facebook

środa, 23 grudnia 2009

Samotność, a.. jej przyczyny cz. 1

Cóż mogę powiedzieć. To miał być mój pierwszy felieton z cyklu "Samotność, a.." i tak naprawdę powinien ukazać się już w maju. Trochę zostawiony na potem, trochę popoprawiany, trochę zapomniany. Jednak doczekał się swojej chwili i właśnie teraz nastał na niego czas. Część druga pewnie po świętach, ale kto wie. Życzę miłej lektury.

Samotność, a.. jej przyczyny cz. 1

Dochodzisz do momentu swojego życia, kiedy wyrazy chorobliwa nieśmiałość, fobia społeczna, aspołeczność czy .. nie są ci obce. Szukasz ich znaczeń i zastanawiasz się nad swoim całym życiem. Pewnie już nie raz myślałeś czytelniku, skąd się to wszystko wzięło? Może pamiętasz jeszcze okres swojego życia, kiedy nieśmiałość nie była problemem, a może uważasz, że towarzyszy ci od zawsze. Postaram się pokazać, że niekoniecznie rodzimy się dotknięci nieśmiałością i jak wiele czynników może się złożyć na jej rozwój. Tak naprawdę to nie ty jesteś winien tego, jaki jesteś teraz, tylko tak naprawdę twoi najbliżsi. To oni, albo swoim zachowaniem doprowadzili do tego stanu, albo nie zrobili nic, by ten stan powstrzymać. Wiem, to nie powód, by ich oskarżać, ani też na usprawiedliwienie samego siebie. Może uznasz, że znasz te wszystkie przyczyny, a może stwierdzisz, że otworzyłam ci oczy na ten często wstydliwy problem.
przyczyna samotności
Zacznijmy od najważniejszej przyczyny. Otóż najczęściej jest to wynik przykrych doświadczeń w okresie dzieciństwa lub dorastania. To ma największy wpływ na nasze przyszłe życie. I choćbyśmy uważali, że nasze lata w piaskownicy przebiegały niczym z bajki, to i tak dostrzeżemy ciemne chmury kryjące się w zakamarkach naszej pamięci. Próbowałam podzielić wszystkie przyczyny na grupy, ale tak naprawdę to wszystkie się przenikają i nie można o nich pisać z osobna. Zresztą jedna pociąga zazwyczaj drugą. Zacznijmy od rzeczy, na które tak naprawdę nie mamy wpływu, zwłaszcza, gdy jesteśmy młodzi. Otóż nasz wygląd, a raczej jego odstępstwa od przyjętego schematu są od razu wychwytywane przez otoczenie. Dorośli jakoś maskują nienaturalne zainteresowanie i przyjmują to za normalną rzecz, natomiast dzieci są na tyle wścibskie, by od razu dopytywać się swoich rodziców, co jest nie tak, potem obgadują to z rówieśnikami, a na końcu okazuje się, że jest to idealny materiał do naśmiewania się. Dlatego tak wielu z nas pamięta osoby mające problemy skórne, różne blizny – zwłaszcza na twarzy (pozostałe to zawsze powód do dumy i wymyślania opowieści), zez, okulary, aparat na zęby, zajęcza warga itp. .
aparat na zęby wstyd
 Fot.: www.baumorthodontics.com
Nie mamy na to żadnego wpływu, bo tacy się urodziliśmy i próbujemy tylko pomóc naturze. W późniejszym wieku lub nawet jako dorośli potrafimy sobie z tym radzić, chociażby operacyjnie. Jednak nigdy nie zrozumiemy, dlaczego pokolenie trzydziestolatków nosi aparaty na zęby z dumą, a z nas nabijano się z tego powodu w podstawówce. Dzieci także raczej szkieł kontaktowych nie noszą i wszystko, co według naszych rodziców jest po to, by nam pomóc, tak naprawdę nam przeszkadza. Nie chcemy leczenia, pomocy czy jakiejkolwiek reakcji. Chcemy nie być po prostu na ustach wszystkich. W ten sposób po raz pierwszy zamykamy się w sobie i powstają nasze pierwsze kompleksy, które ciągną się za nami latami. Przypisujemy im wszystkie nasze życiowe porażki, a gdy w końcu zdecydujemy się na poprawę wyglądu, okazuje się, że problemy tak naprawdę nie zniknęły.
To samo tyczy się ciężkich chorób z dzieciństwie. Dzięki nim staliśmy się silniejsi, przeszliśmy próbę czasu i wygraliśmy z nimi.
ciężka choroba w dzieciństwie
To jest zdanie innych teraz, a kiedyś byliśmy chuderlawymi dziećmi, które nie mogły się bawić z innymi, były mamisynkami czy córeczkami tatusiów. Zamykane w czterech ścianach, by nie stało im się nic złego. Przez pobyty w szpitalach i przy braku własnego dzieciństwa świat rozmów i zabaw z rówieśnikami został zakłócony i późniejsze próby jego naprawy nie powiodły się. Zawsze odtrącone i trochę z boku.
To były problemy dotyczące wyglądu, który od nas nie zależy, teraz pora się przyjrzeć pozostałym aspektom dzieciństwa. Każdy z nas jest w stanie wiele przypomnieć sobie z niego. I to właśnie z niego pochodzi najwięcej naszych przykrych doświadczeń, które mają wpływ na nasze przyszłe życie. Często bywa, że są one robione nieświadomie przez naszych rodziców, dla naszego dobra. Oni także nie potrafią przewidzieć wszystkiego. Zdarza się, że oni także mieli jakieś złe wspomnienia z tych lat i chcą nas przed nimi obronić. Tyczy się to chociażby przedszkola. Gdy mieli w nim problemy, to decydują, by ich dziecko raczej do niego nie uczęszczało. Nie chcą by obca osoba się nim zajmowała, dlatego najczęściej dają je pod opiekę babci lub cioci. Takie rozwiązanie jest dobre, ale nie zawsze. Otóż nawet przebywając na placach zabawa wśród swoich rówieśników, dzieci te nie mają większego kontaktu z dziećmi z podwórka, które w tym czasie są w przedszkolu.
samotne zabawy
Do tego, w czasie zimy, najczęściej zostają w domu i pod opieką dorosłych skazane są często na samotną zabawę. Nie biegają po śniegu, jak inne dzieci, tylko patrzą na nie z okna. Nie poznają ich, przez co później idąc do szkoły nie znają tak dobrze wszystkich i są praktycznie same na początku. Do tego, jak wiadomo wszystkie dzieci płaczą, gdy zostawiane są w przedszkolu w pierwszych dniach. Jest to zrozumiałe przez wszystkich, ale nie jest akceptowane płacz z tego powodu w podstawówce. Może to odbić się w późniejszych latach.
Samo przedszkole nie jest także najodpowiedniejszym miejscem dla maluchów. Tutaj także zdarza się odtrącenie przez całą społeczność. Dziecko może zostać odtrącone przez wygląd, ubranie, zachowanie. Często dochodzi także do poniżania przez kolegów. Oczywiście inne dzieci szybko to podłapują i pastwią się nad jedną osobą. Dochodzi często do bójek, ale gorsze jest wyśmiewanie i znęcanie psychiczne. Takie dziecko nie chce chodzić do przedszkola i jeśli opiekunka nie powiadomi o tym rodzicom może nastąpić po raz pierwszy zamknięcie we własnym świecie, omijanie innych, samotna zabawa. W przypadku bójek, siniaki od razu świadczą o jakimś problemie i rodzice sami zgłaszają się na rozmowę. W zależności od tego, w jaki sposób załatwią to z przedszkolanką, napastnikami i swoim dzieckiem, okaże się, czy podjęli dobrą decyzję, czy wręcz przeciwną. Jak wiadomo żadne dziecko nie chce się przyznawać do takich rzeczy, zwłaszcza chłopiec i ukrywa wszystko w sobie. Przestaje wychodzić na podwórko i oczywiście wśród innych w przedszkolu, zawsze stara się bawić na uboczu nie wchodząc nikomu w drogę.
wstydliwe dziecko
W szkole podstawowej to nauczyciel sprawuję opiekę nad wszystkimi, ale nigdy nie zapanuje nad dziećmi podczas przerwy. Nie zauważy wszystkiego. Gdy dziecko zwróci się do niego o pomoc i zostanie przez to jeszcze bardziej wyśmiane przez swoich rówieśników, przestanie w ogóle z nim rozmawiać. Zawsze będzie mówiło w domu, że wszystko jest w porządku. Będzie chronić swoją prywatność i stanie się typowym odludkiem. Nie będzie w stanie się bronić przy przewadze atakujących i raczej będzie wolało nie odpowiadać na zaczepki i wszelkie przezwiska. Na tym etapie współpraca rodziców z nauczycielami pozwala poradzić sobie z problemem odosobnienia, ale jak już wspominałam ciężko dotrzeć do takiej osoby. Rodzice zresztą rzadko wiedzą, co się dokładnie dzieje z ich dzieckiem w szkole i poza nią. Jeśli przynosi do domu dobre oceny i nie sprawia problemów wychowawczych, to uważają, że wszystko jest w porządku. Często są zbyt zajęci swoimi sprawami, by zainteresować się bardziej problemami swojego dziecka. To właśnie oni powinni być naszym oparciem, kiedy jesteśmy młodzi. Dochodzi jednak do sytuacji, gdy nie jesteśmy wychowywani przez oboje rodziców. Czy to z powodu rozwodu czy śmierci, to takie niepełne rodzicielstwo to nic dobrego dla dziecka. Nie ważne czy brak matki czy ojca, oboje pełnią jakąś szczególną rolę w życiu młodego człowieka i nic tego nie zastąpi. Gorzej, gdy mając ich oboje brakuje kogoś, bo jest zbyt zajęty swoimi sprawami, pracą lub, co gorzej nadużywa alkoholu i nie zauważa tego, co się dzieje w domu. Gdy jeszcze problemy z pracy mają wpływ na życie w domu, to pojawia się małe piekło i chęć ucieczki, co najczęściej przejawia się zamknięciem się w swoim pokoju i płakaniem do poduszki. Do tego dochodzi ciągłe poniżanie, nawet i bicie, to kształtowanie umysłu dziecka jest zaburzone. Ciągle ktoś z jego opiekunów wyżywa się na nim psychicznie i stosuje szantaż emocjonalny. Wiemy dokładnie, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Wychowywanie się w cieniu awantur nie wróży niczego dobrego.
dysfunkcyjne rodziny
Na tym etapie rozwoju dzieci potrzebują motywacji do dalszych działań, zachwalania tego, co robią i zachęcania do realizacji własnych celów. To już wtedy przecież wiadomo, czy rośnie nam młody humanista czy matematyk. Kiedy dziecko nie odkryje, czym się interesuje, ciężej będzie mu wybrać późniejszą szkołę i życiową karierę. Często uważani przez sąsiadów wzorowi rodzice także pastwią się nad swoimi dziećmi. Są poniżane i własne pragnienia, a zmuszone, robią coś, na co nie mają ochoty. Zastraszone grają na pianinach czy skrzypcach, uprawiają znienawidzony sport, uczą się niepotrzebnych im rzeczy. Boją się sprzeciwić, by nie wysłuchać wykładu, jak rodzice wiele robią dla nich, a oni tego nie doceniają.
zmuszanie do rozwijania talentów
Już wtedy nie potrafią z nimi rozmawiać i przestają także o tym mówić swoim przyjaciołom. Z nikim nie chcą rozmawiać. Sami chcą rozwiązać swoje problemy, więc po prostu trzymają je głęboko w sobie. Nie mają tak naprawdę swojego domu, nie czują się w nim bezpiecznie. Rodzice ich nie obronią przed innymi, a często nawet sami się z nich nabijają. Czują się gośćmi u siebie i często nie chcą wracać do swojego gniazdka. Takie zaszczute przez swoich rodziców patrzą ze smutkiem na innych, u których w domu wszystko jest całkiem inne. I jak to bywa, wszystko, czego jest za dużo jest złe. Nadopiekuńczość to ta druga strona medalu. Dzieci trzymane w domu pod ciągłą opieką. Rzadko wypuszczane same z domu, by nic się nie stało, nie mają żadnych kontaktów z rówieśnikami. Do tego często uczęszczają do prywatnych szkół, bo tak będzie dla nich lepiej.
nadopiekuńczość rodziców
Takie dzieci także zamykają się w sobie i choćby rodzice próbowali codziennie z nimi rozmawiać to nie będą z nimi poważnie rozmawiać. Nie powiedzą, że mają dość.
W domu mogą zaistnieć jeszcze inne rzeczy, które mają wpływ na przyszłość dziecka. Często będąc młodszym rodzeństwem, żyjemy w jego cieniu i jesteśmy przez nie terroryzowane, a gdy one jest faworyzowane przez rodziców, to dochodzą nam kolejne osoby w domu, które mogą się nad nami wyżywać psychicznie i fizycznie.
rywalizacja dzieci
Gdy jakaś choroba dosięga nasze rodzeństwo, to jesteśmy zbyt młodzi by to zrozumieć i jesteśmy źli, dlaczego wszyscy się skupiają na nich, a nas nawet nie zauważają. To samo się tyczy choroby kogoś z rodziców. Ciężko wytłumaczyć dziecku, że tak już musi być. Tu także można dopisać biedę. Kto, jak kto, ale jak dziecko nie może zrozumieć, że skoro ich rodzice, jak i rodzice ich znajomych pracują cały dzień, to tamci mają w domu wszystko, zwłaszcza najlepsze zabawki, gdy oni praktycznie nie mają niczego. Musi minąć dużo czasu, by to wszystko zrozumieć, ale często jest już za późno, bo gdy dziecko samo dochodzi do tego, jego psychika zmienia się nieodwracalnie. To samo tyczy się najgorszego doświadczenia w życiu młodego człowieka czyli molestowania i gwałtu. Zwłaszcza przez najbliższych. Taka osoba nigdy już nie będzie ufała innym i bez pomocy osób trzecich, ciężko będzie jej funkcjonować normalnie w świecie. Takie przeżycia zostawiają w nas wewnętrzne blizny na całe życie.
Przyjrzymy się jeszcze miejscu wychowania młodej osoby. Ono także ma ważne znaczenie w kształtowaniu jego psychiki. Jeśli brak jakichkolwiek normalnych warunków do zabaw z rówieśnikami, nudzące dzieci wpadają często na dziwne pomysły. Dla dorosłych na granicy prawa, a często poza nią. Odmowa w ich udziale to kolejny powód, by zostać odrzuconym przez grupę. To, że jako dziecko nie ukradłaś(-eś) niczego w sklepie, nie kopnęłaś(-eś) psa sąsiada, ani nie jadłaś(-eś) robaków, czy biegałaś(-eś) po budowie to powinien być powód do dumu. Wszystko zależy jednak od otoczenia. Później takie nietolerancyjne towarzystwo będzie się pastwiło nad dzieckiem przez dłuższy czas, bo bało się coś zrobić. Wydawać by się mogło, że jeśli miejsce ma takie znaczenie, to jego zmiana może pomóc. Często jednak przynosi to gorszy skutek, niż planowano. Zmiana szkoły, miejsc znanych, kolegów przynosi więcej nieszczęść, niż korzyści. Nowa osoba, w obcym otoczeniu i znów musi wszystkich na nowo poznawać, a może tym razem wymyślą mu jeszcze gorsze przezwisko czy będą poniżać bardziej, niż wcześniej...
Z wieku dzieciństwa przejdźmy do dojrzewania. Tutaj już można odróżnić, kto jest przywódcą w grupie, a kto jest w jej samym ogonie i zawsze siedzi z boku. Gdy nauczyciel zauważa takie zachowanie, często wysyła takie dziecko na testy psychologiczne. W poradniach po odbytych rozmowach oraz testach najczęściej stwierdza się depresje spowodowaną problemami w domu. Dziecko dostaje jakieś leki i wraca do domu. Na następnych testach już wie, co musi mówić i jak odpowiadać, by uznano, że wszystko z nim w porządku, a problemy to tylko burza hormonów nastolatków. I jeśli taki człowiek kiedykolwiek w swoim życiu będzie musiał rozmawiać z psychologiem czy zrobić jakieś testy w pracy, to zawsze będzie wiedział, jak się zachować. I zawsze będzie bardziej przeciętny niż typowy przeciętniak. Jak już ktoś ma cię zdemaskować, to nigdy nie sprawi by uznali go za chorego psychicznie.
W okresie buntu nastolatków i pierwszych miłości, nieśmiali rzadko przebywają gdzieś indziej poza domem czy szkołą. Nie lubią przebywać poza domem z obawy przed drwinami. W końcu, w okresie dorastania pojawiają się inne problemy, które dręczą wielu nastolatków: trądzik, nadwaga i niedowaga, za mały/duży wzrost i najczęściej u młodych dziewczynek – brak piersi, a u chłopców brak zarostu na twarzy. Chociaż już wszyscy uważają się za prawie dorosłych ludzi, to nie potrafią zrozumieć takich prostych rzeczy i poprzez ciągłe komentowanie czyjegoś wyglądu czy wręcz wymyślaniu przezwisk z tego powodu rzucają młode osoby w otchłań kompleksów.
 obgadywanie
Niestabilne emocjonalnie często popełniają swoje pierwsze próby samobójcze i niestety często udane.
Brak akceptacji otoczenia sprawia, że nawet w dorosłym życiu wstydzą się swojego ciała nie potrafią dostrzec w nim swoich atutów. Nawet, jak płeć przeciwna się nimi interesuje i próbuje się z nimi umówić, oni uciekają pogłębiając swój strach przed kontaktami z ludźmi. Gorzej, gdy sami próbują znaleźć swoją pierwszą dziewczynę czy chłopaka i doznają porażki. Następnej próby boją się podjąć i gdy już wszyscy kogoś mają, oni nadal są samotni. Wtedy unikają wspólnego wyjścia ze znajomi „na doczepkę” do kina, na basen czy klubu. Nawet ich najlepsze pomysły dotyczące swatania są dla nich kolejnym kiepskim doświadczeniem.Wiedzą, że jeszcze tylko upokarzająca studniówka w samotności lub z koleżanką, potem matura i będą mogli zapomnieć o tych wszystkich ludziach i mają nadzieję, że oni także nie będą o nich za bardzo wspominać. W dorosłe życie wchodzą już jako całkowicie pozbawieni normalnej komunikacji i są skazani na samotność.
Często przyczyną jest także nieudany poprzedni związek, często długotrwały. Nieważne, czy miało się wtedy szesnaście lat i trwał on trzy miesiące, czy mamy po dwadzieścia pięć lat i trwa on ponad trzy lata. Każde odtrącenie boli tak samo, chociaż, gdy planuje się wspólną przyszłość, jak ślub, mieszkanie razem, czy dzieci, to oczywiście strata jest większa. Po sparzeniu się dawną miłością człowiek panicznie unika kontaktu z płcią przeciwną.
młodzieńcza miłość
Nie chce się z nikim wiązać bojąc się, że znów coś nie wyjdzie. Chciałby z kimś się związać, ale nigdy już się nie chce otwierać, jest skryty i nie chce traktować wszystkiego poważnie. Najchętniej umówiłby się z kimś bez zobowiązań, zaspakajając swoje potrzeby seksualne, ale bez żadnego uczucia. Czasami mu przechodzi, czasem nie. Ciężko później dotrzeć do serca takiej osoby, ale ciężko namówić ją do czegoś stałego. Choćby robiła to z bólem serca, to i tak zrobi podświadomie wszystko, by to zniszczyć, nim pojawi się miłość. Często przez to wpada w depresję, która się pogłębia i staje się samotnikiem uświadamiając sobie, że od zawsze nim był.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 17 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Anonimowy pisze...

ostatni akapit to sama prawda

Anonimowy pisze...

To tak jakbym przeczytał o sobie o moim całym życiu mając 20lat męzczyzna. Jako mały chłopiec brak kontaktów, odtrącenie od grupy, płacz, bardzo mocny bolący serce smutek. Potem problemy rodzinne, zawiedziona miłość. Całkowite zamkniecie sie w sobie. Mam myśli samobójcze. Przełamałem sie chce z starymi kumplami chodzić do klubu byle byc wśród ludzi!!!! ;(((( Ale oni maja mnie poza marginesem życia i tak sie czuje. Chciałbym wszystko z siebie wyrzycić zacząć od nowa. Po prostu wyżalic sie wypłakać komuś.....wiem ze nikt mnie nie rozumie. Jestem inny dziwniejszy a może gorszy przez to ze moj los sie tak potoczyl. pomocy

Anonimowy pisze...

tak, ma pani rację, cały artykuł jest w pełni rzeczywisty i realny. Należałoby dopisać do niego tylko jeden fakt który pojawił się niedawno, a mianowicie internet, czaty, GG i inne komunikatory które tylko pogłębiają wyalienowanie, choć z pozoru stwarzają możliwość kontaktów międzyludzkich, są tak naprawdę pustym kontaktem

Antonina pisze...

Witam,
o tych niedobrych rzeczach związanych z komputerami zawarłam w felietonie: "Samotność, a.. inne uzależnienia."
Zgadzam się, że są to puste kontakty, pozbawione uczuć, gdzie tak naprawdę mówimy o wszystkim i o niczym, a kłamstwo możemy zawrzeć w co drugim zdaniu.

Anonimowy pisze...

Dokładnie tak się czuję. Mam 37 lat, sama... Nikomu niepotrzebna. Weekend to najgorszy czas, święta to najgorszy czas... Myśl o samobójstwie dopada mnie coraz częściej. Nie widzę sensu. Ula

Antonina pisze...

Ja też często czuję się sama, ale wiem, że chociaż życie nie jest łatwe, to muszę przetrwać kolejny dzień. Są bliskie mi osoby, które by mi nigdy nie wybaczyły, gdybym sobie coś zrobiła.
Moi znajomi i przyjaciele też nie zawsze mają dla mnie czas i ciężko mi to zrozumieć, ale staram im się nie narzucać za bardzo.
Myślę, że może w Twoim życiu nadszedł czas na zmiany, na znalezienie nowego zajęcia, oprócz pracy, które sprawi, że ni będziesz myślała o złych rzeczach. Wiem, że nie każdy potrafi pisać czy malować, ale każdy może coś znaleźć dla siebie.
I jak zawsze, nowa fryzura, to dobry nastrój, choćby na kilka dni.

Anonimowy pisze...

Pewnie to nic nowego, ale jakbym miał okazję, uścisnąłbym Pani dłoń za tą świetną charakterystykę.
Bardzo "dogłębnie" przeanalizowana sytuacja samotnych. Mógłbym też przedstawić, jak to sytuacja u mnie wyglądała, ale moja apatia powoli sięga zenitu.
W każdym razie o tych testach psychologicznych w szkołach (po skierowaniu przez nauczyciela) pierwszy raz słyszę. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedy ja byłem jeszcze uczniem to miałem wrażenie, że nauczyciele byli ślepi, lub unikali dodatkowych obowiązków. (nie tylko wobec mnie, ale też innych), albo po prostu nie zajmowano się wtedy tym problemem.
W każdym razie blog świetny, będę miał zajęcie na wieczory.

Antonina pisze...

Cieszę się, że moje charakterystyka samotnych się podoba i nie odbiega zbytnio od tego, co sam przeżywałeś.
Jeśli chciałbyś przedstawić swoją historię, to nie ma problemu. Możesz ją do mnie wysłać mailem i wtedy coś sama do niej dopiszę, albo wkleić w komentarzu.
Na testy psychologiczne zostaliśmy wysłani do oddzielnej placówki i nie wiem czy uczniowie z innych szkół tam uczęszczali. Teraz pozmieniało się na tyle, że nigdzie już chyba takich nie robią.
Nauczyciele nie chcą poświęcać swojego czasu, nie tyle dla dziecka, co dla rodzica, który najczęściej nie ma czasu, by zając się problemami swojego podopiecznego.
Życzę miłego czytania.

Anonimowy pisze...

Jestem osobą od wielu lat ,moja samotnosc ,nie wynika stąd unikałem ludzi,Czasami z powodu blokad emocjonalnych,czasem sie zamykałem .Zostałem niepełnosprawny przy narodzinach choc mozna było w pewien sposób ograniczyc lub całkowicie wyjsc z tego zdrowy.Cierpiałem i wiele lat w szpitalach specjalistycznych w Lublinie,Owszem rodzice pomagali bardzo chetnie,nie wiedzieli ze przy okazjitroche jak poczatkowa forma ubezwłasnolnienia tylko inaczej,Mam nadzieje ze sie zmieni ,bo chyba znalazłem dziewczyne i towarzyszkę do zycia.jakby kto chciał pogadac na GG:15961142.Adam

Antonina pisze...

Gratuluję zmian życiowych i pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Pani pisze właśnie o mnie! Właśnie tak było: przyczyny - zapewne w dzieciństwie, skutki - teraz, w wieku lat 29...
Byłam w związku 8 lat i podświadomie chciałam być sama. Byłam w tym związku samotna. Teraz jestem i samotna, i sama.

Antonina pisze...

Teraz, gdy już jesteś sama czujesz się spokojna i wyzwolona, ale i tak brakuje ci tych kilku aspektów partnerstwa - przytulania, rozmów i kilku innych przyziemnych spraw. Ciesz się samotnością póki możesz, nim los znów cię wepchnie w ramiona kolejnego mężczyzny.

Anonimowy pisze...

Jestem zdrowy, sprawny, wykształcony, mam dobrą pracę, jestem sam. Pragnę miłości i związku. Każdy związek kończył się dosyć szybko i dramatycznie z emocjonalnego punktu widzenia dla mnie lub nie tylko. Przyjaciół i znajomych kupa ostatnie czasy. Artykuł ten odzwierciedla moje dzieciństwo w pewnym stopniu i czuję się usprawiedliwiony. Aczkolwiek to niczego nie zmienia. Nieśmiałość ową dawno zwalczyłem, stałem się otwartym człowiekiem. Ale jakieś fatum cięgle mnie prześladuje. Ale co tam, na pewno kiedyś szczęście się uśmiechnie :) gg: 5353644

Anonimowy pisze...

Niestety wszystkie rzeczy których doświadczyliśmy w dzieciństwie mają bardzo duży wpływ na dorosłe życie. Uczucie samotności i brak poczucia, że jest się kochanym wyniosłam właśnie z dzieciństwa. Ciągle jestem sama bo nie potrafie nikomu zaufać. Mam do siebie żal, że nie potrafi zaakceptować tego co mam. I ciągle towarzyszy mi przeświadczenie że ktoś zasługuje na to bardziej niż ja.

Antonina pisze...

Czasem też nie wiemy, przez jakie doświadczenie z dzieciństwa jesteśmy zamknięci w sobie. Sama nie próbowałam, ale podobno hipnoza pozwala pokazać to, czego sami nie wiemy. Pierwszym krokiem do pokonania samotności i nieśmiałości jest poznanie jej przyczyn.

Unknown pisze...

Ja porusze problem samotnosci w innym aspekcie.Jestem juz Pania po 50.Tak sie to zycie potoczylo ze wyszlam za maz za niewlasciwego mezczyzne.Cala moja dalsza rodzina odsunela sie .Zostalismy tylko z najblizsza.Urodzilam 2 dzieci -synow.Dom ktory im stworzylismy nie byl najlepszym miejscem na Ziemi .Awantury ,klutnie niewatpilwie zaciazyly na psychice synow.Wiem z wlasnego doswiadczenia.Moj dom rodzinny funkcjonowal jeszcze gorzej.Pracowalam nad ksztaltowaniem poczucia wartosci moich dzieci .Bardzo pomogla moja Matka ,a ich babcia.Niestety zmarla przedwczesnie i pociagnela za soba lawine.rozwiodlam sie Wzielam pod swoja opieke niepelnosprawna siostre -zespol Downa.Jakos dalam rade.Dzis jestem rok przed emerytuta -niepracuje .Starszy syn ozenil sie .Mieszk w Poznaniu .Ogranicza kontakty do niezbednych -swieta,czsami przyjazd.Mlodszy tez sie odsuwa ,obwiniajac Mnie za roznicowanie .Rzeczywiscie bardzo duzo nMi pomogl ,ale nie moze przeciez Mnie lekcewazyc.Wymarla juz cala daldza rodzina .Jakos przez te lata pracy -pracowalam na 3 zmiany nie nawiazalam przyjacielskich relacji z kolezankami ,ktore bylyby podtrzymane.Jestem praktycznie sama z siostra.Ale nie zalamuje sie ,Sa uniwersytety 3 wieku .Tam wiele zagubionych sie odnajduje .Mam zamia plwac -sporo przytylam .Przez te lata mialam swiadomosc ze sytuacja jest zla .Myslalam ze spedze starosc przy synach .Niestety nieda sie .Trzeba szukac dla siebie drogi .Samotnosc to taka wielka trwoga .Nalezy z nia walczyc

Anonimowy pisze...

Samotność to inna wrażliwość.
Samotność to brak akceptacji , tego co się dzieje wokół nas .
Uważam ,że to świadomy wybór , gdzie wbrew pozorom czujemy się lepiej.
To ciągły konflikt z otoczeniem, którego w taki czy inny sposób nie możemy zaakceptować i zrozumieć.Nie potrafię na dłuższą metę czerpać przyjemności z życia w taki sposób jak większość ludzi.To ucieczka od otoczenia , brak wiary ,że może nam się udać tak jak innym być szczęśliwymi.
Wstyd przed inną wrażliwością ?
Samotność to ucieczka, a najgorsze jest to,że w ucieczce ginie zawsze więcej wojowników, niż w walce.

Prześlij komentarz