facebook

piątek, 19 grudnia 2014

Niechciane prezenty, nieszczere życzenia, czyli Święta samotnych

Zbliża się niezbyt ciekawy okres dla wszystkich samotnych. Wielkie zamieszanie, obowiązek ubrania się ładniej, a przynajmniej schludniej, kupienie prezentów, ubranie choinki i oczywiście spędzenie połowy dnia ze swoją rodziną, z którą należy rozmawiać, a do tego złożyć jeszcze życzenia. Wszelkie próby uniknięcia tego kończą się na kłótni i możemy być pewni, że i tak, i tak, zostaniemy siłą zaciągnięci do stołu. I to do tego bez możliwości spoglądania, co chwilę na naszą komórkę. Nie ukryjemy się przy wmawianiu choroby, ani także nie uciekniemy nigdzie. W Święta, czy tego chcemy, czy nie, musimy je spędzić z rodziną. O ile możemy wymigać się od pomagania w przygotowywaniu kolacji wigilijnej, to na pewno będziemy na nią ściągnięci. Choćby się paliło, to i tak będziemy musieli zasiąść przy stole. I to właśnie wtedy zacznie się dla nas największy stres, który będzie tylko narastał. Zacznie się od życzeń. Będą one wyglądać, jak życzenia składane największemu wrogowi. Będziemy się uśmiechać i odmawiać tą samą formułkę, jak co roku. Zawsze zdrowie, zdrowie i pieniądze. Skoro wszyscy to wiedzą, to po co o tym mówić. Zdarza się, że czasem ktoś powie coś bardziej wyszukanego z cyklu:”Abyś znalazł sobie dziewczynę” albo „Trochę urody nigdy ci nie zaszkodzi”. Takie życzenia są jeszcze do przełknięcia, ale o wiele gorzej, gdy ktoś wypowie zdanie w tym stylu przy innych gościach. Wtedy jest pewne, że cała uwaga skupi się tylko na nas, a dalszych pytań nie będzie końca. Nawet przygotowanie sobie wcześniejszych odpowiedzi nie pomoże, gdy mamy przeciw sobie całą rodzinę, czekającą tylko, by nas dobić w naszej samotności, albo próbować zeswatać z synem sąsiada. Wtedy warto zacisnąć zęby, gdyż rok temu przeżywaliśmy dokładnie to samo. Takie rzeczy bardziej zresztą bolą, niż powiedzenie: „Jesteś nierobem”, bo dotykają nas bezpośrednio i problemu, którego inni nie rozumieją. Gdy już miną wszystkie rytuały świąteczne, przychodzi czas na prezenty. Tutaj możemy podwójnie się rozczarować: z tych, które dostaliśmy, jak i z tych, które daliśmy. Zazwyczaj nie oczekujemy niczego dużego, nie musimy dostać najnowszego Playstation ani smartfona, nie muszą być to ciuchy od Versace, ani perfumy Diora. Tak naprawdę obyłoby się bez prezentów, ale jak tradycja, to tradycja. Najlepiej by było, gdybyśmy sobie sami coś wybrali, albo wspólnie zamówili coś z internetu. Jednak takie są tylko nasze pragnienia, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Dlatego, co roku otrzymujemy kolejne skarpetki, sweter i rękawiczki. Co z tego, że nie muszą być wcale brzydkie, ale po prostu mamy już ich wystarczająco tyle, że nie potrzeba nam nowych. Zdarzają się też bardziej koszmarne prezenty, jak: najtańszy zestaw kosmetyków, ubrania w różowych kolorach czy płyty z muzyką zespołów, o których nigdy nie słyszeliśmy.
święta, zakupy, tłumy
Oczywiście wypada się uśmiechnąć i podziękować, należy też ukryć rozczarowanie, bądź niezadowolenie. W końcu nie każdy musi lubić otrzymywać prezenty, jak i nie każdy musi okazywać z tego powodu radość. O ile samych Świąt nie lubimy, to wiemy, jak inni nasi domownicy przykładają do nich wagę. Dlatego staramy się, razem z całą masą innych ludzi biegać po sklepach i zastanawiać się, co możemy kupić innym tak, by im się to podobało. Mimo że tego nie lubimy, to i tak co roku budzimy się z ręką w nocniku i nie ma już czasu, by kurier zdążył coś przywieźć z rzeczy zamówionych online. Przyjdzie nam chodzić od półek do półek i myśleć, czy ten zestaw kosmetyków może być odpowiedni czy też nie. Co roku sobie obiecamy, że tym razem nic nie kupimy, albo weźmiemy pierwszą lepszą rzecz, a i tak spędzamy mnóstwo czasu buszując samotnie między półkami. Później zaś możemy zauważyć, że sami staraliśmy się być mili, a teraz oprócz widoku rozczarowanych twarzy, przyjdzie nam jeszcze wysłuchać komentarzy z cyklu: „A po co coś takiego kupujesz”, „Chyba nie myślisz, że będę w tym chodzić” czy „Jak coś, to damy wujkowi, może jemu się spodoba”. Kolejny raz przyjdzie nam zacisnąć zęby i odczekać jeszcze chwilę, gdy będziemy mogli po cichu odejść od stołu, zamknąć drzwi od naszego pokoju i włączyć komputer, by dowiedzieć się, że inni mają podobnie. Jeśli nikt nas nie zmusi, by pójść na Pasterkę, to Święta są już dla nas praktycznie zakończone i możemy zacząć martwić się, gdzie spędzimy w tym roku Sylwestra.
impreza, święta, rodzina, znajomi, spokój, harmonia.
Młodzi, którzy najbardziej wtedy narzekają, nie znają dobrze problemów starszych osób, których samotność dotyka w ten sposób, że Święta spędzają całkowicie sami. Nie mają, ani znajomych, ani rodziny, która mogliby odwiedzić, a czasami, z którymi chcieliby spędzić wspólnie czas, ale nie zostali zaproszeni. O ile, kiedyś marzyli, by w końcu nie mieć Świąt, nie musieć szukać prezentów, składać życzeń, a później razem jeść kolację, to teraz tęsknią za tamtymi czasami, gdy nawet w telewizji nie ma, co oglądać, a nowe informacje w internecie nie chcą się aktualizować. Szkoda tylko, że zazwyczaj niektóre rzeczy zauważa się zbyt późno.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 30 października 2014

Poznaj siebie - poznaj historię swojej nieśmiałości

Tak naprawdę nieśmiałość najczęściej wysysamy z mlekiem matki. Dzieje się tak, gdyż najczęściej powtarzamy zachowania naszych rodziców, których uczymy się, jako dziecko. Są to zachowania, których z początku nie do końca rozumiemy, ale dostrzegamy, że nie wszystko przebiega we właściwym porządku. Wtedy zauważamy, że rodzice sobie odpuszczają w niektórych sytuacjach, w których powinni działać. Już w piaskownicy wiemy, gdy ktoś nam zrobi krzywdę lub zabierze zabawkę, to możemy liczyć na pomoc naszych opiekunów, którzy powinni stanąć w naszej obronie, jak i zwrócić uwagę na niewłaściwe zachowanie. Jednak w tym momencie brakuje pełnej reakcji. Tak naprawdę nasza obrona, to tylko ucieczka. Często słyszymy: Odpuść sobie, to nie jest warte świeczki, nie ma potrzeby się denerwować niepotrzebnie. W ten sposób nie czujemy wsparcia rodziców, którzy wolą się odsunąć, niż reagować.
Fot.: Andy
W późniejszym wieku widzimy inne zachowania, które nie sprawiają innym dorosłym problemu, a do tego powtarzamy je. Gdy wszyscy dostają za darmo dwa cukierki, a my dostaliśmy tylko jednego, to powinniśmy się o to upomnieć. Jednak nasi rodzice tego nie robią. Godzą się z tym, że zostali oszukani i mówią tylko „No trudno”, to samo dotyczy błędnie wydanej reszty w sklepie, zawyżonych rachunków i innych. Problem stanowi także poproszenie innego dorosłego o przysługę czy o pożyczenie czegoś. Wtedy już wiemy, że niestety nie możemy dokończyć naszego rysunku, bo skończyła się nam farba, a sąsiadów nie ma się, co o to pytać nawet. W ten sposób utrwalamy w sobie taki, a nie inny styl życia.
Nabieramy obawy przed publicznym wystąpieniem - boimy się wygłaszania referatów, nie chcemy występować publicznie na przedstawieniach czy apelach. Dla każdej młodej osoby to sytuacja stresowa, ale nas ona po prostu zaczyna przerażać i wymyślimy sobie milion sposobów, byleby nie musieć uczestniczyć w czymś takim. Na lekcjach nie chcemy się wychylać z tłumu. Lepiej siedzieć cicho i nic nie mówić. Po co się zgłaszać, skoro może zrobić to ktoś inny. Tak samo zaczynamy reagować na przemoc wobec innych - spuszczamy wzrok i udajemy, że tego nie widzimy, bo dlaczego to my mielibyśmy coś powiedzieć. Niestety nabycie takiego zachowania przejdzie także na nasze dorosłe życie.
Takie odpuszczanie sobie w różnych sytuacjach, a oprócz tego strach przed zrobieniem prostych rzeczy sprawia, że zaczynamy powtarzać te zachowania. Nagle sobie uświadamiamy, że kupno loda jest problemem, a wcześniej nim nie było. Nasze relacje z rówieśnikami także się zmieniają. W okresie dojrzewania wstydzimy się drugiej płci, a później także mamy problemy z kontaktami z naszą. Nie musimy stawać się od razu przysłowiowym odludkiem, ale sami zauważamy, że inni nie mają z nami o czym za bardzo rozmawiać, a sami nie potrafimy rozpocząć nowej znajomości. Naśladujemy naszych rodziców także w domu. Chętniej spędzamy czas przed telewizorem czy komputerem, zamiast wyjść do innych. Nie odwiedzamy naszych znajomych z klasy, a oni także nie przychodzą do nas. Spotykamy się z nimi tylko w miejscach wspólnych, jak autobusy, szkoła, u lekarza czy dentysty. Traktujemy innych, jako zło konieczne. Tak naprawdę lepiej nam żyć w pojedynkę.
Czy w ten sposób może pojawić się kolejny nieśmiały? Dlaczego nie. Nauka przez obserwacje niesie nie tylko pozytywne reakcje. Może ci się wydawać, że twoja nieśmiałość jest dziedziczna, ale przypomnij sobie wcześniejsze zachowania swoich najbliższych, by zrozumieć, gdzie tak naprawdę mógł leżeć problem. Poznaj siebie poprzez swoją przeszłość, a będziesz mógł także sam się zmienić.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 23 września 2014

Jesień nadchodzi samotnym z odsieczą

Wydawać by się mogło, że przyjście jesieni ułatwi nieco samotne życie. Już nie trzeba przejmować się tak swoim wyglądem, ani tym bardziej myśleć o tym, że inni będą oceniać nasze ciuchy. Teraz będzie można ukryć się pod kurtką lub płaszczem, a szare barwy wypełnią ulicę. Gdy pojawią się pierwsze jesienne deszcze, nikt nie będzie miał czasu by nam się przyglądać. Wszyscy będą pędzić lub ukrywać się pod parasolami. My także będziemy przemykać niepostrzeżenie między innymi, starając się tylko za bardzo nie przemoknąć. Na pewno nikt nam nie będzie chciał towarzyszyć w spacerze, a jedyne rozmowy, jakie możemy rozpocząć z innymi, to krótkie przepraszam, jak w kogoś wpadniemy z parasolem. Jesień przychodzi wielkimi krokami, a to oznacza, że skończył się czas opowieści o wakacjach, a teraz, nim nastaną święta, nie będzie się kompletnie nic działo, co by mogło nas bardziej stresować. Skończy się grillowanie, a ludzie powoli przeniosą się do barów i małych knajp. Największym plusem pozostanie pogoda, dzięki której będziemy mogli bez problemu wymigać się od przyjścia. A gdy ściemniać będzie się będzie o wiele szybciej, a temperatura spadnie poniżej 10 stopni, pozostanie nam siedzenie pod ciepłą kołdrą i wpatrywanie się w kolejny sezon serialu lub czytanie książek. 
Wszystkie dodatkowe kilogramy możemy skrzętnie ukryć pod kolejną warstwą ubrań, a zresztą trzeba robić już powoli zapasy na zimę. Podobno wiosna jest o wiele bardziej ciekawsza. Bardziej cieszymy się ze słońca i dostajemy dodatkową energię do działań, ale podczas jesieni świat zwalnia, a wraz z nim przestajemy wyróżniać się z tłumu, by spokojnie przebrnąć do naszego, bezpiecznego domu.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

wtorek, 26 sierpnia 2014

Szara codzienność samotności

Codzienność nie jest łatwa. To głównie przebieganie między światem zewnętrznym, a bezpiecznym domem, do którego możemy uciec od zgiełku, a zwłaszcza od innych ludzi. Każdego dnia powtarzamy ten sam schemat. Z różnym skutkiem. Nawet, jeśli nikt nam nie dokucza w szkole czy w pracy, to najchętniej nie widzielibyśmy się z nikim, a najlepiej by nikt nas nie widział. Ciągle widzimy wszystko przez pryzmat oceniania - oceniają nas oczywiście inni: patrzą krzywym okiem na nasz wygląd, ubiór czy ruch. Wydaje nam się czasami, że gdy tylko ktoś się zaśmieje, to na pewno z naszego powodu, przez co jeszcze bardziej zaczynamy się wszystkim przejmować.
Fot. www.izismile.com
Ma to też później działanie negatywne, bo "nikt nie będzie mi mówił, jak mam żyć" zawsze wygrywa i zamiast udowodnić innym, że się mylą, nie robimy nic. Wtedy jest nam już całkowicie obojętne, czy mamy brudne włosy, a także niewyprasowane ciuchy. Niech sobie gadają, niech mają kolejny temat. Później to wraca, bo popadamy w kolejny obłęd na punkcie wyglądu, a raczej na punkcie niskiej samooceny, co sprawia, że jeszcze rzadziej chcemy pokazać się innym, o nagości już nie wspominając. Wstydzimy się innych, jak i nas samych, co sprawia, że nawet nasz własny azyl nie pomaga. Odechciewa nam się wszystkiego i możemy tylko patrzeć w sufit pochłaniani przez depresję.
Na szczęście mamy jeszcze wirtualny świat, gdzie możemy być, kim tylko chcemy.  Nieważne, czy udajemy kogoś innego, czy po prostu pokazujemy nasze prawdziwe "ja", to i tak nikt nie wie, że potrafimy być tacy. Nagle okazuje się, że jesteśmy ekspertami w danym temacie, że potrafimy rozmawiać o rzeczach, o których boimy i wstydzimy się powiedzieć innym. Najważniejsze jest jednak to, że tutaj znajdujemy naszych prawdziwych przyjaciół, których nie potrafimy znaleźć w realnym świecie. Jedni mieszkają setki kilometrów od nas, inni całkiem blisko, lecz nigdy nie mielibyśmy poznać ich na ulicy. Tylko wtedy, gdy jesteśmy schowani za ekranem, jesteśmy tymi, z kim chcą dyskutować inni. W normalnym świecie, jesteśmy tylko zakompleksionym, znerwicowanym kłębkiem nieśmiałości i samotności, który wszyscy omijają. Czasem wyglądamy, jak potwory, które od kilku dnia nie śpią, ani się nie myją, bo nikt nie wie o naszym drugim, lepszym życiu.
Fot. www.izismile.com
W świecie pędzących technologii nigdy nie wiadomo, czy uda nam się wyjść do ludzi, czy będziemy ich wiecznie omijać czekając, aż znów znajdziemy się w przyjemnym miejscu online.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 18 lipca 2014

Jesteśmy tacy sami, a jednak inni

Podobno samotni żyją dokładnie tak samo, jak ich rówieśnicy. Po szkole czy pracy zazwyczaj mają tyle samo wolnego czasu, tylko zupełnie inaczej go spędzają. Nie chodzi o zainteresowania, predyspozycje czy dostępne pieniądze. Tutaj chodzi bardziej o chęci i stosunek do wspólnego spędzania czasu ze znajomymi. Gdy samotność trwa już długo, to nawet najlepsza propozycja spędzenia popołudnia nie będzie dla nas w ogóle atrakcyjna. O wiele lepszym rozwiązaniem, niż wspólna gra w tenisa czy przejażdżka rowerowa, będzie obejrzenie kolejnych trzech odcinków różnych seriali, później ugrzęźnięcie w demotywatorach i facebooku (w lepszych wypadkach udaje się czytać książki), by na koniec dnia, przed snem stwierdzić, że kolejny dzień był kiepski i nic nie zrobiliśmy, by było lepiej. Wtedy obiecujemy sobie, że jutro będziemy lepiej nastawieni i  na pewno nie odmówimy na kolejną propozycję, ale akurat po przyjściu do domu dopada nas drzemka i kolejny dzień wyszedł tak samo. 
Miały być zmiany i silne postanowienia, które znowu są odłożone na przyszłość. Nic z tego, że co miesiąc trzeba płacić za karnet na siłownię/fitness, skoro byliśmy tam dwa razy w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a nasze nowe rolki i strój kąpielowy leżą gdzieś zapomniane w szafie.Wciąż mamy nadzieję, że któregoś dnia będzie lepiej. I nawet, jeśli uda nam się w końcu wyjść, to i  tak stwierdzimy, że wcale nie było to nic ciekawego i następnego dnia zostaniemy w domu, zamknięci w swoim pokoju, sam na sam z komputerem, który jest naszym jedynym oknem na świat.
Tak samo wygląda sytuacja z wydarzenia kulturalnymi: wyjściem na koncert, do teatru, bo do kina jeszcze uda się wybrać, bo to praktycznie to samo, co oglądanie filmu w domu, a tego jest cały czas ciemno. O ile uda się samotników namówić na wyjście, to nie potrafią oni w pełni cieszyć się z tego, co przeżywają. Szybko się nudzą, albo zaczynają rozmyślać, co mogliby robić w tej chwili gdzieś indziej, a najczęściej o tym, co mogliby robić teraz w domu. 
Fot.: www.happymonsters.tumblr.com
Koło znowu się zamyka i wracamy do sytuacji wyjścia, przy czym jeśli rzadziej się wychodzi, to ma się mniejsze szanse, by znaleźć kogoś, kto może się stać naszą drugą połówką.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 27 czerwca 2014

Sens pisania

Chyba każdą osobę, która pisze dopada kiedyś to pytanie. Nawet nie pytanie, co myśl, gdzieś rodząca się wewnątrz głowy i rodząca nowe wątpliwości. O ile łatwo jest odpowiedzieć sobie, to odpowiedź dla innych jest już zgoła wyzwaniem. Tłumaczenie, że coś robi się dla samego siebie nie jest tutaj dobrym wytłumaczeniem. Skoro dla innych jest to po prostu marnowanie czasu, a do tego czynność, która nie przynosi żadnych korzyści materialnych, to po co ją wykonywać. 
książka, tv, czytanie, oglądanie, myślenie
Właśnie po to, że jest to dobre spędzanie czasu. Tak samo dobre, jak oglądanie telewizji, jeżdżenie na rowerze, czytanie książek czy granie w gry. Na pewno nie jest to marnowanie czasu, bo coś pozostaje później. Jakakolwiek byłaby to twórczość, to pozostawia swój stały ślad. Nawet niewydana jest czymś, co ma swoją własną wartość. A tak naprawdę to każdy, kto pisze, ma satysfakcję z samego pisania. Od pomysłu, przez tworzenie postaci i fabuły, a później przez chwile załamania osiąga wielką satysfakcję przy dobrnięciu do ostatniej kropki, a zarazem odczuwa pustkę, bo już skończył pisać. Wtedy cały proces zaczyna się od nowa. 
pisanie, baterie, książka, pióro, długopis, tekst
Z drugiej strony wydaje mi się, że autorzy po cichu myślą, że któraś z ich książek w końcu osiągnie sukces. Niekoniecznie ta, ale może następna. Nie po to by stać się popularnym i bogatym, ale po to, by udowodnić innym, że coś się potrafi, a oni się mylili. W końcu skoro my odczuwamy cały czas satysfakcję z pisania i nieprzespanych nocy, to niech oni nam troszkę zazdroszczą i niech sobie wypominają dni przed telewizorem, albo przed komputerem marnując czas na granie w gry.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 22 maja 2014

Coś mnie ominęło, czyli 5 lat bloga

Zbierałam się i zbierałam, by coś napisać na blogu, a tu ciągle czasu brak. Mimo że ładniejsza pogoda na zewnątrz się zrobiła i lato zbliża się wielkimi krokami, wcale to nie znaczy, że teraz więcej czasu spędzam na świeżym powietrzu. Powiedzmy, wszystko jest po staremu, tylko mi samej czasu ciągle brakuje na wszystko i czasami się zastanawiam, co by tu zrobić, by móc nim zarządzać lepiej. Nie liczę już tego, że właśnie w tym momencie chce mi się spać bardziej, niż zimową porą, gdy za oknem ciągle ciemno było. Chociaż to raczej problem motywacji, a raczej braku chęci na cokolwiek i zastępowanie wszystkich konstruktywnych rzeczy, tymi najbardziej banalnymi: spanie, granie na komórce i na komputerze, czytanie plotkarskich portali czy przeglądanie zdjęć. Nim się zbiorę do czegoś konkretnego, to mija kilka godzin, a wtedy już mi się nie chce nic więcej robić. Tak mijają kolejne dni, które niewiele zmieniają w moim życiu, choć nie powiem, że się staram. Przynajmniej nigdy nie mam wyrzutów sumienia, gdy się pogrążę w czytaniu. O nie!
Od zawsze mam moje uciekające zainteresowanie, czyli ciekawi mnie coś do czasu, aż znajdę sobie coś nowego. Tak to niestety wygląda, ale podobno nie jestem w tym osamotniona. Przynajmniej z mojego lenistwa nie rozpoczęłam pisania nowej książki, a przez to nie porzuciłam poprzedniej, której dokończenie zabiera mi coraz więcej czasu. Zwłaszcza w momencie, kiedy już powoli dobijam do końca i czekają mnie jeszcze tylko poprawki i kilka uzupełnień opisów przyrody, lecz wolę w głowie obmyślać sobie alternatywne zakończenia, zanim jeszcze dobrnęłam do właściwego.
Patrząc na daty zauważyłam, ze minęło już 5 lat, odkąd po raz pierwszy wpisałam coś na bloga. Czas szybko leci od 2009 roku, aż sama do końca nie mogę uwierzyć. Myślałam, że mi się znudzi i odłożę pisanie tutaj na półkę. Jednak coś karze mi tutaj wracać, może rzadziej, niż wcześniej, ale na pewno nie chce, by ten blog dołączył do kolejnych, na których ostatni wpis był parę lat temu. W takim razie do usłyszenia już za niedługo.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 30 kwietnia 2014

Majówka dla samotnych

Jakieś majówkowe pomysły, plany, a może po prostu założenia? Wszyscy je robią, nawet gdyby majówka wypadała w środku tygodnia, a przez cały czas miało padać. Niby dwa dni wolnego, a całkiem inna atmosfera, niż święta, a na dodatek daje nam możliwość spędzenia jej z kim chcemy, albo wręcz spędzenia nie z tymi, z którymi musimy. Co jednak, gdy musimy majówkę spędzić w samotności? Może nie dlatego, że nie mamy znajomych, tylko dlatego, że oni zdążyli zrobić sobie plany już kilka miesięcy wcześniej, kiedy nie byliśmy jeszcze zdecydowani. Niby jest zawsze wiele możliwości, lecz wszystko, co robi się w samotności nie przynosi radości. Kiedy ktoś spojrzy na nasze życie będzie nam zazdrościł ilości wolnego czasu i możliwości, jakie stoją przed nami. Nawet nie patrząc na koszty, to oczywiście możemy robić miliony rzeczy, tylko tracą one sens, gdy idzie się na nie samemu, bez motywacji, bez chęci i bez żadnych sił. 
komputer, motywacja, działanie, samotność
Ktoś może stwierdzić, że możemy biegać czy chodzić na siłownię/fitness, by zadbać o siebie, lecz jak się zachęcić? Możemy z kimś pójść pierwszy raz, by się zapisać, a gdy nam się znudzi przebywanie wśród innych ludzi, zostaniemy z rocznym karnetem. Bieganie też jest dobre, bo można biegać w samotności i odpocząć od otaczającego nas świata, posłuchać muzyki, poćwiczyć trochę. Tylko bieganie jest też formą ucieczki przed codziennością, przed rodzicami/dziećmi, żoną/mężem, współlokatorami. Wtedy możemy pobyć chwilę w odosobnieniu i nie myśleć o tym, co czeka nas w domu. Osoba samotna nie ucieknie z samotności w samotność. Bieganie nie stanowi takiej odskoczni, ani nie daje przyjemności i szybko się nudzi. To po prostu kolejna czynność, którą przeżywa się w pojedynkę. To samo tyczy się wyjścia do muzeum, teatru, opery, na koncert. Wśród innych ludzi zawsze będziemy sami, nie będziemy z nikim rozmawiać, przeżywać, móc się podzielić opinią, skomentować grę, pośmiać się. Nikt nam też nie przyzna racji, a prowadzenie wewnętrznego dialogu, to już chyba początki schizofrenii.
Marzenia, impreza, czytanie, samotność
Fot.: www.izismile.com /Anne Emond
Cóż pozostaje. Jeśli spacer lub przejażdżka rowerem nas nie będą smucić po pewnym czasie, a wspólny grill ze znajomymi zrobi się nudny, zostanie nas zawsze nasz własny kąt i okno na świat, czyli komputer z siecią. Nieważne, czy będziemy przeglądać głupie obrazki, albo może obejrzymy całą serię serialu na raz myśląc o tym, co moglibyśmy robić w tym czasie gdzieś indziej, to przynajmniej będziemy bezpieczni wśród swoich ścian. Możemy też uciec w świat wyobraźni z dobrą książki. Na pewno lepsze rozwiązanie, niż ucieczka ze smutkami w alkohol. W domu nikt nam nie będzie zadawał krępujących pytań, nie będzie się dziwnie patrzył, ani litował. Tutaj możemy być sobą.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 16 kwietnia 2014

Znaleźć odrobinę normalności

O samej normalności można dyskutować dużo i długo. Każdy ma swoje zdanie do tego, co jest normalne, a co nie jest. Można też mówić o zakresie tego, co jest dopuszczalne w społeczeństwie i akceptowalne, jako rzecz normalna, a także o rzeczach, które wybiegają poza nią. Nie muszą to być od razu skrajne przypadki, ani dziwne wynaturzenia, bo dla wielu z nas już pomarańczowy kolor włosów jest czymś nie do zaakceptowania.
Według zasady normalności wszystko powinno być szare oraz przycięte na odpowiednią, wyznaczoną badaniami, wielkość. Pozostałe powinno być, albo napiętnowane, albo pominięte. Zawsze jednak znajdą się jednostki, które swoją odmienność najchętniej by zamanifestowały, by udowodnić, że to z nami jest coś nie w porządku. W świecie, gdzie każda grupa społeczna jeszcze ma swoje miejsce do życia nikt nie czuje obowiązku bycia zwykłym, szarym obywatelem. Wszystko zależy od tego, wśród kogo żyjemy - można pokazać się na ulicy całkiem nago i znajdą się osoby, które to gorszy. Inaczej w tej sytuacji wygląda plaża nudystów, gdzie "ubrani" są odmieńcami. Czy w tym wypadku osoby nieśmiałe są inne czy całkowicie normalne? Jedni uważają ich za odmieńców, drudzy za całkowicie zwykłych, co jeśli oni sami zawsze czują się gorzej. Gorzej, niż ci szarzy obywatele, ale też gorzej, niż wszyscy indywidualiści. Dla nieśmiałych samo znalezienie normalności w życiu codziennym sprawia największa trudność. Życie w obcym świecie, w którym unikanie innych jest na porządku dziennym przysparza nie lada trudności. Nie chodzi tylko o znalezienie partnera/-ki czy nowej pracy. Największe problemy przynosi zwykłe życie. Podróż w ścisku w autobusie, odebranie telefonu od nieznanego numeru, kupno gazety, zamówienie jedzenia i późniejsze siedzenie obok obcych ludzi, uczestnictwo w życiu socjalnym, załatwienie spraw w urzędzie, opowiadanie o sobie. Problemy, których nikt normalny nie doświadcza, a które sprawiają tyle problemów każdego dnia i którymi trzeba walczyć na nowo. Nie ma możliwości ucieczki, poza pozostaniem w domu.
Wtedy można tylko mijać indywidualistów i z zazdrością patrzeć na szarych obywateli, dla których wszystko jest takie proste i przychodzi tak łatwo. Wtedy nieśmiali obmyślają plany, że jutro w końcu zrobią to i to, ale rzeczywistość zazwyczaj rządzi się swoimi prawami. Pozostaje tylko złość na siebie i lekkie wzdychnięcie, gdy patrzymy na innych. Codzienność nas dobija, balansujemy pomiędzy wynaturzeniem a normalnością, wiedząc że zawsze zabraknie nas tego małego kroku, by sobie czegoś nie wyrzucać każdego dnia i płakać czasami z powodu swojej bezsilności. Chcemy żyć, jak inni, pozbyć się banalnych problemów, których społeczeństwo i tak nie zrozumie, bo większość tego nie doświadcza. 
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 31 marca 2014

Kolejne samotne urodziny za mną

I choćby i tłum ludzi był ze mną, to zawsze wewnątrz czuję się sama. Uczucia tego nie zmieni nic, bo nawet w środku największej i najlepszej imprezy, mogę przez chwilę się zatrzymać i poczuć znów, że jestem sama pośród niczego. Tu nie chodzi o to, że źle się czuję w towarzystwie, po prostu, jedna chwila może sprawić, że wśród innych osób jestem całkowicie sama. Wtedy też potrafię się wyłączyć i myśleć o czymś zupełnie innym. A gdy już ucieknę gdzieś daleko myślami, to tak naprawdę mnie nie ma. Dryfuję sobie gdzieś daleko, po czym najchętniej bym opuściła wszystkich i zniknęła gdzieś.
Urodziny zaś zawsze wyglądają dla samotników tak samo. Mimo życzeń osobistych, telefonicznych, facebookowych i innych, z których się cieszymy, to naprawdę najchętniej w tym dniu nie wychodzilibyśmy z domu. Schowani gdzieś pod kołdrą, w ochronnej pidżamie stawilibyśmy czoła wszystkim przeciwnościom - znajomym z pracy, kolegów i koleżanek oraz rodziny. Ominęlibyśmy to zainteresowanie naszą osobą, bo może dzień później wszyscy by już o tym zapomnieli. Nie musielibyśmy być w centrum uwagi i po prostu niewidocznie dalej byśmy przebywali wśród innych. Bez odpowiadania o planach życiowych, bez przypominania o naszym wieku, bez wypominania zeszłorocznych obietnic. Pozostawieni sami sobie w naszych czterech ścianach możemy płakać w poduszkę, bo i tak nie zrozumie, dlaczego..

Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 14 marca 2014

Czas pędzi i pędzi

Tak to już z tym czasem bywa, że nawet nie zauważyłam, jak z lutego zrobił się marzec, a nawet połowa marca. Niby nic takiego się nie działo, jednak od początku roku miesiące przelatują mi między palcami i wiem, że już za chwilę skończy się lato i zacznie kolejna jesień. Nie mogę zatrzymać czasu, mogę tylko się oszukiwać, że czasami zwalnia na chwilę. Czasami czuję się całkiem przybita przez życie. Tylko praca, a później marzenie o chwili snu w domu i tak bez końca.
Dlatego staram się zmienić tą szarą codzienność i robić coś konstruktywnego. Dobrze wiem, ile czasu tracę każdego dnia na Facebooku i innych portalach, które może i coś wnoszą do mojego życia, ale na pewno nie tyle, by spędzać na nich kilka godzin dziennie. Nie powiem, bym była uzależniona, chociaż od komputera, a raczej od internetu na pewno trochę. Dlatego staram się poświęcać więcej czasu na pisanie, jak i na czytanie, a dzięki temu mniej marnuję czasu na przeszukiwanie niezliczonych stron w internecie. Z tego też powodu trochę zaniedbuję bloga, bo wchodząc tutaj zaczynam coś poprawiać, później czegoś szukam i z pięciu minut robi mi się godzina. Tyczy się to także komentarzy, które w tym momencie pozostawiam bez odpowiedzi. Będziecie mi to musieli w tym momencie wybaczyć.
Fot. www.izismile.com
Teraz zaś biorę się dalej do pisania, bo gdy widać już koniec, to na pewno jest łatwiej! Tym razem nie będzie to tylko ebook, lecz pełnowartościowa książka papierowa, którą zawsze będę cenić wyżej, niż elektroniczne wydanie.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 10 lutego 2014

Walentynki online

Kolejny rok zbliżają się Walentynki, czyli święto zakochanych. Co roku ta sam trauma dotyka osoby samotne otaczane z każdej strony czerwonymi serduszkami, ofertami imprez dla singli, wieczorów dla samotnych czy też randek w ciemno. Dla prawdziwie samotnych takie atrakcje wiele nie zmieniają, a do tego jeszcze utrudniają życie.  
Jak można w świecie zakochanych znaleźć miejsca dla samotnika, który z jednej strony chce być sam, bo tak mu lepiej, a z drugiej strony, marzy skrycie, by spotkać miłość swojego życia? Przez otaczanie naszej codzienności serduszkami na miesiąc przed 14. lutego, sprawiamy, że wszyscy samotni odczuwają brak drugiej osoby jeszcze bardziej. W tym roku święto (o ile tak można nazywać ten dzień) wypada w piątek, a więc czeka nas cały weekend atrakcji. Zaczynamy już w szkole lub w pracy, by dopiero po powrocie do domu oderwać się od różowej rzeczywistości i zaszyć się w swoim pokoju przed komputerem, gdzie spędzimy resztę wieczoru, jak i nocy. W ten jakże wyjątkowy dzień nie mogłoby być inaczej, gdyby nasi znajomi nie próbowali nas wyciągnąć z domu i spróbować znaleźć dla nas wymarzoną połówkę. Jakby nie wiedzieli, że życie nieśmiałych, to nie wychodzenie przed szereg i opowiadanie o sobie nie wiadomo czego, by pokazać się, z jak najlepszej strony. Tak naprawdę to nic nie mówimy na nasz temat, a zwłaszcza na temat naszego nudnego życia, w którym niewiele się dzieje, a ten jeden dzień w roku na pewno niczego nie zmieni i nie wyciągnie nas z depresji samotności.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 31 stycznia 2014

Lenistwo, słodkie lenistwo

Pora zakończyć najbardziej leniwy miesiąc w roku i wziąć się do roboty. Nie skończyłam wielu rzeczy, ale przyszedł moment, kiedy trzeba poukładać swoje życie i odróżnić rzeczy ważne od ważniejszych. 
Życie mnie nie przytłacza, po prostu robię masę rzeczy, które mogłabym porzucić, bo tylko marnuję przy nich czas i zająć się chociażby dalszym pisaniem, bo skrobiąc dziennie jedną do dwóch stron, nigdy nie skończę tego, co zaczęłam.
Na pisanie bloga, jak widać, czasu także nie mam za wiele. Postaram się to poprawić.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 10 stycznia 2014

Nowy kRok, nowe wyzwania

Bardzo ładną wiosnę mamy tej zimy. Słyszę to praktycznie codziennie, ale dobrze wiem, że śniegi też przyjdą. Oczywiście nie chcę by było -30 za oknem, ale trochę poprószyć, by mogło. Na narty się raczej nie wybiorę, ale po śniegu pobiegać mogę, ba, nawet mogę na sankach zjechać. Pogoda dopisuje, słońce się pokazuje, to i humory dopisują. Akurat nie mam w tym roku zbyt wielu postanowień noworocznych. Ogólnie to żadnego sobie nie zrobiłam, ale jakieś tam swoje mam od dłuższego czasu mam i mogłabym je utrzymać. Najważniejsze, jak zawsze, to więcej czasu przeznaczyć na rzeczy konstruktywne i przestać marnować czas na głupoty. W takim wypadku musiałabym wyrzucić komputer przez okno, albo chociażby odciąć się od internetu na trochę. 
Ja wiem, że wielu z was ma szeroko zakrojone postanowienia, jak rzucanie palenia, albo schudnięcie 10 kilogramów. Tylko, jaka to różnica, czy postanowimy sobie w Nowy Rok, czy np. 8. stycznia?? Dla mnie nie ma to różnicy, bo zazwyczaj większości takich postanowień się nie dotrzymuje. Niestety. Dlatego w Nowym Roku życzę Wam, jak i sobie, byśmy trwali w błogiej nieświadomości i spełniali swoje przyrzeczenia, nawet o nich nie wiedząc. Wtedy pokonamy wszystkie niedogodności i nie zrobimy sobie wielkiej górki, której, nie da rady przeskoczyć. Żyjmy pełnią życia i starajmy się być uczciwi wobec siebie, wtedy znajdziemy, choć trochę szczęścia.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis