facebook

środa, 17 czerwca 2009

Samotność, a.. mieszkanie

W poniedziałek pisałam o promocji na eioba.pl, a tymczasem umieściłam bloga na bobbyy.pl. Oczywiście nie mam na celu wygrania konkursu. Na pewno nie w tym momencie, kiedy blog dopiero raczkuje, ale może ktoś więcej tutaj zawita. Mam nadzieję, że może nawet oddacie na mnie jakiś głos. Na blogu też kilka nowości, ale to już sami widzicie, co się pojawiło. Jak będzie za dużo i zacznie stronka za długo się ładować lub, co gorsza, pojawią się reklamy to na pewno coś usunę. Reklam na tej stronie nikt nie zobaczy. Co innego gdybym musiała płacić za serwer, ale gdy dostaję go za darmo i nie ponoszę żadnych kosztów, to dlaczego moi czytelnicy mają cierpieć przez wyskakujące bannery. To chyba tyle tytułem i tak długiego wstępu. Jeszcze tylko zdjęcie znalezione ostatnio dotyczące blogów.
Póki co mieszczę się w blogach aktualizowanych raz w tygodniu, ale później raczej spadnę do ogółu niż do tych interesujących. Ważne by odwlekać ten moment.

Samotność, a.. mieszkanie

Opisywałam już wygląd wielkomiejskich osiedli przedstawiając miejsce akcji swojej książki. Teraz nadszedł czas na pokazanie, jak żyją samotni, a raczej jak mieszkają. Oczywiście jak we wszystkich moich felietonach dotyczących osób chorobliwie nieśmiałych, nie wszyscy pasują do miana typowej osoby samotnej i zawsze się znajdą jakieś wyjątki. Jednak widząc, jak żyją moi samotni znajomi, to istnieje bardzo wiele cech wspólnych i mam nadzieję, że je te tutaj przedstawię. Na początku należałoby zastosować podział na te osoby, które mieszkają same i na te, które dzielą je z rodzicami czy innymi współlokatorami. Tymczasem obojętnie od tego, wszyscy traktują swój dom, jak twierdzę i uwielbiają bezpieczeństwo, jakie on daje. Najbardziej cenią możliwość schowania się przed obcymi osobami i ich wzrokiem. To jest ich własna przestrzeń, ich własny kąt. To tutaj spędzają większą część swojego wolnego czasu. Czy to przed komputerem, telewizorem czy nawet leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit. Jest tylko ich.
W swoim pokoju wiedzą dokładnie, gdzie co się znajduje. Dokładnie tak, jak chcą. Osoby, które nie muszą dzielić mieszkania czy domu z kimś innym są w lepszej sytuacji, bo wszystkie pomieszczenia są tylko do ich użytku. Mogą zostawić bałagan w kuchni czy wyjść nago z łazienki i nikt im nie zwróci na to uwagi. Zamykając drzwi są już w swoim królestwie i nie muszą już nikogo widzieć, ani rozmawiać. Mogą robić dosłownie wszystko. Porządek mogą utrzymywać tylko w salonie, bo do sypialni nikt z ich znajomych nie będzie wchodził. Mogą sobie pozwolić, na co tylko chcą. Nawet pomalować pokój na jakikolwiek kolor i nikt im tego nie zabroni. W przebywaniu wyłącznie ze sobą są także minusy, bo o wszystko trzeba dbać samemu, gotować, prać, robić zakupy czy wynosić śmieci. Te obowiązki to mała cena za całkowity spokój i możliwość śpiewania na cały głos, zasypianie przed telewizorem z lodami czy drinkiem w ręku.
Trzeba jednak być samodzielnym finansowo by kupić sobie swój skrawek przestrzeni i urządzić go według swojego uznania. Dlatego młodsze osoby zazwyczaj mają z tym większy problem. Osoby samotne są zazwyczaj na samym końcu listy w banku o przyznanie kredytu mieszkaniowego. Dlatego jeśli muszą z kimś dzielić mieszkanie, to starają się, jak tylko mogą dostosować swój kąt do swoich potrzeb. Próbują ukryć swoje skarby, czyli pamiętniki lub inną własną twórczość, a rodzice właśnie poprzez czytanie ich pamiętników dowiadują się, co naprawdę myślą o świecie i jak go postrzegają. Niestety nie da rady schować ani zamknąć naszych rzeczy tak, by nigdy nie wpadły w ręce osób niepożądanych. O wiele łatwiej jest nam zabezpieczyć komputer hasłami. Jest całkiem spersonalizowany. W dzisiejszych czasach to oprócz komórki podstawowe wyposażenie nastolatka, a osoby samotnej główne źródło kontaktu z innymi ludźmi. Młodzi ludzie zdają sobie sprawę, że ich opiekunowie szperają im w pokoju, dlatego wyszukują to coraz nowsze skrytki i zamknięcia swoich prywatnych rzeczy.
Najważniejszym meblem jest łóżko. Nie musi być wygodne czy wielkie. Najlepiej, jak po otworzeniu drzwi nie widać go od razu, ani twarzy osoby na nim leżącej. To jest miejsce, na którym samotni spędzają najwięcej czasu. Na nim piszą, oglądają filmy, rozmawiają przez telefon i oczywiście śpią. Najczęściej na nim po prostu leżą rozmyślając o nierealnej przyszłości. Reszta umeblowania się tak naprawdę nie liczy.
Ważne jest natomiast szczelne zasłonięcie okna. Żaluzje, rolety, zasłony – cokolwiek, co odetnie świat zewnętrzny od nas, a pozwoli nam obserwować świat zza okna. Zresztą, gdy nie mają już siły siedzieć przed komputerem to wpatrują się w świat za oknem. Popatrzą na kogoś pięknego płci przeciwnej, policzą przejeżdżające samochody, poobserwują sąsiadów. Taka chwila innego zajęcia w codziennej nudzie. Dobrze wiedzą, że za tą szklaną taflą rozciąga się przed nimi ogrom całego świata, a oni i tak wolą swoje bezpieczne schronieni.
Normalną rzeczą jest konflikt z rodzicami o bałagan w pokoju, trzymaniu w nim dziwnych zwierząt czy przedmiotów. Najczęściej z powodu sterty ciuchów, niekoniecznie brudnych, która sobie rośnie na krześle, fotelu, drzwiach od szafy. Jeśli się pojawia kłótnia o bałagan, to ciągnie się przez cały czas przebywania w rodzinnym gnieździe. Wiąże się to także z własną świadomością, że nikt samotników nie odwiedza, więc nie mają, po co sprzątać u siebie. Rodzice i tak się przyzwyczaili do takiego widoku, więc ich on nie drażni, aż tak bardzo.
Posiadanie własnego pokoju, do którego w każdej chwili mogą wejść rodzice nie pomaga młodym samotnym. Zwłaszcza, że rodzice odseparowywanie się nastolatka i traktowanie swojego pokoju jako swoistej prywatności, uważają jako normalny przykład buntu. Myślą, że to samo minie i starają się nie ingerować zbytnio, pozostawiając ich pokój samym sobie. Znają innych rodziców, których dzieci też się tak zamykają w sobie, dlatego myślą, że tak już musi być. Nie mówią nic, gdy ich dziecko letnie wieczory spędza leżąc na łóżku w słuchawkach. Nic nadzwyczajnego.
Nie wszyscy mają możliwość wyprowadzenia się na swoje i siedząc u siebie w pokoju myślą tylko o tym, kiedy będą mogli w końcu stąd uciec i jak by wyglądało ich wymarzone mieszkanie. Najlepiej mała kawalerka, która byłaby tylko ich. Czasami, jeśli mieszkają w domu, mogą zbudować osobne wejście do swojego królestwa, ale to nie zmienia nic w ich kontaktach z rodziną i narastającymi kłótniami o wszystko. Więcej o tym w felietonie: „Samotność, a.. znajomi i rodzina”.
Trochę łatwiej jest przy wynajmowaniu mieszkaniu z innymi znajomymi. Po pierwsze ich znamy i oni znają nas. Można też dołączyć do całkiem obcych osób. Jakkolwiek byśmy mieszkali, to zazwyczaj wynajmujemy z naszymi rówieśnikami, którzy potrafią nas zrozumieć. Szybko się uczą, że nie chcemy z nimi rozmawiać, chodzić na imprezy, integrować się czy wychodzić ze swojego pokoju. Potrafią to uszanować. Jest to czasem problem i powód do kłótni, ale przecież zawsze możemy się wyprowadzić do kogoś innego. Tu nie jesteśmy uwiązani. Jeśli jednak płacimy regularnie i sprzątamy po sobie, to współlokatorzy tolerują nas, takimi, jakimi jesteśmy i jakoś wytrzymują z nami, mimo problemów z komunikacją. Samotni mają tutaj większą swobodę niż przy mieszkaniu z rodzicami. Znajomi częściej wychodzą, nie są tak wścibscy i nie muszą się interesować naszym życiem. Będąc jednak sami, musimy się częściej podporządkowywać większości i iść na ustępstwa. Dzieląc przestrzeń z innymi osobami odnajdujemy wiele minusów takiego życia. Czasem takie, że nawet nie chce nam się wracać do swoich czterech ścian. Nie mamy wyjścia i musimy tam iść, choćby po to, by się wyspać. Siedząc w szkole czy w pracy marzymy tylko o tym by znaleźć się w swoim pokoju, jednak wracając myślimy o tym, by gdzieś pójść jeszcze i wrócić dopiero wtedy, gdy wszyscy domownicy będą już spali lub nie będzie ich w domu i po cichu wślizgnąć się do siebie. Zaszyć się w ciemnościach i w świecie swojej wyobraźni do samego rana. Nawet, gdy jesteśmy już dorośli, a wciąż mieszkamy z rodzicami nie możemy sobie ot tak napić się piwa czy zrobić sobie drinka, by nikt nam nie sugerował, że jesteśmy alkoholikami. Zaczynamy się ukrywać i kolekcjonujemy puste puszki i butelki, o których i tak już wszyscy wiedzą, ale nic o tym nie mówią. Chowamy je u siebie pod łóżko czy do szafki i wynosimy, gdy nikogo nie ma w domu. Nasi znajomi współlokatorzy są bardziej wyrozumiali, ale też bardziej śmiali, by podjąć temat i porozmawiać z nami o tym.
samotni wśród przyjaciółFot.: www.ew.com
Proponują nam często wspólnego drinka czy wyjście do baru, ale wiedzą, że na pewno się nie zgodzimy. Będą nam prawić morały i czasem krzyczeć na nas, ale akceptują to, jacy jesteśmy. To samo tyczy się palenia papierosów w domu rodzinnym, nie wspominając już o paleniu marihuany czy braniu innych narkotyków. Współlokatorzy często sami biorą różne używki, a jedyne, co ich może w nas niepokoić, to, że zazwyczaj wolimy swoje towarzystwo.
Czasem i przyziemne sprawy, jak na przykład przyniesienie jedzenia kupionego na mieście stanowi dla nas problem. Pierwsze, co się słyszymy, to zazwyczaj narzekanie, że znów kupujemy jedzenie, zamiast zrobić je sobie sami w domu. W końcu to nasza sprawa, na co wydajemy pieniądze, ale po takich uwagach odechciewa nam się brać jedzenie na wynos. Po chwili zanosimy jedzenie do siebie i zaczynamy się zastanawiać, czy nie powinniśmy się podzielić posiłkiem z innymi, albo chociażby spytać się, czy nie mają ochoty coś przekąsić. Najgorsze jest zamawianie pizzy, bo ile nikt akurat w tej chwili nie ma na nią ochoty, to, kiedy dostawca ją przyniesie, to zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie nam pomoże w jej spożyciu. Oczywiście nie zjedzą nam jej całą, ani nie będziemy później głodni, ale wolelibyśmy zamówione przez nas jedzenie zjeść w samotności u siebie, a nie w kuchni z innymi. Dlatego nieśmiali nie przyrządzą sobie z innymi kolacji, ani nawet jakiejś drobnej przekąski. Ograniczyć pobyt z innymi do minimum.
Najgorszymi minusem w mieszkaniu z rodzicami czy wynajmując z kimś pokój jest zachowanie prywatności, a co za tym idzie możliwość uprawiania seksu. Często młodzi ludzie tłumaczą sobie, że chętnie by kogoś poznali i zaprosili płeć przeciwną do domu, ale nie mają miejsca do intymnych zbliżeń. Usprawiedliwiają swoją samotność tym, że nie mają dostatecznych warunków by wykonać pierwszy krok nie bojąc się, że ktoś w każdej chwili może wejść do pokoju. Sama nieśmiałość jest dla nich wielkim problemem, a co dopiero wstyd w sytuacji, gdyby ktoś z domowników ich nakrył. Wynajmując mieszkanie ze znajomymi zawsze można się dogadać, by ktoś wyszedł czy pojechał do domu na weekend. Tylko, w jaki sposób powiedzieć o tym innym. Najlepsze w tej sytuacji jest to, że gdy już w końcu wolne mieszkanie na weekend i przypominamy sobie, jak to kiedyś mieliśmy problem by zostać sami, tak teraz doskonale wiemy, że mimo wolnego mieszkania i tak nie wykorzystamy tej sytuacji. Spędzimy wieczór samotnie.
To tylko kilka rzeczy, z jakimi muszą radzić sobie samotni nie mający swojego własnego lokum. Osoby mieszkające już same stają się pustelnikami. Potrafią rozmawiać ze sobą, przebywać ze sobą cały dzień nie zapraszając ani nie odwiedzając nikogo. Snują się po mieszkaniu szukając jakiegoś zajęcia, a jednak nic nie robią, bo nie mają żadnej motywacji. Nie utrzymują kontaktów z sąsiadami i izolują się od nich. Już chyba lepiej dzielić mieszkanie z kimkolwiek, niż dać sobie większy powód do depresji i prób samobójczych.

Ps. Pisanie po polsku jest dla mnie dziwną męczarnią. Nie, żebym pisała biegle w kilku językach, jednakże ciężko mi odmieniać końcówki żeńskie i męskie, a pisząc bezosobowo ciągle mi się wydaje, że odmieniam wszystko, jak w męskim. Czasem czytając jakiś fragment artykułu wydaje mi się, że powinnam wszystko pozmieniać z rodzaju nijakiego i pisać wszystko, jak na kobietę przystało. Poszły, zrobiły, a nie poszli i zrobili. Póki, co nie widzę okrzyków sprzeciwu, co do takiego pisania, więc pomęczę się jeszcze trochę.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Nic jeszcze nie napisano. Zapraszam do komentowania...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Prześlij komentarz