facebook

niedziela, 5 lipca 2009

Lipiec, jakich mało..

Tak, żyję. Miałam w tym tygodniu umieścić tutaj jakiś artykuł. Może nie jakiś, bo "Samotność, a.. dzieci", który jest praktycznie już skończony. Mam zaczęty także artykuł o zwierzętach, tylko.. przyszedł lipiec. Chyba od zawsze mój najbardziej leniwy miesiąc w roku.
słońce
Nawet nie było gorąco (wiadomo burze), a wszelkie siły do robienia czegokolwiek mnie opuściły. Spoglądam na plan urlopów w pracy. O terminy w lipcu ludzie bili się od marca. Część oczywiście przeniosła plany na sierpień, ale i tak to teraz najwięcej osób wyjeżdża. Na liście brakuje tylko dwóch nazwisk. Mojego i szefowej, ale ona nie musi nikogo informować, że wyjeżdża. Każdego dnia słyszę o wielkich wyprawach i cudownych wycieczkach. Do tego pojawiła się pierwsza, która urlop ma już za sobą. Opalona i rozpromieniona opowiada o swoim cudownym tygodniu w Egipcie pokazując tysiące zdjęć ze swoim mężem. Patrzę na to wszystko i zastanawiam się, kiedy ja gdzieś pojadę. I to w lipcu. Nie chcę jednak wyjeżdżać by przesiedzieć prawie cały urlop w pokoju lub nudzić się przy hotelowym basenie. Co będę tam robić? Przecież wiem, jak to się skończy - nic mi się nie będzie chciało, a zwłaszcza samej. Stracę nawet przyjemność w opalaniu się. I jeszcze w hotelowej restauracji tylko ja będę sama pośród świetnie bawiących się rodzin i przyjaciół . Wrócę blada, jak zawsze i co powiem, że mnie biegunka dopadła pierwszego dnia - chyba i tak nikt nie uwierzy. Kolejne wakacje odkładam na półkę "może za rok".
plaża wakacje słońce
Cały ten tydzień był dla mnie niczym "Dzień świstaka". Pobudka, praca, dom, obiad, komputer, film, spanie. Nie zrobiłam kompletnie nic. Próbowałam się zmusić, by coś napisać, ale skutek nie był zbyt dobry. Chciałam gdzieś wyjść, ale straciłam ochotę na wszystko. Siedziałam w swoich czterech ścianach wpatrując się w blask monitora myśląc, gdzie mogę jeszcze wejść, by się nie nudzić. Nawet weekend minął mi niepostrzeżenie i wiem, że jutro znów muszę wstać. Jak tak dalej pójdzie, to nawet książki mi się nie uda poprawić, bo plan dwóch artykułów na tydzień szybko upadł. Ja i mój słomiany zapał do wszystkiego. Pięć minut fascynacji, a potem w zapomnienie. Wiem, muszę się wziąć do roboty, ale i tak z moim tradycyjnym odkładaniem wszystkiego na później powiem: "Zacznę jutro". I dodam: "Więcej wiary w siebie".
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Nic jeszcze nie napisano. Zapraszam do komentowania...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Prześlij komentarz