facebook

piątek, 4 grudnia 2009

Grudniowy zawrót głowy

I to chyba nie tylko u mnie, bo każdy z nas tak ma. Najpierw mikołajki, później święta, a na końcu sylwester. Pomiędzy tym wszystkim praca czy szkoła. Jak wygląda ten okres u samotnych i nieśmiałych opisałam w tym artykule. Tak naprawdę jest to jeden z gorszych momentów w życiu powtarzający się do tego, co rok. Jakoś łatwiej można przeżyć walentynki, bo można się wtedy ukryć u siebie i nie pokazywać przez cały dzień, a w tym wypadku ktoś na pewno nas przyuważy, czy to rodzina, czy bliska osoba. Będziemy musieli spędzić z rodziną kilka dni, a i tak będziemy musieli jeszcze biegać po sklepach za prezentami i innymi rzeczami. Jednym słowem, wielki koszmar. W tym całym zamieszaniu pewnie i ja się znajdę, nie mogąc uniknąć już granych świątecznych piosenek w hipermarketach. Do tego muszę znaleźć odrobinę motywacji, by dopisać ten ostatni, obiecany felieton i wziąć się bardziej za siebie. Taki właśnie jest grudzień.

Wcześniej trochę nie było możliwości, więc pora na zaprezentowanie moich statystyk z ostatnich siedmiu miesięcy. Może nie ma się, czym chwalić, a oglądnąć warto. Licznik, który jest umieszczony na stronie nie podaje tak dokładnych danych, jak "Google analytics", a do tego został umieszczony na stronie trochę później, co będzie także widoczne.
Najpierw odwiedziny:
liczba odwiedzin
Teraz całkowita liczba odsłon:
liczba odsłon
Wejścia według państw - jak widać, jeszcze nie ze wszystkich:
wejścia wg państw
oraz na koniec wg miast:
 wejścia według miast
Tak to mniej więcej wygląda. Po kliknięciu można powiększyć grafikę. Statystyki są w sumie dla mnie, ale zawsze warto się podzielić.
Z pozostałych rzeczy, powiązałam konto z twittera z blipem oraz dadałam bloga do katalogu blogarama. Ciągły rozwój strony to podstawa, ale wiem, że nie mogę z tym przesadzić za bardzo. Następny post będzie już bardziej dotyczył tytułowych rzeczy bloga, czyli chorobliwej nieśmiałości.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Nic jeszcze nie napisano. Zapraszam do komentowania...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Prześlij komentarz