facebook

sobota, 16 maja 2009

Miejsce akcji

Oczywistym jest, że miejscem akcji jest duże miasto. Może nie jakaś wielka aglomeracja z ponad milionem mieszkańców, wystarczy typowe, średniej wielkości miasto. Nie zostało sprecyzowana jego nazwa, ani też region, ale z różnych informacji można się domyśleć, że znajduje się ono gdzieś na dalekim wschodzie, ale może znajdować się równie dobrze w każdym miejscu na ziemi.
Każde miasto oprócz swojej reprezentatywnej części posiada sypialnie dla klasy średniej i nie tylko. Planowane osiedla rozrastają się szybko, a powstałe z nich blokowiska nie zachęcają nikogo do ich zwiedzania. Jest to chyba najbardziej anonimowy twór stworzony przez człowieka, gdzie ludzie w ogóle się nie znają, tylko mijają się w windzie. Kilkunasto- czy kilku dziesięciopiętrowe szare bloki są miejscem życia samotnych ludzi, o których nikt nie ma nawet pojęcia. Wystarczy spojrzeć na blokowisko z Hong Kongu, by zrozumieć skalę tego zjawiska:
samotne blokowiskoFot.: Hong Kong, Architecture of Density; by Michael Wolf
Mogę napisać, że połowa osób w tym budynku nigdy się nie widziała, a większość nigdy się do siebie nie odezwała. Tu nie ma pięknego czaru z filmowego Paryża, gdzie we wspaniale odnowionej czynszówce możemy dać sąsiadowi klucze, by podlewał chociażby nasze kwiatki, kiedy wyjedziemy na dłużej. Tutaj trwa ciągła rotacja ludzi, jedni się wprowadzają, drudzy wyprowadzają. Rzadko kiedy powiemy komuś "Dzień dobry". Nie chcemy wracać tutaj, a jednak tutaj mamy swój własny kąt, nasz prywatny skrawek podłogi.
Nasze blokowiska są podobne, chociaż ich wielkość nie jest tak dosadna. Zazwyczaj pomiędzy budynkami znajdują się szkoły, boiska, kawałek zieleni, a tutaj wszystko jest betonowo-asfaltową pustynią, gdzie nawet dzieci bawią się na korytarzach. Ciężko jest opuścić takie miejsce, bo wrasta się w nie i przyzwyczaja do jego widoku. Ci, których stać na ucieczkę często przenoszą się za miasto, by we własnym domu zaznać trochę spokoju. Zdziwi się ten, który powie, że w takim miejscu sąsiedzi się znają, a bliskość innych sprawia, że ludzie stają się dla siebie życzliwsi czy bardziej przyjaźni. Tutaj jeszcze bardziej zaznaczamy swoją prywatność, a jeśli poza domem poruszamy się tylko samochodem, to nawet nie poznamy tych, którzy mieszkają obok nas.
samotne miastoFot.: Calgary, Kanada; Google maps
Czy w takim zagęszczeniu domków jednorodzinnych ludzie spędzają wspólnie czas i zapraszają się na wspólnego grilla? Raczej nie. Sami dążymy do tego by miejsce w którym mieszkamy było, jak najbardziej odizolowane od innych.
Umieśćmy w którymkolwiek z powyższych miejsc osobę chorobliwie nieśmiałą i co otrzymamy?
Samotną osobę traktującą swój dom, jak swoją twierdzę. Rzadko go opuszczającą i nie pokazującą się za często poza nim. Nie będzie ona znała nikogo w okolicy, nie będzie z nikim rozmawiać. Wszelkie próby nawiązania z nią kontaktu będą swoistą ucieczką.
Przypatrzmy się na osiedla w naszej okolicy, nawet w małych miasteczkach, a zobaczymy, że nawet koło nas sami sobie stwarzamy miejsca, w których samotni rodzą się każdego dnia.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 2 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Anonimowy pisze...

Moze uznasz to za dziwne, ale zawsze marzylo mi sie mieszkanie wlasnie w takim wielkim blokowisku jak na pierwszej fotce. Niestety w Polsce takich nie ma, a Wroclaw, w ktorym mieszkam jest moim zdaniem strasznie maly :( Natomist mieszkania na przedmiesciach, czy na wsi nie wyobrazam sobie teraz zupelnie. Dla mnie to bylaby meczarnia. Ciekawie piszesz, przeczytalam wiekszosc felietonow "samotnosc, a..." i pewnie jeszcze tu zajrzę :)

Antonina pisze...

Wszystko zależy od tego, gdzie się człowiek urodził i wychował. Po przeżyciu kilku lat w takim blokowisku każdy naturalnie szuka spokoju, z drugiej zaś strony ciężko porzucić wszystko i uciec na przedmieścia, gdzie otacza nas ta zabójcza cisza.

Prześlij komentarz