facebook

poniedziałek, 29 października 2012

31.10 - Wioska przeklętych

Po zeszłorocznej antologii opowiadań grozy z Halloween w tle niniejszym ogłaszam, że już możecie ściągnąć kolejną, drugą część pod tytułem: "31.10 - Wioska przeklętych". Ebook jest dostępny tutaj, całkowicie za darmo dla was, a do tego w trzech najbardziej popularnych formatach, czyli Epub, Mobi i Pdf, więc nie będzie problemu z czytaniem na praktycznie wszystkich czytnikach ebooków, jak i na komputerach.
31.10 Wioska przeklętych, ebook, książka, antologia grozy, za darmo
Specjalnie dla was prawie trzydziestu autorów napisało różnorodne opowiadania od lekkiej grozy z uśmiechem do prawdziwych horrorów. To wszystko możecie przeczytać już dzisiaj.
Tutaj lista autorów i opowiadań, wśród nich także i moje nazwisko, jak i moje opowiadanie:

"Z nieba zstąpienie" Kinga Ochendowska
Wielkie powroty mistrza Gottentota" Paweł Mateja
"Zbłąkana Dusza" Andrzej Paczkowski
"Wioska Przeklętych" Michał Stonawski
"Obok" Marcin Podlewski
"Wywiad z wiedźmą" Chepcher Jones
"Wurdałak" Grzegorz Gajek
"Skrzypce" Anna Rybkowska
"Rachunek nie do spłacenia" Tomasz Krzywik
"O jedną noc za dużo" Piter Murphy
"Pielgrzymka" Ewa Bauer
"Transparentni" Arkadiusz Siedlecki
"Korepetytorka" Karolina Wilczyńska
"Noc" Anna Klejzerowicz
"A co, jeśli zło wygląda jak ja?" Sylwia Skorstad
"Kwestia smaku" Daniel Koziarski
"Długa noc w Strzyżewie" Tymoteusz Raffinetti
"Łaknienie" Kornelia Romanowska
"Krypta" Tomasz Percy, Marcin Janiszewski
"Witaj w domu" Kamil Czepiel
"Sekret" Marek Ścieszek
"Utylizacja" Marek Grzywacz
"Przyjaciel z dzieciństwa" Szymon Adamus
"Rzeźnik" Antonina Kostrzewa
"Noc Trzynastego" Marek Rosowski
"Koty ze Strzyżewa" Krzysztof Maciejewski
"Voodoo" Magdalena Witkiewicz

Tutaj filmik reklamujący:


Kto jeszcze nie czytał, może przeczytać zeszłoroczne opowiadanie: 31.10, czyli Halloween po polsku.

Pamiętajcie, Halloween już za chwilę, a na mroźne wieczory interesująca książka grozy na pewno podniesie temperaturę.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 24 października 2012

pisanie czy Pisanie

Czasami mam dylemat, co mam pisać. Z jednej strony pisanie bloga uważana jest przez niektórych stratą czasu, który można przeznaczyć na pisanie książki. Ja jednak znajduje chwilę, co tydzień, by coś tutaj przekazać. Czasami ciekawszego, czasami mniej. Tylko rozpoczynając nowy wpis mam mały problem, bo jeśli już się wezmę za pisanie, to chętnie też bym przeznaczyła ten czas na książkę lub opowiadanie, bo jutro może nie być już okazji albo weny. Nie uważam też, by pisanie tutaj było niejako gorsze od pisania książek. W końcu nie ważne, co się pisze, byleby się pisało. Dlatego robię to każdego dnia, lecz brakuje mi czasem pisania odręcznego, lecz jeszcze bardziej brakuje mi czasu na przepisywanie tekstu. Nikt mi nie płaci za to, że piszę, no może do momentu, jak ktoś stwierdzi: "Dziękuję za propozycję wydawniczą, chętnie się z panią spotkamy, by omówić szczegóły....". Na inne pisanie także znajduję chwilę czasu, więc jakoś to wszystko jestem w stanie połączyć.
W takim razie robię to nadal zapełniając kolejne strony tego bloga wpisami o samotności i nieśmiałości, a czasami właśnie na tematy książkowe. Kiedyś sprawdzę, ile stron tutaj zapisałam. Poza tym cieszę się, że każdego dnia tak wiele osób mnie tutaj odwiedza zostawiając już prawie pięćset komentarzy. Dziękuję wam za to i zapraszam ponownie.
Życzę wam dużo szczęścia w życiu bez niepotrzebnych zmartwień.
A już za niedługo będę miała dla wam bardzo dobre wiadomości. Wtedy będę mogła napisać na blogu coś więcej.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 17 października 2012

Pisanie to praca dodatkowa

Piszę to z własnego doświadczenia, jak i z doświadczenia innych pisarzy i pisarek. Wiem dobrze, że zaraz pojawią się głosy, że ogólnikuje, że wrzucam wszystkich do jednej szuflady itp. Trudno, ale niestety tak jest i ciężko się z tym pogodzić. Nie jest to tekst o osobach, które de facto żyją bezpośrednio z pisania nie musząc wykonywać żadnej innej pracy, ale osób mogących sobie pozwolić na taki luksus jest naprawdę niewiele. Nie każda osoba, która przelała swoje myśli na papier i udało jej się znaleźć wydawnictwo, które wydało książkę i zapewniło jej promocję, staje się osobą sławną i bogatą. Niestety nie. Spoglądanie na świat przez pryzmat literatury angielskojęzycznej i porównywanie pisania do prostej czynności, dzięki której, przy siedzeniu w domu i praktycznie nic nie robieniu, można znaleźć się na liście bestsellerów i wieść spokojne życie, a następnie doczekać się ekranizacji swojej książki w oskarowym filmie w gwiazdorskiej obsadzie, jest niestety mylne. Nikt nie porównuje wysiłki polskich pisarzy i pisarek do sławy i bogactwa Stephena Kinga czy Joanne Rowling. Tak samo nie porównuje się aktorów do Johnego Deppa czy Gwyneth Paltrow, chociaż z aktorstwem to zupełnie inna para kaloszy.
nadzieja, motyl, gąsielnica, robak, metamorfoza, przepoczwarzenie, lepsze jutro
Wracając do pisania. Jeśli uda się nam już książkę wydać, a nawet trafić do top 10 w Empiku czy innej dużej sieci, to nie oznacza, że nie musimy się już martwić o przyszłość. Choćby wydawnictwo zapłaciło nam zaliczkę (to ta część wynagrodzenia, która zawsze rozchodzi się szybciej, niż się wydaje) i rozliczyło się z nami ze sprzedanego nakładu w okresie krótszym, niż rok, to nadal nie można być pewnym, że na następne święta będzie za co kupić prezenty. Pisarze rzadko dostają wynagrodzenia miesięczne, więc każdy większy zastrzyk gotówki rozchodzi się w błyskawicznym tempie, najczęściej na spłatę długów u rodziny i znajomych. W tym momencie dochodzimy do kwintesencji pisania, otóż przetrwanie miesiąca. Nasza książka ciągle się sprzedaje, może będzie nawet i dodruk, więc na pewno czekają na nas pieniądze, ale by mieć na bieżące wydatki, gdy z zaliczki nie pozostało już praktycznie nic, musimy szukać innego rozwiązania. Na fali sukcesu tworzymy szybko opowiadanie, umieszczamy w sieci jako ebooka (o ile nie sprzedaliśmy duszy wydawnictwu i wszystko wydajemy przez nich) i patrzymy na rosnące słupki sprzedaży. Czy da się z tego wyżyć? Raczej ciężko, bo miesięcznie raczej na czynsz nie starczy. Załóżmy więc poczytnego bloga, znajdźmy sponsorów, dodajmy reklamy i znów zaglądanie w statystyki. Trochę osób wchodzi, nie komentują, ale pewnie się wstydzą. Nie chcą klikać w reklamy, pewnie się boją, ale jest, ktoś w końcu to zrobił. Mamy całe 2 (słownie: dwa) centy, teraz tylko dobić do magicznej granicy 100 i pieniądze są nasze. Jedynym problemem jest to, że nie teraz, ale za parę miesięcy, może dłużej. Tylko, że jesteśmy już wielcy w naszym mniemaniu, więc do zwykłej pracy nie pójdziemy, ale oto trafia się niebywała okazja - płatny wywiad do kolorowego czasopisma - dlaczego nie. Trochę tendencyjne pytania, ale łatwo zarobione pieniądze, więc teraz tylko znaleźć parę groszy na zapełnienie lodówki. Póki nazwisko jeszcze ciepłe można napisać jakiś płatny artykuł do gazety czy miesięcznika, jeśli się uda, to nawet na zasadzie dłuższej współpracy. Rozliczenie często z długim terminem, ale na zakupy, jak znalazł. O wizytach w telewizji śniadaniowej można zapomnieć, wzmianka o nas w programie kulturalnym - jak najbardziej, a to zawsze może podnieść sprzedaż. I gdy kończy się miesiąc zerkamy w dół, dokładnie tam, gdzie na dnie przepaści znajduje się stan naszego konta. W tym momencie zdajemy sobie sprawę, że dłużej w ten sposób nie damy rady żyć. Może nie z samego braku pieniędzy, co z depresji i zdenerwowaniu oraz ciągłym myśleniu, jak je zdobyć. Tak dłużej nie może być. Dlatego wracamy do dawnej pracy, znajdujemy sobie nowe zajęcie. Takie całkowicie przyziemne, nic wyjątkowego, jak szef redakcji, tylko mieszamy się w tłum szarych ludzi wykonujących każdego dnia te same zadania.Wracając do domu, gdy już opadnie pierwsza faza zmęczenia, siadamy przed komputerem, oglądamy statystyki - sprzedaży, odwiedzin, wpływów na konto. Z lekko smutnym uśmiechem myślimy, że w przyszłym miesiącu może będzie lepiej, że będzie można zrezygnować z pracy, ale zdajemy sobie sprawę, że następny miesiąc może być tylko gorszy od poprzedniego. W zaciszu domu, gdy wszyscy już śpią, piszemy po cichu nową książkę mając nadzieje, że odmieni nasze życie i wprowadzi nas na wyżyny świata. Teraz jednak z wzrokiem utkwionym w zegarku podejmujemy ryzyko napisania jeszcze kilku linijek w zamian za parę minut mniej snu, którego jutro nam zabraknie w połowie pracy.
budzik, alarm, timer, sen, pistolet, łóżko
Zaś wszystkim tym, którzy odnaleźli się w pisaniu i znaleźli w nim sposób na życie, chcę serdecznie pogratulować i życzę dalszych sukcesów.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 10 października 2012

31.10 Wioska przeklętych - zapowiedź

Już minął prawie rok od premiery ebooka "31.10, czyli halloweeen po polsku", gdzie mogliście całkowicie za darmo przeczytać opowiadania grozy różnych autorów, w tym także i moje.
W tym roku, tuż przed samym Halloween ukaże się kontynuacja pod tytułem "31.10 - Wioska przeklętych". Co to za straszna wioska, jacy autorzy będą pisali i ile opowiadań tam znajdziecie, dowiecie się już wkrótce.
Póki co przedstawiam wam okładkę autorstwa Michała Olejarskiego:
31.10, halloween po polsku, ebook, okładka Wioska przeklętych
Gwarantowane straszne opowiadania, także z odrobiną humoru, a czasem z garścią ciemnego mroku. To wszystko już przed wami.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 3 października 2012

Jesień sprzyja pisaniu i.. lenistwu

Liście pożółkły na drzewach, a i sama pogoda nie sprzyja wyjściom na świeże powietrze. Z tego też względu, z lekkim katarem leżę w łóżku i staram się jakoś zorganizować. Jesień sprawia, że odkrywam swoje stare opowiadania, ale zamiast je złączyć w jedną całość, to układam konspekty do nowych, a także tworzę ogólne zarysy postaci. To chyba tak, na wypadek nagłej śmierci, jak w przypadku Alistaira MacLeana. Widać to bardziej nie jest głowa pełna pomysłów, co raczej lenistwo.
lenistwo, lista, niechęć, brak chęci
Każdy skończony zarys opowiadania ląduje w osobnym katalogu i czeka na swój odpowiedni czas, który może nigdy nie nadejść. W końcu nie wiadomo, kiedy następnym razem tam zajrzę. Za każdym razem sobie obiecuję, że to już ostatni raz i teraz na pewno dokończę pisać, ale jak widać to nie pomaga. Może łatwiej będzie słać konspekty do wydawnictw i w razie pozytywnej odpowiedzi dostać "powera" na szybkie dopisanie i poskładanie reszty. Zobaczymy.
Siedząc w łóżku, tak sobie przeglądam śmieszne zdjęcia z kotami i wychodzi na to, że to nawet przyjazne zwierzęta, tylko jakoś dostało im się, że są kojarzone z wiedźmami i samotnymi? Takie pewne stereotypy. Gdyby tylko potrafiły mówić...
kot, łóżko, rozmowa, pizza, niezrozumienie, dziewczyna
Wracam do chorowania. Do przeziębienia. Do depresji jeszcze mi daleko.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis