facebook

poniedziałek, 31 maja 2010

Był konkurs i po konkursie.

Chciałabym podziękować wszystkim, którzy brali udział w moim konkursie. Miał być on prowadzony głównie na Facebooku i tam dostałam najwięcej odpowiedzi, ale także pojawiały się one na blogu, mailu czy na naszej-klasie. Razem prawie trzydzieści odpowiedzi. Jedne były krótkie, inne zaś rozbudowane. Oczywiście wszystkie z nich przeczytałam i teraz pozostaje mi tylko wyłonić zwycięzców, a jak to zwykle bywa, nie jest to takie proste i jeszcze do końca nie zdecydowałam, ale już jestem blisko.
Dzięki konkursowi przybyło mi wizyt na blogu i fanów na stronie na FB. Wiem, że część z nich to osoby zajmujące się "zawodowo" udziałem w różnego rodzaju konkursach, ale to też dobrze, że takie osoby do mnie trafiły. W końcu żadnych innych wytycznych, co do otrzymania nagrody nie było. Najbardziej mnie cieszy to, że znalazły się osoby chętne do uczestniczenia, bo jak zwykle byłam przekonana, że nawet w tym przypadku nikt nie odpowie i całe moje starania po prostu przejdą bez echa.
maszyna do pisania podziękowania
Fot.: internet+przeróbka własna
Najlepsze odpowiedzi.przedstawię tutaj na blogu, po czym skontaktuję się ze zwycięzcami w celu ustalenia adresu wysyłki.

Wybór zwycięzców zabrał mi dłużej, niż myślałam. Mam nadzieję, że wyłoniłam ich w miarę obiektywnie, bo naprawdę wiele odpowiedzi mnie zainteresowało. Poniżej prezentuję najlepsze (wg mnie) odpowiedzi:

"Podstawowa różnica zawiera się w parze rozbieżnych słów:"chcieć" i "móc". Bo singiel nie chce, a samotny nie może. Bycie singlem to wybór, napawa dumą i świadomością słusznie podjętej decyzji - bycie samotnym to konieczność, na decyzję nie ma tu miejsca, bo to droga jednokierunkowa...rodzi frustrację, bezsilność, niezrozumienie. Singiel postrzegany jest jako osoba samowystarczalna, niezależna, pewna siebie, silna. Do samotności trudno się przyznać nawet przed samym sobą, ma się poczucie bycia w oczach innych gorszym, niezaradnym, mniej wartościowym. Postronne osoby często dopatrują się w osobie samotnej negatywnych cech, padają komentarze: "nikt z nią/nim nie mógł wytrzymać", "nie nadaje się do życia między ludźmi", "musi mieć okropny charakter albo niejedno na sumieniu, skoro jest sam/a"...Singiel budzi w innych zazdrość i podziw, samotny - wyłącznie litość. Człowiek samotny czuje się opuszczony, bratniej duszy pragnie jak niczego na świecie, singiel nie potrzebuje bliższych relacji, obecny stan rzeczy czyni go szczęśliwym".
Joanna

"osoba samotna nawet po załozeniu rodziny ciagle czuje sie jako 1 osoba liczby pojedynczej przezywajaca wewnetrzne rozdarcie,taki ktos woła o pomoc wydajac z siebie niemy krzyk milczenia..."
 Sylwia

"Jaka jest różnica między singlem a osobą samotną? Singlem jest się z wyboru, a samotnym z przymusu..."
 Zu

Wiem, że same kobiety, ale niewielu panów brało udział w konkursie. Wszystkim zwyciężczyniom  gratuluję. Po uzyskaniu od was adresu, wysyłam książkę.

PS. Ostatnia odpowiedź urzekła mnie swoją prostotą, jak i przekazem bez wyjaśniania po kropce dokładnych różnic.

Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 25 maja 2010

Czas na konkurs

Przyszedł czas na zorganizowanie małego konkursu dla czytelników mojego bloga oraz fanów i znajomych na Facebooku. Do wygrania oczywiście moja książka: "Zawstydzeni, czyli skazani na.. Samotność".
 
Wystarczy, że w komentarzach na blogu lub na FB napiszecie: "Dlaczego osoba samotna nie jest singlem?". Do trzech osób z najbardziej trafnymi/ciekawym/zaskakującymi odpowiedziami prześlę swoją książkę. Odpowiedzi możecie wpisywać do niedzieli, do północy.
Serdecznie zapraszam. :)

Edit: Przez kilka dni może mnie nie być, co łączy się z brakiem dostępu do sieci. Konkurs oczywiście trwa nadal, a dopisane przez was komentarze umieszczę po powrocie.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 18 maja 2010

Blokada

Rozpoczynam po raz kolejny. Napisałam cztery linijki na temat poszukiwań w życiu człowieka, by porównać cele stawiane sobie przez osoby szczęśliwe i z pozoru smutne-samotne. I? 
Blokada. Zacięłam się mając dzień wcześniej wszystko przygotowane w głowie. Wystarczyło to tylko z niej wyciągnąć, ale gdzieś się to wszystko schowało. I jak tu pisać o poszukiwaniach, skoro nie zna się nawet zakamarków swego umysłu i byle myśl potrafi się ukryć gdzieś w gąszczu połączeń nerwowych.
Blokada. 
Mogłabym skasować powyższy tekst i zacząć od nowa. Znów! Tylko, co to zmieni. Zacznę coś kompletnie innego, by znów stwierdzić, że nie wiem, co dalej napisać i skończyć na filozoficznych wywodach.
Blokada.
Ta zła blokada, to już nie jest brak weny, co raczej, no właśnie nie wiem sama co? To jakby uczyć się do egzaminu ustnego i wiedzieć, jakie pytanie się dostanie. Naucz się regułki na pamięć i w momencie odpowiedzi zapomnieć wszystko. 
Blokada.
Skąd się bierze, przecież chwilę temu jej nie było? Jeśli nie wiadomo, to może jak z nią walczyć? Czy znów sięgać po używki i zakazane środki, by przelać swoje myśli na papier? Czy wyjść na spacer i szukać inspiracji? O ile dla kogoś spacer w deszczu byłby inspiracją? Może zatopić się w muzyce, albo obejrzeć jakąś śmieszną komedię, by oczyścić umysł? Mogłabym dać rady innym, gdyby tylko u mnie samej te pomysły działały. Może nie są złe, ale w tym momencie nie pomagają. 
Blokada.
Rozkręcam się pisząc o niczym? Tylko czy czytelnik dobrnie do tego miejsca. Może pogrubię, o tutaj.
W piątek miała być moja spontaniczna akcja z bookcrosingiem. Moje książki miały być, tak po prostu uwolnione i trafić do przypadkowych ludzi. No może nie do końca przypadkowych. Miejsce akcji: Wrocław - Dworzec Główny PKP, choć teraz mogłabym napisać tymczasowy. Grupa docelowa: Kobiety 20-50 lat podróżujące do dużych miast. W nocy drukowałam naklejki, które umieściłam na książkach. Rano zawiozłam je do Filipa, który z racji mojego braku czasu (oczywiście, że praca) poprosiłam o pomoc. Dostał rozpiskę pociągów, choć nie miałam pewności, że wszystkie się pojawią. Tak, jest egoistką wykorzystującą innych do swoich celów, a jeśli mu zapłaciłam za to, to oszukałam Skarb Państwa z powodu nie zapłaconego podatku itp. 10:30 telefon. Nawet szybko poszło, albo raczej za szybko. W końcu: "Jeśli jesteś nieśmiała, to zleć coś innemu nieśmiałemu, a na pewno zrobi to dokładnie tak, jak ty, albo gorzej." Pewnie mi by poszło trochę lepiej, bo nie miałabym kontaktu z płcią przeciwną, a tak Filip stwierdził, że ludzie są jacyś dziwni. Dostają książkę na drogę za darmo, a nawet jej nie chcą lub nawet go przeganiają, jakby miał wrócić za chwilę i wyciągnąć rękę po jakieś drobniaki na wino. Na wszystkie pociągi już nie czekał i po prostu wrócił do domu. W ten sposób akcja nie skończyła się tak, jak miała i chyba nie mam serca by go męczyć ponownie, choć nie wiem czy sama się za to zabiorę. Jak to się mówi, każde doświadczenie uczy. Wiem, że pewnie lepiej byłoby przekazać książki na spotkaniu autorskim osobom naprawdę nią zainteresowanym, ale ja mam ciągle ten obraz przed oczami i boję się, że tak skończę:
virgil superstar
I pewnie z tego powodu mnie nie zobaczycie, by nie skończyć totalnie zawstydzona przyznając się do porażki. Cóż, skoro ten etap mojej indywidualnej promocji się zakończył, pora na następny. Informacje o nim już wkrótce.
Blokada, chyba już ostatnia.
Mój blog nie jest blogiem typowo literackim zajmującym się recenzjami, ale jedną książkę chciałabym wam polecić:
katarzyna nowak kasika mowka
Tak, dobrze widzicie. To książka Katarzyny T. Nowak "Kasika Mowka". 
Nie mam doświadczenia w pisaniu recenzji, ale kilka słów od siebie mogę dodać:
Oto ona - Kasika Mowka. Mała, nieporadna dziewczynka mieszkająca z babcią w jednej z wielu kamienic. Bezradność życiowa Kasiki wynika z nadopiekuńczości starszej pani i strachu, że małej mogłoby się coś stać. Babcia wyręcza ją na każdym kroku: robi kanapki, wiąże buty czy nawet kąpie (Kasika nawet nie może dotykać noża). Zakazuje jej wychodzenia poza podwórko skazując ją na życie w zamkniętym świecie, gdyż ze szkoły zabrała ją już dawno ograniczając jej kontakt z rówieśnikami. Dziewczynka odnajduje się tylko w świecie snów i pośród książek...
Bunt młodej i jej agresja przeciwko babci sprawiają, że obie się nienawidzą, a jednocześnie kochają nie mogąc żyć bez siebie. Czy Kasika odwdzięczy się babci za opiekę i czy babcia zdradzi jej swoje tajemnice, tego już tutaj napiszę. Zachęcam do przeczytania podsumowując: To, co wydaje nam się najlepsze dla naszych najbliższych, czasami przynosi więcej szkód, niż korzyści.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 10 maja 2010

Blog roku czy rok bloga??

Dla mnie i jedno i drugie. W końcu, jak na moje porzucanie każdej zaczętej pracy, to i tak sukces, że udało się rok wytrzymać i nadal pisać. Z początku krótkie notki, które z czasem trafiły na twitter'a i blog z pewnością zyskał w tym momencie trochę na wartości. Pojawiły się felietony i kilka innych ciekawych rzeczy. Z czasem pojawiły się "karty" i sam blog stał się bardziej przejrzysty. Długo czasu działałam na podstawowym szablonie, by dopiero ostatnio zmienić całą szatę graficzną. Nie wiem, czy na dobre, ale głosów sprzeciwu nie było. Może później wrzucę tutaj jakieś statystyki, ale one raczej mało interesują czytelników, a bardziej mnie, jako autorkę bloga. W końcu, co może powiedzieć czytelnikowi informacja, że przez długi czas zapytanie "zajęcza warga" w wyszukiwarce grafiki dawało mi miejsce w pierwszej dziesiątce. Ot tak jakoś wyszło i tyle. Udało mi się poznać kilka osób, jednych bliżej, innych nie. Poznałam też inne social media, o których wcześniej czytałam tylko. W ten sposób wiem, czym jest RSS, Twitter, Blip, Flaker czy Yam. Szybko odkryłam na czym polega wyższość Facebooka nad Naszą-klasą. Najbardziej zaś się cieszę, że mój blog tak dzielnie wspiera akcję "Lubimy czytać".
Lubię czytać
 Co dalej na blogu, jeszcze nie wiem, na pewno drobne poprawki już wkrótce. Opcji "czytaj dalej" raczej nie będę wprowadzać, no chyba, że coś mnie jeszcze podkusi. W końcu tyle czasu byłam anty, więc może jutro już będę za. Wielkich zmian nie przewiduję. Póki co, oczywiście. 
Zakładając bloga myślałam, że rok to tak minimum, ile będzie istniał i oczywiście kolejne minimum to 100 wpisów. Jeszcze trochę mi brakuje do setki, więc tak szybko nie ucichnę. Gdyby nie ten blog, to nie skończyłabym książki. Dzięki niemu nie skończyłam pewnie miliony innych rzeczy, ale coś za coś. Blog boleśnie uświadamia mi, jak szybko czas przelatuje nam między palcami i nic już go nie cofnie. Mam nadzieję, że ostatni rok nie zaliczę do zmarnowanych..
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 4 maja 2010

Samotność w związku

Długo to trwało, kilka razy się za to zabierałam (Może być trochę niespójnie, ale spróbuję coś popoprawiać po opublikowaniu, ale dzięki waszym mailom i prośbom o opisanie tematu, przekazuję go wszystkim zainteresowanym.

Samotność w związku
Jak można być samotną osobą w związku? W końcu bycie z kimś jest antonimem do samotności, jednak często odkrywamy, że wewnątrz siebie nadal czujemy pustkę. Może jesteśmy postrzegani przez innych, że udało nam się pokonać swój największy problem, może i nawet oszukujemy swoją drugą połówkę udając, że wciąż jesteśmy szczęśliwi i nic nie mówimy o swoich problemach. Dobrze wiemy, że skoro przez całe życie byliśmy sami, to posiadanie kogoś przy naszym boku powinno sprawić, że już zawsze będziemy szczęśliwi. W końcu to był powód, by wyjść z samotności – odnaleźć szczęście i sens życia. Szkoda, że nie jest tak prosto, jak się wydaje.
złudne szczęście
Nie musimy iść za głosem innych i słuchać ich narzekań na to, że jesteśmy już starą panną czy wiecznym kawalerem. Ulegając tym sugestiom dochodzimy do spełnienia przysłowia: „Tonący brzytwy się chwyta” i często znajdujemy sobie kogoś, byleby zaspokoić innych i rodzinę zwłaszcza. Tylko nie siebie. Może nam się ta osoba do końca nie podobać, możemy nie mieć z nią wspólnych zainteresowań ani tematów do rozmów, to jednak decydujemy się na taki udawany związek, by pokazać, że pasujemy do społecznych norm. To chyba najgorsze, co może nam się przytrafić w życiu. Prawie, jak małżeństwo z rozsądku, dla dobra nienarodzonego jeszcze dziecka. Prędzej czy później dojdziemy do wniosku, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu i w ogóle nie czujemy żadnej więzi z osobą, z którą dzielimy łóżko.
kłótnia małżeńska
Uciekamy w świat swoich marzeń i szukamy dla siebie odrobinę prywatności. Użalamy się nad sobą, mówimy o tym znajomym, którzy z jednej strony mówią, że wszystko się ułoży i powinniśmy być szczęśliwi, a z drugiem, że powinnyśmy to wszystko rzucić i zacząć wszystko od nowa. Tylko wtedy pozostaje problem: „Tylko co dalej?”. Jak nagle porzucić cały swój świat i znów zacząć życie samotnika. Skąd wziąć pieniądze na mieszkanie i na życie, jak to zniosą (o ile są) dzieci i kto się nimi będzie opiekował. Najgorsza jest oczywiście opinia innych osób, które uwielbiają plotkować i wymyślać historie na ten temat. Boimy się takiego rozwiązania i każdego dnia ubieramy maskę udając, że wszystko jest w porządku. Wracamy do domu i wpadamy w codzienną depresję bojąc się powiedzieć, co nam leży na sercu. W końcu nie przyznamy się, że zrobiliśmy to cały ten związek był tylko po to, by udowodnić coś innym. Kładziemy się wieczorem w pustym łóżku myśląc, że może lepiej było zostać samotnikiem, niż oszukując siebie iść pod prąd swojego życia. W ten sposób nigdy nie będziemy szczęśliwi i wiedzieliśmy o tym od samego początku.
smutna samotna kobieta w łóżku
O wiele gorzej jest, gdy znajdujemy sobie kogoś, kogo kochamy. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy się do kogoś przytulić, że znaleźliśmy kogoś, na kim możemy polegać i kto razem z nami rozwiąże wszystkie nasze problemy. Wszystko jest, prawie jak z bajki, aż dochodzimy do takiego momentu, gdy zdajemy sobie sprawę, że ta cała piękna otoczka pryska. Problem ten najczęściej dotyczy kobiet, chociaż nie jest to regułą. Zazwyczaj dochodzi do tego momentu zaraz po urodzeniu dziecka lub po jakiś drastycznych wydarzeniach (śmierć bliskiej osoby, utrata pracy). Wtedy okazuje się, że nasz partner zajęty swoją pracą nie pomaga nam tak, jak byśmy tego chcieli. Dla niego ważna jest kariera i znajomi, więc nie poświęca nam więcej czasu. Zostajemy same w domu na urlopie macierzyńskim i zdane tylko na siebie zauważamy, że jesteśmy grube/brzydkie/nieatrakcyjne i nie mamy komu o tym powiedzieć, bo zazwyczaj nikt nie słyszy naszych wołań. Codzienny płacz i narzekania na to, że nic nam się w życiu nie udało, nie nadajemy się na matkę czy nie zasługujemy na swoją drugą połówkę. Wtedy uświadamiamy sobie, że jesteśmy same, że byłyśmy same przez całe życie i choćby nie wiadomo, co się wydarzy w naszym życiu, to na zawsze w naszym sercu jesteśmy samotne. Poświęciłyśmy swoją karierę zawodową dla dziecka i doskonale zdajemy sobie sprawę, że zostaniemy później zaszufladkowane i lepiej byśmy zostały w domu, niż szły do pracy. Takie myślenie pogłębia tylko nasze kompleksy i stwierdzamy, że po prostu najlepiej czujemy się w swoim towarzystwie i zawsze będziemy potrzebować tej chwili dla siebie, by przemyśleć wszystko na nowo. Najlepiej byłoby nam rzucić to wszystko i zacząć nowy etap życia, tylko jak zawsze pozostaje kwestia podjęcia decyzji i postawienia wszystkiego na jedną kartę, bo pieniądze, których nie mamy, pewnie jakoś się znajdą. Dlatego chowając się w łazience i płacząc pod prysznicem czy też tuląc głowę do poduszki, zdajemy sobie sprawę, że nie rodzimy się wiedząc, że resztę życia spędzimy samotnie, ale dorastamy do tego wniosku i doskonale wiemy, że i tak umrzemy podobnie, jak inni, całkowicie w odosobnieniu.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis