facebook

piątek, 15 maja 2009

Tematyka

Dlaczego piszę o samotnych? Pewnie każdy czytelnik dojdzie do wniosku, że sama jestem osobą samotną i widzę w tym problem. Otóż nie jest tak do końca. Książka nie jest moją swoistą autobiografią, chociaż pewne elementy zapewne do niej tam trafiły. Może i w moim życiu przez pewny czas byłam samotna, jednak nie dostrzegałam w tym negatywów. Czasami przydaje się przecież chociaż chwila wyciszenia. W pewnym momencie mojego życia zaczęłam dostrzegać, że wśród ludzi, którzy mnie otaczają są osoby samotne, które nie mówią o sobie "singiel". Osoby te nie chciały sobie szukać swojego partnera życiowego mając ku temu swoje powody. Nie wydawało mi się to dziwne, bo przecież po długotrwałym związku nikt nie chce od razu szukać sobie nowej miłości. Jednakże samotnicy w pewien sposób sami się alienowali.
singiel
Nie wychodzili ze swoimi znajomymi, ani ze mną i moimi koleżankami. Nie tylko na imprezy, ale zwyczajnie do kina, na zakupy. Niby nic takiego, do czasu gdy przyszła kolejna majówka. Wszyscy z pracy coś planowali. Już od miesiąca było głośno gdzie i z kim się jedzie. Od wycieczek za granicę po rodzinne grille. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że jedyną osobą, która nic nie opowiada jest Kasia*, która w ten słoneczny, długi weekend postanowiła zostać w domu i nic nie robić. Nie jakieś porządki, oglądnięcie dawno pożyczonych filmów, przeczytanie książki czy zwykły odpoczynek, tylko nic nie robienie. Chciała leżeć cały dzień, siedzieć przed komputerem i popijać jakiegoś drinka. Do tego ani na chwilę nie wyjść na zewnątrz, gdzie prażyło słońce.
samotne siedzenie w pokoju
Po rozmowie z nią i namowach innych współpracowników nie udało jej się do niczego namówić.

Kilka jej wymówek:
- Nie chcę być ciężarem;
- Nie mam pieniędzy;
- Będziecie się lepiej bawić beze mnie;
- To jest wasz wyjazd;
- Będę się tylko nudziła;
- W życiu nie nurkowałam...
    Do każdego zapytania miała już z góry ustaloną odpowiedź w zależności od tego, o co ją pytano. Wtedy doznałam pewnego olśnienia, że przecież oprócz niej znam kilka innych osób, które także zawsze tak robią. Uświadomiona wśród swoich znajomych zadałam pytanie: Czy znacie ludzi samotnych? Oczywiście jako pierwsza odpowiedź padało: "Mojemu sąsiadowi zmarła rok temu żona i jest samotny. Odwiedza go raz w miesiącu córka". Zrozumiałam, że źle zadaję pytanie. Dla większości ludzi osoba samotna to ktoś stary, wdowa/wdowiec i jeszcze schorowany. Na słowo singiel - każdy miał trochę lepszą odpowiedź. Po wytłumaczeniu mojej definicji miałam listę kolejnych osób samotnych, których także znałam. Prowadząc swoisty wywiad z moimi znajomymi, a także z samotnikami dostałam obraz miejskiego samotnika. W sumie kiedyś bardzo chciałam skończyć psychologię, niestety oblałam egzaminy wstępne i los pognał mnie dalej. Teraz mogłam pobawić się w psychologa i z moją wiedzą podejść do tematu. Nie chciałam pisać książki, po prostu próbowałam zrozumieć samotnych. Próbowałam pomóc?
    pomocna dłoń
    A jakże, jednak już teraz wiem, że robiłam to źle. Starałam się pomóc tak, jak większość z nas, a czego samotni nie znoszą. Przebudzeniem do napisania książki była jedna z prób samobójczych Kasi. Wtedy postanowiłam, że muszę dać ludziom nie przewodnik do wyciągania ludzi z samotności, ale książkę, która pokaże, że wśród nas także oni są. Chciałam też by takie osoby czytając zrozumiały lepiej samych siebie.

    *Imię zmienione.
    Antonina Kostrzewa
    antonina kostrzewa podpis

    Nic jeszcze nie napisano. Zapraszam do komentowania...
    Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

    Prześlij komentarz