facebook

piątek, 29 czerwca 2012

Chwilę mnie nie będzie

Nie będzie mnie. Pewnie nie będzie tęsknić, ale chcę tylko poinformować, że przez najbliższy czas rzadziej będę się pojawiała w sieci - sprawdzała statystyki, komentarze, wpisy, maila czy facebooka. Nie dlatego, że odłączają mi się sieć, albo że gdzieś wyjeżdżam. Po prostu chcę biec dalej za moimi marzeniami, czyli dalej pisać.
dziewczyna, marzenia, łapanie
Tak, będę dalej pisać, mimo trochę przydługiej przerwy. Mam kilka rzeczy do dokończenia, kilka do zaczęcia, a czas goni i przydałoby się kilka rzeczy odhaczyć, że już gotowe. Dlatego nie obrażajcie się, że wpis taki krótki i mało konkretny, ale nadal tu jestem i staram się, choć raz w tygodniu się do was odezwać.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Więc mówisz, że nie czytasz?

- Więc mówisz, że nie czytasz? - tak go zapytałam, gdy na moje poprzednie pytanie "Jakie książki czytasz?", odparł krótko "W ogóle nie czytam". 
Teraz lekko się zdenerwował i zarazem starał się wyjść z tej podbramkowej sytuacji. W sumie ja miałam łatwiej, bo on musiał kierować.
jazda, samochód, kierowanie, skupienie
- Na pewno nie chce wyjść na idiotę - mówiłam sobie w myślach, - bo podobno tylko oni nie czytają.
- Jakoś nie mam czasu na czytanie - Usłyszałam w odpowiedzi i już widziałam, jak mimowolnie próbuje dać głośniej radio, ale powstrzymałam go szybkim ruchem ręki.
- Nie chodzi mi już o kwestie książek, lecz o samo czytanie samo w sobie. Niejako o samą kwintesencję czytania - i sama się zdziwiłam, że takie piękne zdanie wymyśliłam, że prawie chciałam krzyknąć "Triumfuję, twoja kolej!".
- Czyli jednak uważasz mnie za idiotę?
- Wcale tak nie powiedziałam - Zaprzeczyłam szybko.
- Ale tak myślisz!
- Nie myślę tak. Jakby wszyscy, którzy nie czytają książek byli idiotami, to byśmy mieli nowy towar eksportowy. - Zaśmiał się razem ze mną, ale nie dałam sobie zmienić tematu - Wracając do twojego nieczytania, to właśnie chcę ci udowodnić, że czytasz każdego dnia.
- Nie, to nie możliwe. Daruj sobie Tośka. Nie chcę się dzisiaj z tobą kłócić.
- To kłótnię zostawimy do jutra, a na poważnie, to czytasz każdego dnia, tylko nie książki.
- To już ustaliliśmy. Do czego zmierzasz.
- Po ile pomidory były w promocji na reklamie, którą mijaliśmy przed chwilą?
- Po 4,29.
- Czyli jednak przeczytałeś i do tego to zapamiętałeś.
- No tak. Tylko nie mów, że chcesz mi teraz udowadniać, że masa bzdur, jakie czytam każdego dnia można zaliczyć do czytania.
time square, billboard, reklama, budynki
- Jak najbardziej.
- Nawet, jak siedzę na kiblu i czytam skład WC-kaczki?
- Nawet wtedy.
- To nie jest czytanie.
- A co robisz? Patrzysz na litery, składasz słowa, czytasz całe zdania, później je przetwarzasz w głowie.
- No dobra, pod tym względem tak, ale nie powiesz, że jeśli pan Mieciu przeczyta skład piwa pod sklepem, to już oczytany będzie?
- Mówiłam ci wcześniej, że samo czytanie się w ten sposób na mądrość nie przekłada. Idioci też czytają w książki.
- To jeszcze raz. Powiedz mi, do czego zmierzasz, bo już się pogubiłem?
- Powiedziałeś, że nie czytasz książek. To prawda - Popatrzyłam na niego i widząc, że nie chce mi przerywać kontynuowałam - Jednak nieprawdą jest, że w ogóle nie czytasz. Zauważasz, ile ludzi każdego dnia potrzebuje tej umiejętności do funkcjonowania. Zegarek elektroniczny w telefonie czy w mikrofalówce, otaczające nas reklamy, informacje w telewizji, strony internetowe, maile, notatki służbowe, produkty w sklepach i ich ceny, listy zakupów itp. Nawet jadąc samochodem odczytujesz - powiedziałam z naciskiem na "o" - swoją prędkość. Twój GPS to też litery, radio z RDS zresztą też. Po prostu jest to dla ciebie naturalna czynność, na którą nie zwracasz uwagi.
- Czyli, co według ciebie powinienem odpowiedzieć?
- Nie czytam książek. Czytam otaczający mnie świat.
- To brzmi trochę, jak wypowiedź kandydata do wariatkowa.
- To przestań nim być.
- Znaczy się jak? - Pogubił się trochę.
- O masz! - pokazałam mu książkę tkwiącą w mojej torebce - Może nie będzie ci się podobać, ale nie będziesz mógł powiedzieć, że nie miałeś, co czytać.
- Czyli i tak wszystko dążyło, żebym przeczytał książkę?
- Nie, wszystko dążyło do tego, byś poznał różnicę między idiotą a wariatem. 
Zaśmialiśmy się głośno i zakończyliśmy temat książek słuchając radia oraz oglądając reklamy za oknem. Książkę zostawiłam w samochodzie. Może ją przeczyta.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 14 czerwca 2012

Jak poprawić sobie humor?

Jest wersja dłuższa, gdy bierzemy sobie dzień wolnego w pracy, w szkole, albo mamy weekend, w którym nikt nam nie przeszkadza. Wersja krótsza, to zmieszczenie wszystkiego w trakcie wolnego popołudnia, ale wszystko jest możliwe. 
Plan jest bardzo prosty, zwłaszcza w dłuższej wersji. Śpimy, ile tylko się da, najlepiej tak przynajmniej do dziesiątej. Później powoli zwlekamy się z łóżka i chodzimy w pidżamie pół dnia. W międzyczasie (w wersji krótszej w międzyczasie w pracy itp.) dzwonimy do fryzjera i koniecznie umawiamy się na dzisiaj, a najlepiej by nas wcisnął za godzinę. Uśmiechając się do siebie zarzucamy coś szybko na pidżamę, bierzemy torebkę i idziemy, w końcu to i tak jest modne.
pidżama, ulica, moda
Zrelaksowane siadamy w fotelu i oprócz podcięcia samych końcówek robimy sobie pasemka, albo mocno cieniujemy włosy, przecież to ma być odmiana. W przypadku braku wolnego, lecimy na urwanie karku prosto z pracy do fryzjera wiedząc, że za chwilę odpoczniemy trochę w fotelu. Po małej metamorfozie wstępujemy do sklepu wrzucając do koszyka duże lody i jakieś dobre wino. Tak wyposażone wracamy do domu. Lody do zamrażarki, wino z kieliszkiem do łazienki, a tam napuszczamy do wanny gorącą wodę, a same przynosimy dalsze potrzebne rzeczy. Komputer, gdybyśmy chciały podczas relaksu obejrzeć jakiś film, książkę, by zagłębić się w lekturze lub krzyżówki, by udowodnić sobie, jak bardzo mądre jesteśmy. Znajdujemy jeszcze panią problematorkę, czyli wagę, którą lekko modyfikujemy. Znając naszą wagę pomniejszamy wartość dziesiątek o jeden, piszemy ją kartce, którą naklejamy w odpowiednie miejsce na wadze. Wszystko gotowe? Ubrania w kąt i rozpoczynamy cudowne leżenie wspierając się lampką wina.Oczywiście nie musimy od razu wypijać całą butelkę. Z wanny wychodzimy, gdy woda zaczyna już być zimna, czyli tak po trzech kwadransach i przenosimy się do sypialni niosąc łyżkę, nasze lody i wagę, którą kładziemy gdzieś blisko. Wskakujemy do łóżka, włączamy naszą ulubioną płytę i cieszymy się wolnością zjadając ze smakiem lody. 
łóżko, skakanie, zabawa
To jest właśnie ta cudowna chwila. Gdy stwierdzimy, że już jesteśmy pełne, wynosimy lody, a wracając zahaczamy o przygotowaną wcześniej wagę. Zadowolone z wyniku wskakujemy do łóżka i rozmarzając o samych pięknych rzeczach zasypiamy wtulone w kołdrę kilka godzin, przed normalną porą snu. W końcu jutro rano musimy się obudzić w lepszym nastroju, niż dzisiaj.U mnie podziałało.
A co z wersją dla mężczyzn? Chyba jeszcze nie wymyśliłam. Zawsze możecie napisać swoje propozycje w komentarzach.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

niedziela, 3 czerwca 2012

Zrób coś innego - napisz list!!

Brzmi głupio, ale wcale tak nie jest. W końcu, do kogo może napisać osoba samotna? Opcji jest dużo, zawsze. Po pierwsze trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, po co w ogóle pisać list, a nie kto jeszcze listy pisze? Otóż napisanie listu spowoduje wyrzucenie z siebie zbędnych emocji, podzielenie się swoimi problemami z kartką. Nikt jeszcze tutaj nie wspomniał, że musimy ten list wysyłać, ani nawet zachowywać.
list, wysyłanie, koperta
Zrobimy to w ten sposób.
  1. Wyciągamy kartkę papieru i długopis. Na górze piszemy "Do" i rozpoczynamy analizę osób, do których ten list możemy skierować. Może mamy do kogoś o coś za złe? Może nie potrafimy okazać uczuć do kogoś i w ten sposób będzie nam łatwiej, a może po prostu chcemy napisać, że czujemy się samotnie i jest nam z tym źle.
  2. Mamy określonego adresata, więc w pierwszym zdaniu wpisujemy powód listu. Może to być "Piszę do ciebie, bo nie potrafię powiedzieć niektórych rzeczy", albo "Muszę ci coś wyznać".
  3. Gdy mamy adresata i początek, to wiemy dokładnie, co chcemy zamieścimy w dalszej jego części. Nie bójmy się pisać o rzeczach, które nas bolą, o których nie możemy zapomnieć, przez które cierpimy. Pamiętajmy także o uczuciach: miłości, tęsknocie, zazdrości, piszmy, co nam leży na sercu.
  4. Gdy już mamy taki list musimy go przeczytać, najlepiej na głos. I nie myślmy, co pomyśli adresat, tylko o tym, czy zamieszczone przez nas wyznanie jest  zrozumiałe.
I na koniec wysyłanie listu. Czasami jest tak, że boimy się o czymś powiedzieć myśląc o karze. Jednak to karą dla nas jest ciężar tego, co wiemy. Zawsze tak jest, że gdy już powiemy, co nas męczy, to później jest już łatwiej. Miliony niewiadomych nagle układają się w ten, a nie w inny sposób, niekoniecznie tak, jak sobie o tym myśleliśmy. Konsekwencje są już mniej ważne, dla nas powiedzenie o ciąży, rozbitym samochodzie, przegranych pieniądzach czy innych jest pozbyciem się częściowo problemu, który nas trawił od środka. Reszta się jakoś ułoży, trzeba zrobić ten pierwszy krok i o tym powiedzieć. Jeśli nie starcza nam odwagi na powiedzenie tego w cztery oczy, a mamy to napisane, to nie zostaje nic innego, niż to wysłać? Niekoniecznie. Możemy go schować do szuflady, by znaleźć go po latach i przekonać się, czy coś się zmieniło od tego czasu. Możemy go najzwyczajniej spalić, w obawie, że wyrzucony ktoś mógłby znaleźć i przeczytać. Każde z tych posunięć sprawia, że to, co nas boli dalej jest w nas i nikt się o tym nie dowie. Mówimy sobie: "Co mi szkodzi wysłać" - wrzucamy list do koperty i wrzucamy z lekką niepewnością do skrzynki czekając na rezultaty. Czasem ich brak lub niechęć drugiej osoby do rozmowy o nich, nie oznacza, że myślą zupełnie inaczej, co akceptację, więc nie bójmy się ignorancji, tylko wrzućmy list do skrzynki. 
poczta, list, dostawa
Piszesz do siebie? Też dobrze. Tylko treść listu dokładnie znasz, bo dopiero co, został przeczytany na głos. Zamiast wysyłać go, przepisz go na komputerze i używając strony www.futureme.org lub pokrewnych, wyślij list do siebie za rok lub później. Szybko o tym zapomnisz, a otrzymując wiadomość z przeszłości pomyślisz sobie, ale kiedyś miałam/-em problemy, albo stwierdzisz, że trzeba w końcu coś z tym zrobić, bo nadal nic się nie zmieniło w twoim życiu. 
Chcesz się przekonać? Po prostu napisz.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis