facebook

niedziela, 29 stycznia 2012

Ciągle narzekam na siebie!

I po co? Czy z narzekania wynikają jakieś konkrety? Czy narzekanie prowadzi do czegoś pozytywnego? Jeśli także uważasz, że nie, to możesz się trochę zastanowić nad sobą. Tak naprawdę, dlaczego narzekasz. Czy to coś zmieni w twoim życiu, a może opowiedzenie o swoich problemach komuś innemu sprawia, że część naszych spraw zrzucamy na kogoś innego i czujemy się lepiej. Wiem dobrze, że nie można się tego tak łatwo oduczyć, ale radzę wam się przez chwilę zastanowić:
Kiedy ostatni raz narzekałam /-em?
Na co?
Komu?
Proste trzy pytania i okazuje się, że udaje nam się wytrzymać bez tego góra trzy dni. Sprawy, na które się żalimy ciągną się za nami od dłuższego czasu i ciągle powtarzamy te same, a do tego najczęściej męczymy swoimi problemami swoich bliskich i to jeszcze w ten sposób, że nawet nie słuchamy tego, co mają nam do zaoferowania. 
plemniki prezydent role
Jeśli pierwsze zadanie zostało wykonane, to pora na drugie. Kontrola nad narzekaniem. Gdy będziemy chcieli następnym razem pożalić się komuś, zastanówmy się nad tym. Czy nie mówiłam/-em o tym ostatnim razem, jak się widzieliśmy? Czy moje marudzenie może kogoś denerwować? Trzeba ugryźć się w język i powstrzymać. Nie mówmy za każdym razem, co u nas złego. Już lepiej będzie, jeśli niektóre rzeczy przemilczymy i odpowiemy: "U mnie po staremu", albo "U mnie nic ciekawego, ale czytałam/-em fajną książkę, oglądałam/-em fajny film". Nie skupiajmy się zawsze na sobie i na swoich problemach. Kiedy ostatni raz spytaliśmy, co męczy naszych najbliższych. Kiedy daliśmy im dojść do głosu i się wyżalić? Dopuśćmy także innych do głosu, a jeśli nasze problemy są wiecznie te same, to nie zadręczajmy nimi naszych najbliższych, bo nie będą się chcieli z nami widywać, a wśród innych zaczną nas obgadywać.
Najlepszym sposobem na zaprzestanie narzekania nie jest rozwiązanie swoich problemów, bo wtedy znajdziemy nowe. Nie mamy długo pracy, znajdujemy nową i znów narzekamy: wypłata, szef, dojazdy, zakres obowiązków. Tutaj potrzeba czegoś zupełnie innego. Musimy po prostu znaleźć coś, o czym będziemy mogli opowiadać innym, zamiast narzekania. Znaleźć własną pasję, która nas wciągnie i będziemy mogli zanudzać nią naszych znajomych, albo poznać nowych, którzy także się tym interesują. Najważniejsze to spróbować, bo nie ma ludzi, którzy by się na czymś nie znali. Nikt nie karze nam pisać, malować, rzeźbić - jest milion innych rzeczy do robienia, zbierania, spędzania czasu. 
malowanie, sesja, obraz, modelka
Najważniejsze to próbować. Jeśli coś się podoba, to rób to. Nieważne są efekty. Im więcej czasu na to poświęcimy, tym mniej będziemy mieli na myślenie o swoich własnych problemach.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 20 stycznia 2012

Szukam pracy

O pracy już tutaj pisałam w różnych kontekstach. Raz opisując poszukiwanie pracy przez nieśmiałych, a drugi raz gdy wkleiłam tutaj moje CV. W obydwóch przypadkach poruszałam różne zagadnienia i teraz też poruszę inne. 
Obecnie znów przeglądam oferty pracy mówiąc sobie to samo, co zawsze: To nie dla mnie, do tego się nie nadaję, nigdy tego nie robiłam, nie umiem tak dobrze języka, na pewno znajdą kogoś lepszego i już mają kogoś znajomego. Z takim nastawieniem do szukania, nawet żadnych ofert nie wysyłam odpowiadając sobie sama: "Po co?". Zawsze mogę pójść na kasjerkę, sprzątaczkę czy na produkcję, ale mam trochę większe oczekiwania. Tak to czasem dziwnie się składa, że gdy naprawdę musimy pokazać, że na coś nas stać, to robimy wszystko, by tego nie zrobić. Tak to bywa, a wystarczy podjąć jakieś działania, a cały świat może stanąć przed nami otworem.
dzieci plan skok
Obecnie znalazłam się w błędnym kole pisarskim. Mogłabym pisać wiele godzin dziennie, ale nie mogę przez pracę. Nie mogę jej zostawić, gdyż wtedy nie miałabym za co żyć. Niestety rynek pisarski nie zapewnia stałych dochodów autorom, a na pewno nie tym, którzy dopiero starają się zacząć swoją przygodę pisarską. Jeśli zmienię pracę, to będę musiała poświęcić czas wolny na nauczenie się wielu nowych rzeczy i denerwowanie się. Takie moje obawy o stres. Teraz ten czas poświęcam na pisanie. Mało, bo mało piszę, ale zawsze coś. Myślę sobie, że gdybym zostawiła obecną pracę, to siedziałabym i pisała całe dnie, ale pewnie znalazłabym miliony innych rzeczy, byleby leżeć i nic nie robić. To nie jest obowiązek, tylko chęć, więc ciężko się zmobilizować. W końcu przyszedłby czas zapłacenia rachunków i pojawiłby się kolejny problem.
pieniądze, ucieczka, zając, żółw
Dlaczego tak narzekam? Otóż po raz kolejny doszłam do wniosku, że jedyną rzeczą, którą tak naprawdę potrafię robić, to pisać. Niestety brakuje mi czasu na to. Każdego dnia staram się, tak ten czas sobie zagospodarować, by chociaż godzina została dla mnie i dla nowej książki, jednak nie zawsze się to udaje. Nie będę pisać o pokusach internetu, ale o tym, że już nie mam tyle sił, co kiedyś by zarwać kolejną noc i następnego dnia się słaniać na nogach i spać w autobusie. Martwię się, że w ten sposób nie uda mi się osiągnąć tego, czego chcę. Spokoju psychicznego bez myślenia o końcu miesiąca, ciepłego kakao w dużym kubku i wygodnego fotela ze mną w środku.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 12 stycznia 2012

Jestem samotna i (nie) mam kota

Brzmi to dosyć dziwnie znając wszelkie stereotypy dotyczące samotnych. Otóż to prawda nie mam kota, a co gorsza nie przepadam za nimi (nie napiszę nie lubię, bo "kociarze" nie dadzą mi życia). Może po prostu trafiałam zawsze nie na te, co powinnam i tak już zostało, że tylko się tolerujemy. Nie jestem także wielką zwolenniczką psów, ale jako posiadaczka niedużego kundelka, jestem do nich bardziej przywiązana. Przez mój dom przewinęło się kilka psów własnych, jak i rzesza w ramach otwartej, wakacyjnej przechowalni. W szczycie miałam w domu trzy psy i dwa koty, które potrafiły wszystko wywrócić do góry nogami i tylko moja mama potrafiła nad nimi zapanować.
kot pies spanie cat dog sleeping together
Fot. Terry Bain
Teraz już tak łatwo nie przyjmuję wakacyjnych podrzutków, chociaż ciężko jest odmówić. Jak już wcześniej pisałam, koty są o tyle wygodniejsze dla samotnych, że nie trzeba z nimi wychodzić na spacery, a co za tym idzie, nie trzeba wychodzić z domu. W zachowaniu koty też są typowymi samotnikami, a do tego egoistami. Zazwyczaj przychodzą tylko wtedy, gdy same tego chcą i żądają zainteresowania w najmniej odpowiednim momencie. Są mądrzejsze od psów, ale ja chyba trafiałam na mądre psy, albo koty nie były zbyt rozumne.
Myślę, że może kiedyś przyjdzie czas i przekonam się do kota. Może i nawet jakiegoś nabędę, lecz póki co mówię: Psy górą. Nie chcę, by ludzie mówili: "Nie dość, że samotna, to jeszcze z kotem".
Fot. :  e³°°°
Podobno takie są omijane szerokim łukiem przez mężczyzn, bez szans na wspólną przyszłość, gdzie kot zawsze jest najważniejszy. Uważane za szalone i zapatrzone w siebie. Tak mówią, zresztą nie ważne, co mówią. Jestem sobą.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

niedziela, 8 stycznia 2012

Wieczne poprawianie

Tak sobie czasami uświadamiam, ile czasu zajmuje mi poprawianie tego bloga nie tylko od strony wizualnej, ale i technicznej. Zazwyczaj są to zmiany, które nawet nie są dostrzegalne, ale dla mnie są ważne. Jest wiele rzeczy, które mnie denerwują, a których nie potrafię sama zmienić i muszę się ratować różnymi poradnikami. Tak, jak to było z wyświetlaniem tytułu wpisów oprócz tytułu bloga na pasku przeglądarki.
blogger logo
Teraz poprawiłam wyświetlanie komentarzy. Teraz każdy zalogowany zobaczy swoje zdjęcie, a anonimowy zobaczy stosowny dla siebie avatar. Moje komentarze są także podświetlone. Po co o tym piszę? Mi to zajęło kilka nocy,  bo często pojawiały się błędy, a dla czytelników nie jest to widoczna praktycznie zmiana. Chcę tylko napisać, że może nie zawsze jest zauważalne, ale cały czas pracuję nad tym blogiem. Nie chcę zmieniać go drastycznie poprzez nowy szablon, gdyż ten mi się podoba, ale ulepszanie go trwa cały czas. Jeszcze mam kilka rzeczy do poprawienia i myślę, że znajdzie się ich jeszcze więcej. Pamiętajcie, że ten blog nie jest martwy. Staram się, by ciągle się coś na nim działo, chociaż nie zawsze coś wpisuję. Zazwyczaj stawiam na jakość postów, ale jak każda kobieta, lubię sobie czasem ponarzekać. Do tego jestem niepoprawną perfekcjonistką i lubię mieć wszystko tak, jak sobie to wyobrażam. Dlatego, gdy coś napiszę ktoś powinien mi zabrać mój maszynopis i nie pozwalać mi nic zmieniać, bo połowę tekstu zmienię, powyrzucam i napiszę na nowo uważając, że to, co napisałam, jest słabe. Tak to wygląda moje pisanie.
Gdy czegoś nie mogę zrobić po swojemu, to się złoszczę i nic już na to nie poradzę. Taka już jestem.
autobus, śmierć, samotność
Mam nadzieję, że złapaliście już wiatr w żagle po Świętach i po Nowym Roku oraz dobrze wykorzystaliście pierwszy długi weekend w roku. Nie jestem wróżką, ale ten rok zapowiada się, jako rok wielkich wydarzeń i wielkich zmian, więc zmiany mogą dotknąć i Ciebie. Wszystko, co musisz zrobić, to wyłączyć komputer i wyjść czasami do ludzi.

Ps. Nie byłoby inaczej, gdybym kolejnej nocy nie zarwała próbując przywrócić wszelkimi sposobami wyświetlanie nowych wpisów z bloga na facebooku za pomocą notatek. Szukałam, zmieniałam i to już kilka tygodni wcześniej. Gdy już stwierdziłam, że się poddaję, sprawdziłam Google. Okazało się, że ta usługa została po prostu wyłączona. Muszę chyba szukać porad w sieci zanim wezmę się za coś sama.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 4 stycznia 2012

Jaki Sylwester, taki rok

Takie słowa mówi się najczęściej, gdy jeszcze trwa zabawa. Z założenia ma to sprawić, by nikt się wtedy nie smucił i nie myślał o problemach poprzedniego roku. W Nowy Rok powinniśmy wejść całkowicie oczyszczeni, jakby wydarzenia z wczoraj nie były już kontynuacją teraźniejszości.
young old women
Tak niestety jednak nie jest. Możemy o niektórych sprawach zapomnieć przez jeden dzień, ale i tak one do nas wrócą. Dlaczego piszę z pewnym oburzeniem?
Gdyby mój cały rok miałby być, jak Sylwester, to raczej średnio by mi się podobał. Oczywiście napiszę, że nie było tak źle. Nie siedziałam sama w domu, nie patrzyłam smutnym okiem przez okno obserwując bawiących ludzi, nie umartwiałam się nad sobą. Tym razem znajomi zaprosili mnie do siebie. Duży dom, grono około dwudziestu osób, z których większość znałam. Do tego robiliśmy składkowe na jedzenie i każdy przygotował jakąś sałatkę czy coś podobnego od siebie. Czy coś mogło sprawić, że wśród tych wszystkich ludzi czułabym się źle? Tańce, muzyka, fajerwerki, życzenia, picie szampana - wszystko, jak należy. Może poza Julką, która nie odebrała telefonu ode mnie, ani też nie oddzwoniła później. 
I nagle, gdy usiedliśmy po północy do stołu, coś się zmieniło. Jakby czar prysł, jak u Kopciuszka. Znalazłam się nagle w całkiem innych świecie. Koło mnie rozmawiają o samochodach, obok o problemach w pracy, na przeciwko sprzeczają się o emigracji i zauważam, że każdy z kimś rozmawia, tylko ja siedzę sama. Nie rozmawiali wszyscy w parach - były trójki, były większe grupy, ale nawet jak do którejś dołączyłam, to nie tyle, że nie miałam nic do powiedzenia, co nawet nie mogłam się przebić między nimi. Nie mogłam nic wtrącić od siebie. Po kilku próbach dałam sobie spokój i tak siedziałam pomiędzy nimi słuchając, że Euro upadnie, Volkswagen jest najlepszy, a Baśka to jędza i tyle. Zostałam sama pomiędzy nimi z drinkiem w ręku. Chociaż przyszłam tam z koleżanką, to i tak czułam się całkowicie samotnie. Odechciało mi się pić, jeść, tańczyć. Siedziałam tak myśląc już całkiem o czymś innym, w ogóle ich nie słuchając. Wyłączyłam się patrząc się w jeden punkt. Przez godzinę praktycznie nic się nie zmieniło. Może muzyka ciszej grała. Poszłam do łazienki, wróciłam i zastałam nadal toczącą się żywo dyskusję, w której nie mogłam brać udziału. Zmieniały się tylko tematy, liczba słuchaczy i ilość osób uczestniczących w dyskusji. Dla mnie miejsca nie było. Wróciłam do domu.
forever alone soup lonely
Nie byłam smutna, ani zawiedziona. Po prostu tak już musi czasami być. W domu przeglądnęłam jeszcze internet i poszłam spać z nadzieją, że ten rok nie będzie taki, jak Sylwester.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis