piątek, 16 stycznia 2015
Postanowienia noworoczne
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Rozpoczął się nowy rok, a wraz
z nim nasze nowe postanowienia. Wielkie pragnienia zmian, nowe
wytyczne, całkiem nowe plany. Minęły już ponad dwa tygodnie
stycznia, więc możemy powoli zweryfikować nasze postanowienia. Nie
chodzi tutaj o słomiany zapał czy brak motywacji, bo w końcu sami
sobie wyznaczyliśmy nowe cele. Karnet na siłownię nie zaszedł
jeszcze kurzem, buty do biegania nie zginęły na dnie szafy, a
dodatkowe spalacze tłuszczu nie zostały zamknięte na stałe. Po
prostu nie zawsze jest możliwe zmienienie nas samych w jeden dzień o
180 stopni. To, co wydawało nam się pewne, a nawet dostępne na
wyciągnięcie ręki, nie może być zrealizowane w jeden dzień i w
łatwy sposób.
Fot: www.izismile.com
Nasze oczekiwania są duże, a jednak brak widocznych
wyników zaczyna nas powoli denerwować. Dajemy z siebie 110%, a
jednak wcale nie jest lepiej. Nasza waga nie spada gwałtownie w dół,
czwarte piętro to nadal wyzwanie, a brzuch nadal nie zniknął.
Wszystko miało być wspaniale, a powoli nasza determinacja spada.
Zamiast ćwiczyć codziennie odpuszczamy sobie i trzy razy na pewno
nic nie zmienią. Później wystarczy raz w tygodniu, jeżdżenie na
rowerze i w weekend bieganie. Z dnia na dzień zaczynamy sobie
odpuszczać, bo nie widzimy efektu naszych wysiłków. A jeśli
nasze postanowienia, to nie tylko zrzucenie kilku kilogramów? Jeśli
planowaliśmy czytać codziennie 50 stron, przestać kłamać, rzucić
picie/palenie, a także małe obietnice: mówić chociaż jeden
komplement dziennie, by nie zostawiać naczyń w zlewie na noc.
To przecież powinno być proste. Tak niewiele, wystarczy tylko
konsekwencja, a jednak nawet takie rzeczy też się nie udają
większości z nas w dłuższym okresie czasu. Najpierw jeden dzień
przerwy, bo jesteśmy zmęczeni, bo jeden dzień nic nie zmieni, bo
coś. Tak się zaczyna, a później z jednego dnia robi się kolejny,
a gdy dni zamienią się w tygodnie i miesiące, nagle sobie
przypominamy o zapomnianych zobowiązaniach i możemy tylko
wzdychnąć. Kolejny raz nasze plany upadły i nic nie zmieni się
teraz, by mogły one powrócić na nowo. Chyba że znów w przyszłym
roku.
Nieśmiali i samotni, co roku pragną
tego samego. Pokonać swoją nieśmiałość i znaleźć swoją
wymarzoną połówkę, która wypełni naszą pustkę. Są
zdeklarowani, są chętni wyrzeczeń i otwarci na nowe wyzwania.
Nawet mogą rozpocząć inaczej się zachowywać, niż zwykle.
Częściej odpowiadać na zaproszenia innych, a nawet proponować
jakieś wyjścia ze znajomymi wychodząc z zasady, że miłości
się w domu nie znajdzie. Po czasie odkładania na później, w końcu
zarejestrowali się w portalach randkowych i nawet zaktualizowali
swój profil. Pierwsza od dłuższego czasu umówiona randka i nawet
udane, wcześniejsze rozmowy na czacie. Może po prostu w końcu
pozytywna odpowiedź na propozycje swatów. Wszystko zostało
przygotowane, tylko później pojawia się mały zgrzyt. Zapowiada
się dobrze, nawet bardzo dobrze, jesteśmy pełni optymizmu i już
od rana myślimy tylko o jednym. Mamy już naszykowane, po wielu
przymiarkach, ciuchy na wieczór, panie nakładają pierwszy, od
dłuższego czasu, makijaż. Wszystko musi być idealnie, albo
inaczej, niż zazwyczaj.
Fot.: www.izismile.com
Myśli o porażce przychodzą zawsze, więc
póki co je ignorujemy i pełni nadziei idziemy na spotkanie.
Pochłania to naszą całą uwagę i myślimy tylko o tym, co powiemy
i jak mamy się zachowywać. Najczęściej się zdarza, że im bliżej
jesteśmy miejsca spotkania, tym bardziej się denerwujemy. Gorzej,
jeśli w tym momencie zaczynamy panikować, że nic się nie uda i że
albo źle wypadniemy, albo nie będziemy mieli o czym rozmawiać. Im
więcej takich myśli do nas dochodzi, tym gorzej dla nas. Mamy
jeszcze chwilę, by się uspokoić. Jeszcze kawałek drogi przed
nami, by się wyciszyć, lecz machina w głowie ruszyła sama i nic
nie potrafi jej teraz zatrzymać. Dlatego zamiast skręcić do
miejsca spotkania, przechodzimy obok, bo jednak nie damy rady. Lepiej
nie pisać, nie dzwonić, ani nie odbierać, po prostu wrócić do
siebie. Później przebrnąć przez krępujące pytania i mieć znowu
spokój. W drodze powrotnej możemy wstąpić do sklepu po coś
słodkiego, albo alkohol, co pozwoli nam zapomnieć o dzisiejszej
porażce. Wtedy możemy spokojnie wrócić do naszego znanego,
samotnego życia.
Właśnie takich scenariuszy wam nie
życzę. Dużo wytrwałości w Nowym Roku i realizacji swoich
wymarzonych celów.
Antonina Kostrzewa
Napisano już 2 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz
Bardzo ciekawy blog pokazujący rzeczywistość osób samotnych i odrzuconych. Też prowadzę bloga tylko jak ja wszystko widzę jako samotnik. Ponieważ sam jestem taką osobą to współczuje wszystkim innym takiego losu. Samotność jest wywoływana przez reakcję innych ludzi. Dzisiejszy świat już taki jest
Pozdrawiam i zapraszam do mnie...
Dziękuję, również życzę realizacji celów, planów. Rok 2015 w moim przypadku to rok pełen transformacji.
Prześlij komentarz