facebook

wtorek, 19 maja 2009

Fabuła, czyli najważniejsze

Przedstawiłam pokrótce bohaterów i miejsce akcji, teraz nadszedł czas na fabułę, bo bez niej nic by się nie działo. Wiadomo, że książka opowiada o ludziach samotnych mających problemy z nawiązaniem kontaktów z innymi, a zwłaszcza z płcią przeciwną. Wiemy także, że bohaterowie mieszkają naprzeciwko siebie i codziennie zmierzają w tym samym kierunku. Co jeśli nawet jeżdżą codziennie tym samym metrem i wracają o tej samej godzinie nie odzywając się do siebie słowem?
Otóż tak dokładnie robią, a strach przed pierwszym krokiem jest tak duży, że nic nie jest w stanie sprawić by mogli coś powiedzieć do siebie. Wychodzą razem z mieszkań, idą razem na stację metra - krok w krok, obok siebie. Yoshiko jedzie na uczelnię, Kazuo do pracy. Po południu spotykają się na przerwie na lunch w tej samej restauracji, a po południu razem pokonują trasę z powrotem do domu. Po drodze wstępują jeszcze na zakupy. Wszelkie te czynności wykonują wspólnie, bez słowa, bez żadnego westchnięcia, w całkowitej ciszy. Boją się nawet na siebie spojrzeć, jednak chcę spędzać razem te kilka chwil. Jeśli do tego dodamy spacery czy nawet wyjście do kina otrzymamy najdziwniejszą parę osób, które marzą o sobie, a jednocześnie nie mogą zrobić nic by dopomóc szczęściu. Brakuje im tego jednego ogniwa, które przełamie nieśmiałość, a o którym wiedzą, że nigdy nie nadejdzie.
Sami także pokonujemy trasę do szkoły czy pracy często z tymi samymi osobami, które może i nam się także podobają. Zerkamy czasem w ich kierunku nie odzywając się w ogóle. Widzimy ich każdego dnia i mimo że mieszkają gdzieś kilka ulic dalej to my także nic do nich nie powiemy, bo jest to dla nas zbyt duże wyzwanie. Wracając do domu powtarzamy sobie, że jutro wpuszczę tą dziewczynę pierwszą w drzwiach i powiem coś na zachętę, a potem samo się rozwinie. Następnego ranka zaś chowamy się gdzieś w cieniu porzucając wszelkie wczorajsze plany, a potem czujemy rosnącą w nas depresję. Jesteśmy za słabi by zmienić tę sytuację.
Jeśli przeżyłeś kiedyś takie zdarzenie, znaczy że w tobie także jest coś z nieśmiałości, a książka powinna cię zainteresować.

Kilka słów na temat bloga: W końcu zaistniał w sieci, czyli jest indeksowany przez google. Widzę, że nadal trafiają tu zbłądzone duszyczki z różnych krajów, ale mam nadzieję, że w miarę, jak blog będzie rósł pojawi się jakieś grono stałych czytelników, którzy podzielą się ze mną swoimi opiniami i nabiorę sił do pisania nadal. Dzisiaj wyszłam do restauracji, a raczej knajpki z jedzeniem, by coś napisać i poprawić. Jak zwykle widziałam te dziwne spojrzenia ludzi, którzy przypatrują się samotnej kobiecie pijącej koktajl i jedzącej pyszne danie siedząc z długopisem w ręce i stertą kartek na stole. Nie wiem, czy książka, czy mnie samej przy stoliku sprawia, że ludzie spoglądają na mnie z jakimś politowaniem. Jakbym nie mogła spokojnie spędzić popołudnia tak, jak chcę. Dobrze, że nie przysłuchiwałam się ich komentarzom. Wystarczy, że kiedyś miałam okazję takich posłuchać. No cóż może następnym razem spojrzę, czy na drzwiach nikt nie nakleił "Osobom samotnym wstęp wzbroniony", wtedy na pewno poszłabym gdzie indziej.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 2 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Kacper pisze...

Z jednej strony śmieszne to, ale z drugiej sam nie umiem tego przerwać. Mieszam w wieżowcu, gdzie jest 121 mieszkań. Większość ludzi mnie dobrze zna. Jeździmy jedną windą i zawsze tylko "Dzień Dobry". Jest może 5 osób z którymi wymienię w windzie kilka zdań ;-) Niby się znamy, a jednak chyba nie do końca. A jeśli chodzi o restaurację to też nie lubię jak na mnie patrzą jak sam wcinam obiad. Zawsze się zastanawiam, czy do restauracji zawsze trzeba chodzić parami?

Antonina pisze...

Jeśli mieszkasz tam od urodzenia, to i tak jest dobrze. Jakbyś się przeprowadził w takie miejsce, to albo byś sam mówił dzień dobry każdemu, albo nie mówił nikomu, bo nie wiadomo kto "swój", a kto "obcy". Jakoś ciężko się zaaklimatyzować..
Restauracja w południe, w tygodniu to szybki lunch jest normalny, ale w sobotę wieczorem pójść samemu (bo ja sama raczej bym nie poszła), to już wyzwanie, zwłaszcza dla nieśmiałych.

Prześlij komentarz