałych muszą wystarczyć krótkie wypady weekendowe. Jeśli tylko nie będą od piątku myśleć o zbliżającym się poniedziałku...
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 31 lipca 2013

Po burzy zawsze przychodzi słońce

Wiele z was nieraz myśli, że nie może już być gorzej, niż jest teraz. Dokładnie w tym momencie swojego życia doświadczacie jego najgorszych chwil. Tylko nigdy nie macie pewności, czy to wydarzenie nie przyniesie wam jakiś pozytywów, a może wydarzenia za dziesięć lat będą o wiele gorsze, niż te dziejące się właśnie teraz. Nigdy nie wiecie, co może przynieść jutro? Nikt nie zabrania się smucić i cierpieć. Każdy może mieć dłuższe czy krótsze okresy życia, kiedy jesteśmy kompletnie bez sił. Są też wydarzenia, które sprawiają, że razem z nami cierpią też inni, bo nie wiedzą, jak nam pomóc. Czasami trzeba wziąć się jednak w garść i pokazać, że potrafi się przejść przez kryzys. Może tylko do następnego dołka, ale teraz sobie poradzimy. Może już jutro wstaniemy z nowymi siłami i pomysłami. Tylko trzeba popatrzeć na siebie krytycznym okiem i powiedzieć w końcu "Dość", "Mam dość takiego życia". Jeszcze popatrzeć z pogardą na nasze odbicie w lustrze i zrobić krok naprzód. Zapoczątkować zmiany, które sprawią, że za dzień, za tydzień czy za rok będziemy całkiem innymi ludźmi. Dokładnie takimi, jakimi się widzieliśmy wcześniej, a nie wiedzieliśmy, jak to dokonać. Po prostu pokaż, że potrafisz.
kryzys, labirynt, człowiek, pokonywanie trudności
Dlaczego samotność najbardziej przeżywają nastolatkowie, skoro jeszcze tyle życia przed nimi. Czy to wpływ otoczenia czy może po prostu trudny wiek? Mamy jeszcze rodziców, mnóstwo ludzi ze szkoły, z którymi się zadajemy lub nie, a przed nami perspektywa studiów czy pracy. Minęły już czasy ze średnią długością życia z dwójką na początku. Samotnością można martwić się w wieku trzydziestu, czterdziestu, a nawet więcej lat. Wtedy, gdy już nie będziemy młodzi, atrakcyjni i zdolni do reprodukcji. W momencie, gdy już nikt nie myśli o zakładaniu rodziny. Dokładnie wtedy możemy sobie powiedzieć, że zrobiliśmy kiedyś błąd. Trzeba się było nie przejmować tak bardzo naszym samotnym życiem, bo tak naprawdę dopiero teraz jesteśmy samotni. 
Po prostu musieliśmy dorosnąć do tego. Poznać siebie bardziej i zobaczyć także szczęście innych ludzi. Dopiero, gdy możemy się porównać, co tak bardzo lubimy robić, zauważymy nasze błędy życiowe. Zobaczmy, że innym się udało i zróbmy to samo. Może wystarczyło tylko wyjść z domu, odwiedzić czasem znajomych, wyłączyć na chwilę komputer, a świat byłby bliżej. Może nic by to nie dało, ale na starość byśmy nie żałowali tych straconych chwil. 
pocałunek, marynarz, pielęgniarka, time square
Mija połowa lata, połowa roku, połowa życia. Czas się nie zatrzyma dla nas. Będzie pędził nieubłaganie, a gdy zauważymy jego upływ i zdamy sobie sprawę z jego istnienia, może już być za późno.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 15 lipca 2013

Wymówki powakacyjne - samotność boli

Ostatnio opisywałam, w jaki sposób odmówić znajomym wspólnego wyjazdu na wakacje. Teraz przyszła pora im wytłumaczyć, dlaczego nie jesteśmy opalone/-ni po powrocie do szkoły czy pracy. W końcu zawsze przyjdzie ten moment, że się ktoś spyta, jak minął urlop, albo co się działo ciekawego w wolnym czasie.
samotność, nic nie robienie, nuda, książka, lenistwo
Wymyślanie wielkich podróży do Skandynawii i tak szybko wyjdzie na jaw. Choćbyśmy i znali w miarę Photoshopa, to jeśli same zdjęcia nas nie zdradzą, to pewnie znajdzie się ktoś, kto tam był, albo miał przesiadkę na tym samym lotnisku. Kilka pytań i po nas. Jak się tłumaczyć, to z głową.
Sprawdzone rozwiązania:

  1. Wyjazd do rodziny - w to może uwierzyć każdy, że co roku mamy zaplanowane wakacje u naszych kuzynek/kuzynów gdzieś w Bieszczadach, w Lubuskim czy na Kaszubach. Najlepiej wybrać miejsce z dala od morza, gór czy większych atrakcji, by nie tłumaczyć się z braku pamiątek, zdjęć, opalenizny i wiedzy o zabytkach.
  2. Nieważny paszport - można opowiedzieć, że się miało wszystko zaplanowane i wykupione, ale nieważny paszport popsuł wszelkie plany. Nie trzeba dramatyzować o problemach na lotnisku, lepiej po prostu powiedzieć, że nawet się nie zaczęliśmy pakować i biuro podróży jakoś się dało ubłagać na zwrot 50% wpłaconej sumy. Dodatkowo zyskujemy efekt ofiary losu.
  3. Choroba - pisałam o tym także w poprzednim wpisie, jednak nic tak dobrze nie działa, jak opowiedzenie o popsutych planach wakacyjnych przez grypę żołądkową. Wystarczy kilka pierwszych zdań i nawet nikt się nie pyta dokładnie, ile trwała, ani co dokładnie było w planach. Można opowiedzieć także o kontuzji i obozie sportowym, ale czy ktoś w to uwierzy?
  4. Wakacje w mieście - w czasie urlopu można nadgonić czas z załatwieniem ważnych spraw - urzędy, poczta, dawno niewidziani znajomi, a może nawet odwiedziny. Trzeba jednak uważać na pytania, dlaczego z okazji wolnego nie dzwoniliśmy czy nie odwiedzaliśmy stałych znajomych.
  5. Opieka nad osobą starszą, psem, kotem - byliśmy uziemieni i tyle. To był nasz obowiązek i nikt nie mógł tego zrobić za nas. Można trochę ponarzekać na taką, a nie inną sytuację i obiecać, że w przyszłym roku na pewno gdzieś pojedziecie.
  6. Remont - skoro o wakacjach w mieście mowa, to czemu nie powiedzieć o remoncie, wielkim sprzątaniu czy porządkach w piwnicy. Możemy być pewni, że teraz każdy by nam chętnie pomógł, zwłaszcza, że jest już po czasie. W końcu można na znajomych zawsze liczyć.
  7. Praca - dorabianie w trakcie wakacji to dobry pomysł na załatanie naszego budżetu. Nawet, jeśli nie pracowaliśmy, to można opowiedzieć, że praca na produkcji nie była taka straszna i jakoś nam się udało zarobić parę groszy i pozbyć długów. Należy zawsze mówić o spłacie długów, bo w przeciwnym razie nie wymigamy się przed wspólnym Sylwestrem.
  8. Gorący seks - najlepsze wymówki to te najmniej prawdopodobne. Można powiedzieć, że przez cały czas nie wychodziliśmy z łóżka będąc tam z piękną sąsiadką. Teraz jej mąż wrócił z delegacji i wszystko wróciło do normy. Pewnie nikt nie weźmie tego na poważnie i spyta się nasze prawdziwe wakacje, więc lepiej uważać.
To chyba główne wymówki dla znajomych. Dla polepszenia efektu można zawsze pójść do solarium czy użyć samoopalacza.
A dlaczego nie powiedzieć prawdy?
czytanie, wakacje, książka, zabawa
W końcu to nic strasznego siedzieć w domu bez celu, nudzić się, oglądać seriale i grać na komputerze. Czas spędzony w oknie obserwując szczęśliwe osoby, czas przed ekranem podziwiając cuda przyrody, a może czas spędzony przed ekranem zastanawiając się, co można by było zrobić, gdyby nam się chciało. Przespane popołudnia, wypłakane wieczory, a może nieprzespane noce. Tyle rzeczy, które osoby samotne robią w wolnym czasie, a są na tyle interesujące, by opowiedzieć o nich innym.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

niedziela, 30 czerwca 2013

Wakacyjne wymówki - spędzanie samotnie wakacji

Już jutro zaczyna się lipiec, czyli pierwszy miesiąc wakacji. Oczywiście prawdziwe takie wakacje mają tylko uczniowie, ale nie ma co tęsknić za tamtymi czasami. Czy mamy dwa miesiące wolnego czy też musimy sobie zaplanować dopiero urlop, to i tak wszyscy pytają się nas wcześniej, jakie mamy plany wakacyjne. Póki jeszcze jest czas, to możemy grać na zwłokę i tłumaczyć się, że jeszcze nie mamy planów czy że jeszcze się nie zdecydowaliśmy dokładnie. Zwłaszcza, gdy ktoś spyta z kim planujemy wyjazd. Później trochę pogarsza się sytuacja. Czas goni i odpowiadanie, że nie mamy planów na wyjazd, może się dla samotnych tylko skończyć gorzej.
wakacje, spływ, samotnie, singiel, łódka
Znajomi mogą się zacząć nami martwić i chcieć nas przygarnąć. W sensie wspólnego wyjazdu. Co może odpowiedzieć osoba samotna, gdy nie ma ochoty dołączać się do znajomych? Co powiedzieć później innym, gdy spytają, co robiliśmy na urlopie? Sposobów wymówek jest wiele. Jedne gorsze, inne zaś mało wiarygodne. Dzisiaj przyjrzymy się kilku z nich. Najpierw wymówki przed wyjazdem:

  1. Inne plany - najłatwiejsza odpowiedź na pytanie. Najlepsza i najbardziej prosta. Gorzej, gdy ktoś spyta nas dokładnie, co planujemy. Wtedy możemy ratować się wyjazdem do rodziny z jakiegoś odległego miasta. Czy to ciotka czy babcia, raczej nikt nie zna całej naszej rodziny na tyle dokładnie, by mógł to sprawdzić. Na pewno dadzą nam spokój, choćby ich propozycja była o wiele lepsza. Sprawdza się i u młodych, jak i u starszych osób
  2. Brak pieniędzy - podstawowy, ale i też najprawdziwszy problem. Czasami nie trzeba kłamać, że nie możemy sobie pozwolić na dwutygodniowy wyjazd za granicę. Gorzej, gdy ktoś chce nam pieniądze na wyjazd pożyczyć lub częściowo sponsorować. Tu najlepiej po prostu stanowczo odmówić. W pracy łatwo obronić argument braku pieniędzy z powodu kryzysu. 
  3. Choroba - jak symulować, to symulować. Działa niestety na kilka dni przed wyjazdem i dopiero widoczne objawy nie wzbudzają podejrzeń. Można się jeszcze tłumaczyć wrażliwością na słońce, uczuleniem od wody itp. W ogólnym rozrachunku nie wyjdzie nam to na dobre w późniejszych kontaktach ze znajomymi.
  4. Strach - pojęcie ogólne, ale też w miarę wiarygodne. Możemy bać się latania, wody, wysokości, ciemności, pająków i praktycznie wszystkiego. Trzeba tylko mówić w miarę sensownie, by nie wzbudzać podejrzeń. Sposób ma tyle samo wad, co choroba, przez co nie zawsze się sprawdza.
  5. Brak zgody - najczęstsza prawdziwa wymówka wśród osób młodych, gdy rodzice nie pozwalają im na wspólny wyjazd ze znajomymi. U osób starszych także może wystąpić. Może się nie zgodzić mąż czy żona. Można się też tłumaczyć brakiem zgody szefa na urlop w danym terminie. Trzeba konsekwentnie powtarzać, że próbowaliśmy już wszystkiego i nic to nie dało.

To chyba główne wymówki, chociaż jest i tyle, ile osób się wymigujących. Wtedy samotni mogą po prostu podczas wolnego zostać w domu, pół dnia spędzić w łóżku, a drugą przed komputerem narzekając na siebie i na to, że wszyscy teraz się świetnie bawią i wrócą opaleni i zadowoleni. 
Na pocieszenie zostanie nam, co najwyżej kolacja we dwoje.
kolacja, dziewczyna, komputer, kolacja, samotność
A o tym, jak powiedzieć, co robiliście na urlopie/na wakacjach, napiszę następnym razem.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 19 czerwca 2013

Narzekanie i marudzenie jako sport narodowy

Myślałam, że tylko ja tak mam, ale widocznie nie jestem odosobniona. Każdego dnia, zwłaszcza teraz słyszę, jak bardzo jest wszystkim źle. Ja jeszcze jestem w stanie zrozumieć brak pieniędzy na podstawowe produkty, kiepską pracę czy ciągle psujące się auto. Naprawdę czasami trzeba sobie trochę pomarudzić, ale.. Właśnie. Po długiej zimie, po deszczowej wiośnie, teraz, gdy w końcu słońce przypieka z góry i pierwszym urlopowiczom gwarantuje świetną pogodę, to zewsząd słychać to samo. Za gorąco, za duszno, za ciepło, za parno itd. 
słońce, wybuch, gorąco, lato
Może i mnie samej takie upały nie sprawiają przyjemności, ale stał się to ulubiony temat wszystkich w tramwajach, w autobusach, w parkach i w sklepach. Temat lepszy niż polityka. Tutaj każdy jest ekspertem i potrafi powiedzieć, jaka powinna być idealna pogoda o tej porze roku w Polsce. Ba, potrafi nawet powiedzieć, jaka była średnia temperatura poprzedniej dekady. Za każdym razem jest nam po prostu źle i ciężko nam dogodzić. To jest mniej więcej tak, jakby teraz ściągnąć do Polski kogoś z Koła Podbiegunowego, kto po raz pierwszy doświadcza takich temperatur. Zaś w zimie ściągnąć kogoś z Sahary, niech zobaczy nasze siarczyste mrozy. Czasami mi się po prostu wydaje, że ludzie urodzili się wczoraj i nie znali naszych realiów. Zresztą, sama też bym sobie ponarzekała na taką pogodę, ale gdy wszyscy wokół mówią, to moje trzy grosze nic nie dają. Za to mam ze sobą kapelusz i wodę pod ręką, by w razie czego nie nabawić się udaru. Życzę też wszystkim chłodnego prysznica w domu, by i na nich nie narzekali w środkach komunikacji poza pogodą. Jest lato i musi być gorąco, a w zima znów będzie śnieżna i długa. Nie ma pogody pośredniej, na taką zapraszają za to emigranci z Anglii. 
A że przy takiej pogodzie niewiele się chce, no to trudno. Wszystkiego sama też nie przeskoczę i chętnie sobie poleżę. Czasem mi się należy. I nie będę mówić, że jest za gorąco. Będę napawać się delikatnym wiaterkiem, który delikatnie chłodzi moje stopy i rozmyślać, nad jaką wodę mogę uciec w weekend z miasta.
plaża, turyści, lato, morze
Dobranoc. I pamiętajcie, zawsze może być gorzej.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 4 czerwca 2013

Pisanie książki, pisanie w nocy

Powoli, bo powoli, ale wracam do pisania. Póki co uwzięłam się, by skończyć jeden projekt i pod żadnym pozorem nie zaczynać niczego nowego. Po prostu, gdy tylko pojawi mi się nowy pomysł, to stary idzie w odstawkę. Pomysłów mam wiele, więc i rozgrzebanych mam wiele rzeczy, a dokładniej tekstów. Od krótkiego planu, po streszczenie, a czasem i po pięćdziesiąt stron tekstu, który by teraz dokończyć, musiałabym wszystko drukować, przeczytać i na nowo odnaleźć się we wcześniejszych zamierzeniach. W związku z tym zarywam niektóre noce, bo tylko wtedy potrafię spokojnie pisać. Za dnia nikt mi nie przeszkadza, nawet wieczorami mogę się zamknąć u siebie w pokoju i nieniepokojona przez nikogo mogłabym pisać, ale się nie da.
lista, motywacja
Pierwsze kilka godzin spędzam na bezproduktywnym przeglądaniu internetu, Facebooka, głupich for, zdjęć, czasami mądrzejszych for i dopiero, gdy mam już dość, rozpoczynam pisanie. Zdarza się, że później już nie mam sił i idę po prostu spać, lecz niestety następnego dnia popełniam dokładnie te same błędy. Nie gonią mnie żadne terminy, więc mogę spokojnie pisać, ale sama sobie muszę narzucać tempo, by nie zapomnieć, co miałam napisać. Mam nadzieję, że nie będziecie za bardzo zawiedzeni, jeśli będę pojawiać się tu rzadziej, a wpisy będą krótsze. Później do was jeszcze wrócę, a póki co trzymajcie kciuki, bym dzisiejszego wieczoru, spięła się do pracy. Pracy twórczej oczywiście.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 30 maja 2013

Chwila odpoczynku od technologii

Każdy z nas potrzebuje chwili odpoczynku. Czasami odpoczywamy od pracy i od problemów codzienności, a czasami od uzależnień. Różne mamy nawyki, ale w dobie technologii musimy zrobić sobie chwilę przerwy od komputera czy telewizora. Z komórką pozostałam, ale nie używałam jej do przeglądania internetu. Szczerze mówiąc, myślałam, że taka krótka odmiana wprowadzi jakieś zmiany do mojego przyszłego życia. Będę miała więcej czasu, by ugotować coś nowego z książki kucharskiej, znaleźć więcej czasu na ćwiczenia czy po prostu poczytać. Oczywiście nie wykorzystałam zaplanowanego czasu dobrze. Nie znalazłam chwili, by móc dokończyć pisanie książki, nie znalazłam czasu na porządki w szafie. Szczerze mówiąc nie robiłam kompletnie nic konstruktywnego. Czułam się niczym studentka przed sesją odcięta od internetu. Porządki w biurku, oglądanie starych zdjęć, zastanawianie się nad przyszłością i milion małych zjadaczy czasu, o których nawet bym nie pomyślała wcześniej. Spałam do późna, późno też wychodziłam z łóżka. 
łóżko, spanie, whisky, jack daniels
Teraz bałagan wypełzł już na wierzch, kwiatki mają już sucho, góra prania czeka na mnie znowu, więc szybko wrócił poprzedni stan. Teraz zdałam sobie też sprawę, że nie miałam wcale więcej czasu dla mamy czy córki, bo przecież chciałam chwilę dla siebie. Po prostu muszę sobie chyba planować wolny czas od technologii, najlepiej gdzieś z dala od miasta. Może nie potrzebowałam chwili dla siebie, może po prostu muszę się stąd wyrwać na chwilę, by gdzieś w oddali dopiero znaleźć czas dla moich bliskich.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 14 maja 2013

Niespełnione marzenia

Marzenia, ach marzenia. Zmieniają się z wiekiem, sytuacją finansową, zdrowiem itd. Inne marzenia mają dzieci, a inne dorośli. Większość dzieci przechodzi okres fascynacji różnymi zawodami: strażak, policjant, lekarka. Później się to rozmywa, ale w przyszłości pojawiają się wyrzuty, że mogliśmy się trzymać wyznaczonych przez nas celów. Przedszkole to już czas kształtowania naszych umysłów i nakierowania ich na konkretne rzeczy. Jeśli wtedy zaczyna nas fascynować rysowanie lub muzyka, to dobrze rozwijać dziecko w tym kierunku. W innym wypadku skończy ono jako przeciętniak wśród reszty szarego społeczeństwa wstając rano do pracy i wracając później do domu przed telewizor. 
więzienie, głowa, kraty, człowiek, umysł
Wtedy może już być za późno na zmiany, albo bardziej na motywację do zmian. Zacznie się wyliczanie, że inne studia, że ryzyko wyjazdu za granicę, że inna decyzja, zmieniłaby nasze codzienne życie. Zastanawianie się każdego dnia, dlaczego jest tak, a nie inaczej jest tylko pogrążaniem się w szarości. Zazdroszczenie innym sukcesów też nie odmieni naszego życia. Jeśli już analizujemy swoje dzieciństwo, to przypatrzmy mu się trochę z innej perspektywy. Co lubiliśmy robić, co sprawiało nam przyjemność? Były to zwykłe lekcje, zajęcia sportowe, muzyczne czy plastyczne? Znajdźmy obraz nas, jako dziecka, które było zagubione i nie wiedziało, na co się zdecydować, ale niektóre rzeczy bardziej je ciekawiły. Gdy znajdziemy naszą dziedzinę, nie idźmy dalej. Zostańmy w tym dzieciństwie i popatrzmy teraz na innych. Nasz kolega został znanym koszykarzem. Przypomnijmy sobie, jak wyglądało jego zainteresowanie sportem w dzieciństwie itd. Z tego wszystkiego powinien nam wyłonić się obraz, że dzieci, które przejawiały większe zainteresowanie daną dziedziną i które w późniejszych latach ciężko pracowały udoskonalając ją odniosły sukces. Sukces, który także przepłaciły nieprzespanymi nocami i brakiem znajomych, ale z punktu widzenia innych, był to sukces. Teraz popatrzmy na nasze zainteresowania szkolno-przedszkolne i zobaczmy, w którym momencie się poddaliśmy i kto na to wpłynął. Nauczyciel, koledzy, rodzice, my sami? Teraz popatrzmy na nasze życie. Nadal przejawiamy zainteresowanie tymi dziedzinami, co 20, 30 czy nawet 50 lat temu. Po prostu dziecku było łatwiej rozwinąć się i nie przejmować się błędami. Zmarnowaliśmy najlepszy nasz czas, ale nigdy nie jest za późno. Nie musimy odnieść sukcesu, ani być milionerami, bo nie o to chodzi w życiu. Miejmy satysfakcję z życia i nie żałujmy tego, czego nie zrobiliśmy, bo niektóre rzeczy można zawsze jeszcze naprawić.
marzenia, starość, pragnienia, sukces, praca
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 1 maja 2013

Jak znaleźć miłość? Czyli kilka słów o związkach.

Sposobów poszukiwań jest wiele, jednak czasami rady innych wcale nie pomagają. Musimy wtedy wymyślić coś zupełnie nowego, by znaleźć swoją drugą połówkę. Nam przychodzi to zdecydowanie ciężko, a innym nadzwyczaj łatwiej. Skąd takie różnice?

Przeanalizujmy naszych znajomych. Zwłaszcza tych, którzy jeszcze nie są po ślubie. Jak to wygląda i wyglądało u nich - to poszukiwanie partnera i trwanie w związkach. Otóż w pewnym momencie tej analizy zauważymy pewną zależność i będziemy mogli przypisać osoby do pewnych grup. Są to osoby, które:

  • Wiecznie są same;
  • Są same, ale czasami wchodzą w związki, które rozpadają się same z siebie;
  • Po kilku związkach znajdują swoją połówkę na resztę życia. Przerwy między związkami są nieregularne;
  • Wiecznie kogoś mają, a ich związki kończą się szybko i drastycznie. Przerwy między związkami są krótkie;
  • Wiecznie kogoś mają, a ich związki są długie. W przerwach nie szukają innych partnerów, a oni sami się pojawiają;
  • Znajdują od razu miłość na całe życie.

Jak to się dzieje, że jednym znalezienie kogoś przychodzi tak zdecydowanie łatwo. Nie muszą się zbytnio wysilać, kombinować, zalecać się tygodniami? Wszystko dzieje się tak po prostu. Jakby czekali tylko na siebie i nie są to związki oparte wyłącznie na seksie. Jak po latach samotności w końcu kogoś znaleźć? Może nie koniecznie miłość naszego życia, ale po prostu kogoś, z kim można spędzać wspólnie czas? Co zrobić, gdy już wszystkie sposoby, wszyscy znajomi i swatki nie pomagają? Czy można liczyć tylko na przypadek? Co jeśli ta druga, pisana nam połowa jest tak samo nieśmiała, jak my? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Czy wystarczy być atrakcyjnym, by kogoś znaleźć?
Mówi się, że niektórzy nie potrafią żyć sami i dlatego zawsze są z kimś. Choćby z góry zakładali, że ten związek jest skazany na porażkę. Czy to znaczy, że samotnicy są bardziej wybredni i nie wiążą się w pary, gdy nie ma to racji bytu? Po trochu tak. Gdzieś podświadomie nie chcemy ryzykować, bo wiemy, że późniejszy ból rozstania może być na tyle ciężki, że łatwo będzie nam wpaść w depresję. Do tego powrócenie i przyzwyczajenie się do samotności znów zabierze nam dużo czasu. Lepiej zostawić wszystko tak, jak jest. Po co ryzykować i tylko się sparzyć.
Co jednak, gdy nigdy się nie dowiemy, że w ten sposób omijają nas wspaniałe chwile? Może to był ta wybrany, albo ten jedyny? Gdy samotnicy nie będą pewni przyszłości wolą narzekać w zaciszu swoich czterech ścian, niż przyznać się do błędu. 
Można poprawić swoją atrakcyjność i zadbać o siebie. Będziemy wtedy bardziej dostrzegalne/-ni przez płeć przeciwną. Można także przełamywać swoją nieśmiałość i rozpoczynać rozmowę z całkiem nieznanymi osobami, bądź umawiać się na randki z nowopoznanymi. 
Tylko, czy to wszystko ma sens, jeśli gdzieś w naszej głowie jest blokada? Ci, którzy wiecznie kogoś mają nie myślą o tym, co będzie za miesiąc czy za rok. Myślą tylko o tej chwili, kiedy jedna sekunda może zmienić ich dalsze życie i nie wahają się wykonać kolejnego kroku. Po prostu działają. Martwić będą się później. Czy miałby to być kac moralny czy może dobre wspomnienia, to lepiej żałować, że się coś zrobiło. Nie myślą o tym, że może uda się coś dobrego z tego związku uzyskać po pierwszych pięciu minutach. Nie planują przyszłości, dzieci i całej tej otoczki. 
Więc by znaleźć miłość po prostu wyjdź do ludzi i wyłącz myślenie. Kto wie, może to ta/ten.
Warto spróbować..
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 25 kwietnia 2013

Światowy dzień książki już za nami

Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich minął już 23 kwietnia. Nie był to pewnie zbyt szczególny dzień w życiu przeciętnego obywatela. Ci, którzy czytali, robili to nadal. Ci, którzy nie, także. Może niektórzy zatrzymali się na chwilę, by przeczytać jakiś plakat, bądź wziąć udział w imprezie towarzyszącej. Może nawet ktoś sięgnął z tej okazji po nową książkę - w księgarni, bądź bibliotece. Patrząc na ceny książek, zwłaszcza tych najbardziej poczytnych zagranicznych autorów w twardej okładce, widzę, że rzadko spadają poniżej pięćdziesięciu złotych i zdaję sobie sprawę, że nie każdy może sobie pozwolić na taki wydatek. Jeszcze trochę i książka stanie się dobrem luksusowym. W zamian za jedną książkę można pójść dwa-trzy razy w miesiącu do kina i to jest znacząca różnica, zwłaszcza w odbiorze obrazu i czasu spędzonym na czytanie/oglądanie. Jednak książki rozwijają nasz umysł bardziej, niż filmy z milionem efektów specjalnych.
Każdy wybiera to, co lubi. Nie zmienimy tego, że na zachodzie książki kosztują podobnie, co u nas, a zarobki są wyższe, bo prawdą jest, że jeśli ktoś chce czytać, to zawsze znajdzie fundusze na nową książkę. Tak, jak ktoś chce wypić, to zawsze znajdzie drobne na piwo. Dla tych, co czytają lub rzadko czytają polecam, jak zawsze, składy tanich książek, gdzie można kupić książkę znacznie taniej. Zostają jeszcze ebooki, które czasami są tańsze, niż papierowe wydania, czasami nie. Ja jestem jednak tradycjonalistką - Lubię czuć książkę w rękach, jej ciężar, powąchać papier i zatopić się w fabule.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 19 kwietnia 2013

Wiosenne porządki, czyli życia układanie

Ostatni wpis był nieco pesymistyczny, dlatego też teraz napiszę w trochę jaśniejszych, a raczej kolorowych barwach. Wystarczyło trochę słońca i już nabrałam sił, a zwłaszcza chęci do działań. Wprowadzam powoli plan "Przestań marnować czas na komputerze" i powiedzmy, że jakoś mi to wychodzi. Nie chodzi o to, bym trzymała się od niego z dala, co bardziej o produktywne wykorzystanie jego potencjału. Przyszedł ten moment, kiedy oglądanie głupich obrazków czy tracenie czasu do drugiej w nocy na banalne gry online trzeba po prostu zostawić. Teraz przynajmniej o tym pamiętam i łapię się na tym po pięciu minutach stwierdzając "Po co marnujesz czas na głupoty?!". Jest tyle rzeczy do zrobienia, tylko trzeba je chcieć robić. Mogą wydawać się proste i banalne, ale na pewno przyniosą więcej korzyści, niż bezmyślne klikanie. Zacznij działać.
książka, pasja, zainteresowania, hobby, motyle, wycinanie
Najwięcej radości zazwyczaj przynoszą te rzeczy, które nie przynoszą dochodu. Te nasze własne pasje, które pielęgnujemy każdego dnia licząc na coś więcej, niż tylko pieniądze. Dlatego, jeśli już coś robimy, co we własnej ocenie uważamy za słuszne, to nie poddajmy się po krytyce innych. Może lepiej spytajmy: "A co ty robisz w życiu? Jakie masz hobby?". Wtedy dowiemy się najczęściej, że ci, co najwięcej mówią, to naprawdę nic nie robią. Tak jest najłatwiej - zawód bezrobotny krytyk, który stara się wszystkim popsuć dzień i zmieszać jego pracę z błotem. Nie tym razem. Niech krytyka spłynie po was, jak po kaczce. Nie dajcie się zaskoczyć, ani zasmucić. Dopiero, gdy już będziecie sami, zastanówcie się chwilę i postarajcie się wyciągnąć jakieś pozytywne aspekty. Może było w tym trochę racji.W przeciwnym razie, każcie im zamilknąć.
dziewczynka, biblioteka, książka, uciszanie, cicho
Teraz też zajęłam się kilkoma innymi rzeczami, niż pisaniem, ale powoli odświeżam sobie pamięć i staram się sobie przypomnieć, co chciałam napisać w ostatnio przerwanym miejscu. Powoli, bo powoli, odzyskuję zapał do pisania, a co za tym idzie, chęć by budzić się rano. Wtedy wiem, że gdy nastąpi kolejny wieczór, ja znów zatopię palce w klawiaturze.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 9 kwietnia 2013

Zły nastrój, a wiosna tuż tuż

Miało być lepiej. Więcej słońca, więcej stopni, nowe plany, nowe pomysły, a wyszło niestety, jak zawsze.
Czekałam na te pierwsze przebłyski słońca i temperaturę powyżej pięciu stopni na plusie od dawna mając nadzieję, że dobry nastrój pojawi się wraz z dobrą pogodą. Zrobiło się cieplej, ale nastrój zamiast się pojawić, to jeszcze uciekł. Zresztą napisania czegoś na blogu zbierałam się już od tygodnia i za każdym razem stwierdzałam, że to może poczekać. Po co mam pisać innym same kiepskie rzeczy, skoro może już jutro znajdę w sobie więcej siły i będę miała coś, czym chętnie się podzielę.
czekanie, samotna, kobieta, lato, plaża, huśtawka
Nie można jednak ciągle narzekać, tylko trzeba brać się do roboty. Muszę rozpocząć wiosenne porządki w szafkach z ciuchami, a później z papierami. Nie może mi się tutaj walać mnóstwo zbędnych rzeczy. To całkowicie zabiera mi przestrzeń do działania i chęć do kupienia czegoś nowego. Rozpisuję nowy plan działania, może systematyczność do czegoś zmusi mnie bardziej. Lepiej zamiast zmusi napisać nastroi do pozytywnego działania!! O, tego się będę trzymać.
Z pozytywnych rzeczy:
Na blogu jest już ponad pięćset komentarzy. Całkiem spora sumka.
I zapraszam was wszystkich do polubienia mojej nowej strony na Facebooku:
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 25 marca 2013

40 lat minęło, jak jeden dzień

Tak dokładnie śpiewał Andrzej Rosiewicz w popularnym niegdyś "Czterdziestolatku". Pamiętam, że jak byłam mała, to uważałam, że czterdzieści lat mają ludzie o siwych włosach z laską i artretyzmem. To jeszcze nie były dziadki, ale dla mnie ich czas zabawy dawno się skończył i byli bardzo poważni. Ciekawe, co teraz myślą dzieci o moim pokoleniu. Pewnie ich zdanie niewiele się zmieniło, tylko farby do włosów mamy lepsze. 
Nie chcę podsumowywać mojego życia, bo nie ma tu za bardzo o czym mówić. Nie sądzę też, że jestem w połowie mego życia, bo szczerze, to chyba bliżej mi jest już do końca. Może nie za chwilę, ale nie chciałabym się obudzić w pełni świadoma, że nie mam pełnej kontroli nad moim ciałem i ktoś musi mi we wszystkim pomagać.
Wracając do weselszych rzeczy, czyli życzeń, to czuję się podczas urodzin tak rozchwytywana, jak ten pan z pierwszego planu.
Jakie mam w tym roku życzenie? Mogę wam zdradzić. Chciałabym, by rano słońce pokazało się znów na niebie, a temperatura poszybowała powyżej dziesięciu kresek. Pewnie jest to niemożliwe, ale właśnie tego sobie życzę.
A wam wszystkim miły dzień umilę znaną już piosenką:
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 22 marca 2013

Nic się nie zmienia na lepsze

Sama wam często tutaj piszę o zmianach, jakie trzeba wprowadzić w swoim życiu, by coś się potoczyło ono lepiej. Zmian, które powodują impuls do działania i zmian, które prowadzą do sukcesu, albo chociaż do odrobiny szczęścia.
kroki, cel, szczęście, możliwości
Niestety u mnie samej coś ciężko to idzie. 
Zacznijmy od początku.
Rozpoczęłam swoje wiosenne porządki.

Punkt pierwszy szafa i masa ubrań, w których już nie chodzę. Znając już powiedzenie, że trzeba zrobić miejsce na nowe rzeczy, zabrałam się do segregacji. Na pierwszy rzut poszły skarpetki i na tym skończyła się moja segregacja. Nie wiem, jak inni to robią, ale w moim wypadku bardzo ciężko rozstać z ciuchami, które mają dla mnie jakąś historię. To przywiązanie sentymentalne sprawia, że nie mogę pozbyć się starego swetra, który wygląda już tak, że mogę go nosić tylko w swoim zaciszu, ale jednak znaczy dla mnie więcej niż pięć nowych. Ostatnio z pomocą przyszła mi koleżanka, ale niewiele to zmieniło. Musiała wysłuchać historii kilka z moich ubrań i dała sobie spokój: "Z takim podejściem, to masz już ciuchy na starość".
No cóż nie udało mi się do końca. Za to o wiele lepiej poszło mi sprzątanie starych papierów, których sterta urosła mi koło łóżku. Posegregowałam je i połowa z nich zniknęła. Od razu poczułam się lepiej. Nie miałam żadnych problemów, by ich się pozbyć. Będąc już przy papierach postanowiłam sprawdzić, jak wyglądają moje niedokończone książki. I cóż. W tym wypadku nie wiem czy dobrze o tym pisać, ale naliczyłam się czterech sztuk na komputerze i jednej w zeszycie. Otwieram plik, ponad 70 tysięcy znaków, przeglądam. No tak, dobrze to pamiętam, nawet plan jest rozpisany do samego końca książki. Do tego skróty, wykaz imion z powiązaniami i daty. Mogłabym się za to wziąć, ale nie wiem dokładnie, gdzie skończyłam wcześniej. Muszę wszystko wydrukować, przeczytać i... Oczywiście, że nie dokończę jej pisać, tylko będę zmieniać wcześniejszą fabułę i poprawiać błędy. Zamknęłam plik. Na razie. Otwieram następny i podobne wrażenia. Dotarłam do najnowszej pozycji i tu mogłabym jeszcze coś zrobić, ale prawda jest taka, że mam milion innych rzeczy do robienia i zanim trafi się odpowiedni dzień i mogę wszystko na nowo zapomnieć. Nie gonią mnie terminy, wydawnictwo nie naciska, nikt nie oczekuje z niecierpliwością. Dlatego tak ciężko to idzie.
termin, deadline, koniec, praca
Nie pozostaje mi nic innego, niż zacisnąć zęby i postarać się trochę bardziej! Albo wysłać do wydawnictwa fragment, a później gonić i gonić, w razie wstępnej akceptacji.
Zachęcam wszystkich do działania.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 15 marca 2013

Nic mi się nie chce, czyli wiosenna depresja

Sama już nie wiem, czy to może przez tą pogodę i ciągnącą się z przerwami zimę, czy to już kryzys wieku średniego połączony z codziennymi problemami? Do worka problemów mogę dorzucić jeszcze kiepski stan zdrowia i z całości tej, jakże cudownej układanki otrzymamy osobę, która najchętniej zostałaby w łóżku, przykryła głowę kołdrą i nie wychodziła z niego przez cały dzień. Niestety tak dobrze, jakbym chciała, być nie może. Muszę, jak wszyscy inni, znosić trudy dnia codziennego, zaś wieczorami, gdy mogłabym coś zrobić ciekawego, albo po prostu pójść szybciej spać, to wykorzystuję internet do marnowania swojego czasu. Czemu to tak się dzieje? Czy to tylko brak dostatecznej ilości promieni słonecznych, albo brak koloru zielonego na horyzoncie?
samotna, dziewczyna, nuda, niechęć
Może po prostu doszłam do etapu, że lepiej się nie pokazywać za dnia i twarz swą skrywać w zmroku. Mogę czekać, aż samo mi wszystko przejdzie, przecież wcześniej przechodziło. Tylko, do kiedy mam czekać? A jak jutro nie przejdzie i będzie jeszcze gorzej? 
I siedzę w moim łóżku z bolącą głową zastanawiając się, czego nie zrobiłam przez dzień cały, a racze myśląc o tym, co robiłam niekonstruktywnego. Każdy dzień zlewa się w jedną, ciągnącą się szarą masę i jakoś nie widzę żadnych szans na poprawę. Gdzie ta moja cała energia i chęć by zrobić coś nowego? Gdzie te nieprzespane noce spędzone na pisaniu i tworzeniu? Teraz gdzieś to uciekło. Nawet nie mam ochoty na książkę. Te małe przyjemności wcale mnie nie cieszą.
Dlatego zasnę tak po prostu nadzieją, że jutro rano uśmiechnę się do siebie i odzyskam radość z życia. Ona gdzieś tam jest, ale schowała się pod którąś warstwą. Brakuje jej tylko siły przebicia. Muszę walczyć, by ten szary świat nie wciągnął mnie całkiem. Bym nie stała się tylko pionkiem w tej nudnej grze.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 5 marca 2013

Znajdź plusy w codziennym życiu

Nigdy nie przepadałam za hiperoptymistami, bo widzieli świat całkiem inny, niż jest w rzeczywistości. Także nie potrafię zrozumieć megapesymistów, bo w ich świecie nigdy nie ma kolorów. I choć sama o tym piszę, to wiem, że tak naprawdę ciężko jest znaleźć ten złoty środek, gdyż każdy z nas może być, kim zechce. Nikt nam nie może wmówić, że mamy cieszyć się z zachodu słońca nad morzem, skoro nam kojarzy się ta chwila ze smutkiem. Jednak można spróbować, by nasze codzienne zmagania, nie przyprawiały nas o zmianę nastroju.
plusy, życie, optymizm, depresja
Sama wiem, że ciężko się nie złościć i smucić zarazem, gdy ucieknie nam autobus sprzed nosa, ale jest wiele innych sytuacji, o których, gdy pomyślimy na spokojnie, wywołują w nas uśmiech.
Tylko czy jeden dzień potrafilibyśmy z uśmiechem na ustach? Tak po prostu. W dniu, w którym reprymenda od szefa nic dla nas nie znaczy. I to nie znaczy, że jesteśmy całkowicie obojętni. Po prostu wyciągamy plusy z tej sytuacji, a praktycznie w każdej sytuacji można znaleźć jakiś plus. Wszystko zależy tylko od naszego spojrzenia. I nie musi ten dzień wypadać w sobotę, gdy cały dzień przeleżymy w łóżku.
porażka, zwycięśtwo, blog
Dlatego następnym razem, gdy parasol zostanie w domu, a na dworze rozpęta się burza znajdź plusy tej sytuacji. Mokre włosy na pewno wynagrodzi kawa z bitą śmietaną w kawiarni, w której przeczekasz złą pogodę. Korzystaj z dnia, korzystaj z życia. 
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

niedziela, 24 lutego 2013

Dlaczego łączymy się w pary?

Po co to komu? Dlaczego, bo może ja nie chcę i nikt mnie nie zmusi? Może to wszystko tylko po to by przekazać swoje geny następnemu pokoleniu? W takim razie, dlaczego ludzie i większość zwierząt łączy się w pary, jak nie na całe życie, to przynajmniej na jego większość?

O ile sama jestem w stanie zrozumieć zwierzęta, że obecnie, by przetrwać muszą się rozmnażać, to w przypadku ludzi jest to zupełnie inne. Mimo niskiego przyrostu naturalnego w naszym kraju, zawsze możemy liczyć na kraje afrykańskie czy Chiny. Dopiero jakaś wielka katastrofa czy epidemia mogłaby zagrozić ludziom. Patrząc wstecz na stulecia chorób i wojen, to nie takie rzeczy jeszcze przetrwamy. Nikt nie ma obowiązku posiadać dzieci. Nie każdego geny są na tyle dobre, by przekazać je dalej. Jednak nasza natura wygrywa często i zegar biologiczny zaczyna mocniej tykać i mówić: "Teraz, albo nigdy" i wtedy rozpoczynamy nasze poszukiwania. 
para, restauracja, wzrok, spojrzenie, chłopak, dziewczyna
Sami nie myślimy wtedy o tym, ile poświęceń i wydatków potrzebuje dziecko. Po prostu chcemy spełnić nasze powołanie. Tylko, czy aby na pewno na tym polega człowieczeństwo? Co jeśli moje dziecko będzie mordercą i cała wina za złe wychowanie spadnie na mnie? Co jeśli nie będzie zdolne i wszyscy przez to będą na mnie krzywo patrzyli? Jest tak wiele pytań bez odpowiedzi, jednak ludzie rozmnażali się i będą robić to nadal. Bez względu na sytuację materialną czy przekonania. Przychodzi ten moment, kiedy stwierdzamy, że dobrze by było się kimś zająć i wychować. Jeśli sami nie możemy to mamy jeszcze możliwość adopcji. Tylko czy właśnie dlatego łączymy się w pary? Przecież tyle osób żyje ze sobą od wielu lat, dożywają starości i ani przez chwilę nie pomyśleli, by mieć dzieci.
Skoro nie potomstwo to może przywileje podatkowe? Będzie więcej odliczeń czy dodatków na życie. Czasami jest to sposób na zieloną kartę czy obywatelstwo. Każdy sposób jest dobry by spróbować. Chociaż to nie jest wystarczający powód, by mieszkać z kimś pod jednym dachem przez wiele lat.
Skoro nie dla potomstwa czy dla zysku, to dlaczego chcemy kogoś mieć przy sobie?
Chłopak, dziewczyna, spojrzenie, miłość, rozpacz
Czy znów są to zwierzęce instynkty i po prostu potrzebujemy kogoś blisko siebie, bo nadal jesteśmy zwierzętami stadnymi? To dlatego mieszkamy w wielkich miastach, gdzie tłumy innych ludzi mijamy na przystankach, ulicach czy w sklepach. Może to tą bliskość innych chcemy poczuć i stać się częścią całego systemu. Stać się kimś potrzebnym. I dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że obecność drugiej osoby, której możemy powierzyć nasze problemy sprawia, że czujemy się lepiej i odkrywamy znaczenie słowa miłość. Wzloty i upadki, jak w każdym związku zacieśniają relacje między nami tak, że nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. 
Są jednak i osoby, które nie potrzebują czułości, bliskości, dzielenia wspólnego życia, zakładania rodziny czy posiadania potomstwa. I gdy będziemy z nimi rozmawiać, nie podajmy argumentów, nie nakłaniajmy i nie mówmy żadnych wyniosłych rzeczy. Po prostu to zaakceptujmy.
Gdyż mogę podać tutaj milion powodów, dlaczego ludzie łączą się w pary, ale też znajdę milion innych, by powiedzieć, dlaczego tak nie jest.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 15 lutego 2013

Walentynki. Jakie walentynki?

Tak sobie zdałam właśnie sprawę, że walentynki mam za sobą i jakoś w ogóle mnie to nie obeszło. Było, minęło. W ogóle się tym nie przejęłam. Może przez to, że nie przebywałam zbyt dużo w galeriach handlowych i nie atakowały mnie zewsząd czerwono-różowe serca? Myślę, że w tym roku było zupełni inaczej, bo w ogóle się tym nie przejmowałam. Nie patrzyłam z przerażeniem na kalendarz i nie czytałam porad z cyklu: "Zaplanuj swoje walentynki już dziś". W ogóle mi to nie było potrzebne, bo 14. lutego czułam się obojętna do tej sztucznej, otaczającej mnie miłości, że mogłabym być jedynym singlem w kinie na komedii romantycznej. I myślę, że też bym się świetnie bawiła.
kino, samotność, pary, kochankowie, walentynki, odosobnienie
Chyba ma to związek z tym, że przestałam się bać i stresować zawczasu. Teraz, gdy jest to dla mnie całkowicie obojętne, to nie martwię się, co może się wydarzyć. To jak obawa przed ustnym egzaminem, na który się uczyło od wielu dni. Cały stres znika, gdy już mamy egzamin za sobą. W tym wypadku mogę powiedzieć, że walentynki miałam też rok temu i za rok też będą, ale teraz się nie przejmuje w ogóle. Nie muszę się zmuszać, ani słuchać innych, by pójść na single-party czy martwić się, że będę piątym kołem u wozu. Koniec stresu. Jeśli będę miała ochotę gdzieś pójść, to czemu nie, a jak mnie znajoma para zaprosi, to nie z litości. Może po prostu potrzebują mojej bliskości. Nie mam się, co złościć z tego powodu. Powinnam się cieszyć, że o mnie pamiętają i zamiast się wykręcać, powinnam szukać w szafie, w co się ubrać.
pocałunek, zazdrość, para, dzieci,
Dlatego mogę tutaj napisać, że spędziłam całkiem udany dzień, niewiele różniący się od pozostałych. Po powrocie z pracy do domu, mogłam przyglądnąć się i pośmiać z walentynek, które dostała Julka. Twórczość nastolatków i ich charakter pisma może spowodować uśmiech na twarzy. I nawet przez chwilę nie byłam zawiedziona, że do mnie nikt nie napisał. Po co mam się tym przejmować? Jutro przecież też jest dzień. Może lepszy, może gorszy, niż dzisiaj, ale póki słońce wschodzi, to należy wykorzystać każdy dzień.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis