facebook

niedziela, 30 grudnia 2012

Samotna impreza sylwestrowa to nie koniec świata

Dlaczego tak wszyscy się martwią ostatnim dniem roku? Przecież nigdzie nie jest powiedziane: "jaka impreza, taki rok", a nawet jeśli, to po co się tym przejmować. Mamy iść gdzieś, gdzie nie będziemy się ani dobrze bawili, ani dobrze czuli. W końcu pójdziemy tam całkowicie na siłę, co w związku z naszą nieśmiałością objawi się największą, imprezową porażką roku. Następną pobijemy za rok. Ile to jeszcze zostało czasu? Dzień, może dwa, a jednak stres, że zostaniemy same/sami jest ogromny. Czy opłaca nam się wywracać cały nasz świat do góry nogami? Chyba nie.
nietoperz, drzewo,świat do góry nogami
I co roku popełniamy ten sam błąd. Gdy już sobie powiemy, że spokojnie posiedzimy sobie przed telewizorem, komputerem, później popatrzymy na pokaz sztucznych ogni przez okno i pójdziemy spać, albo posłuchamy muzyki, poukładamy nasze rzeczy itd., to jednak na chwilę przed wszystko przekreślamy. Czy jesteście pewne/-i, że jak zostaniecie w domu, to będziecie płakać cały wieczór z powodu samotności? A może będziecie z tego dokładnie powodu płakać na imprezie?
samotność, impreza, znajomi, pary, miłość, odosobnienie
Tak chociaż oszczędzicie sobie zbędnych pytań w pracy. Jeśli komuś odpowiecie, że wasz sylwester odbył się w domu, to usłyszycie krótkie "aha". Nie będzie pytań: kto był, co się działo, czego słuchaliście itp. To, co was spotkało interesuje tylko was. Może tylko usłyszycie miliony nieszczerych stwierdzeń: "To mogłaś powiedzieć, że nie masz, gdzie iść i przyjść do nas". Szkoda, że wcześniej nie proponowaliście, skoro pieniądze na imprezę zbieraliście za moimi plecami miesiąc temu, a po świętach ustalaliście menu. No nic, lepiej się nie odzywać, albo powiedzieć, że: "nikt nie miał lepszej imprezy ode mnie". Dokładnie tak.
Nic na siłę, może to szansa by kogoś poznać, może miłość naszego życia, ale jeśli w głowie będzie tylko chęć ucieczki, poczucie wyobcowania, a do tego sztuczny uśmiech, to lepiej się nie oszukiwać, że coś z tego wyjdzie. Upicie się z rozpaczy nie sprawi, że piękny książę odwiezie nasze zwłoki do domu i rano przygotuje regenerujące śniadanie. Raczej najemy się znów wstydu oglądając później zdjęcia.
Bawmy się najlepiej, jak możemy. Bawmy się w samotności. To nic złego.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 2 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Anonimowy pisze...

witam i od razu przesyłam życzenia najlepsze na nowy rok. od czasu do czasu zaglądam tu , bo tematyka nie jest mi obca.. sama zmagam się z samotnością i niesmialoscią od kiedy pamiętam. Czytając to co Pani pisze czułam, że ktoś faktycznie rozumie co czuję, że szczerze napisane jest to wprost co czują takie osoby i dlaczego tak jest.. pełno tu poczucia pogodzenia z tym smutnym stanem rzeczy, gdzie samotnosc i wyobcowanie to nic złego i trzeba to zaakcpetowac. tylko od jakiegos czasu zmienia się moje myslenie. wchodząc na Pani stronę zawsze ogarnia mnie lekki smutek. bo owszem, zgadzam się z tym by zaakceptowac swoja niesmialosc i samotnosc ale nie jako cos co ma byc trwałą cechą i opisywac nasze zycie na zawsze. to ma byc tylko punktkem startowym by akceptacja siebie pozowlila nam zdobyc odwagę na zmianę siebie na lepsze. wrazliwosc i duza wiedza o sobie samym, jaka pewnie ma kazda niesmiala osoba daje duzo wartosci nam, i nie musimy czuc sie gorsi ani mniej wazni od tych co krzyczą głosniej i wszedzie pchaja się do bycia w centrum uwagi. ale my tez mozemy czuc sie dobrze, mozemy byc szczesliwi, mozemu odciac sie od smutnych mysli, od samotnej przeszlosci. nasza przeszlosc i to co sprawilo ze stalismy sie niesmiali nie musi nami rządzic i definiowac naszego zycia na zawsze. to trudne by zmienic siebie, by stac sie odwazniejszym ale da się! wystarczy zmienic nastawienie, pilnowac sie by nie karmic sie zlymi myslami, moze wesprzec się pomocą fachowca, moze komus pomoze psycholog, moze komus innemu medytacje, moze jakas grupa wsparcia, moze zmiana otoczenia.. ja przestalam sie wstydzic siebie, zaczelam otwarcie mowic i swojej niesmialosci, poznalam kilku przyjaciol ktorzy maja podobne problemy, razem sie wspieramy - a poznalam ich przez internet szukajac pomocy dla siebie. znalazłam równiez kogos bliższego, przy ktorym nie musze sie bac ze nie mam o czym opowiadac bo w moim zyciu nic sie nie dzieje. bzdura! jesli mam z kims tylko obragdywac innych, opowiadac o samych plotach to nie itneresuje mnie taka znajomosc. kazdy z nas, w swoim samotnym zyciu moze cos robic ciekawego, moze podrozowac, moze ogladac filmy, pisac, rysowac, rozbic zdjecia, cokolwiek! i zawsze jest temat do rozmowy, nawet takiej niesmialej. mialam od zawsze problemy z rozmawianiem z ludzmi. zawsze mi sie wydawalo ze jestem nudna i nikogo nie interesuje co mam do powiedzenia, ale odkad zaczelam wierzyc ze to nie prawda, bo mam takie same prawo do mowienia nudnych rzeczy jak inni, a inni wcale nic ciekawszego moze i nie maja do przekazania , tylko ubierają to w szystko w swoją pewnosc siebie i od razu inaczej to brzmi. ja nadal jestem niesmiala, nadal w moim zyciu malo jest ludzi. ale to sie powolutku zmienia, przez dlugie lata bylam zupelnie sama. teraz jestem uśmiechnietą niesmialą osobą, myslacą pozytywnie, i czekającą z nadzieją na to ze kezdy dzien bedzie lepszy, nawet jesli nic sie nie zmieni to przynajmniej popracuje nad sobą, nad swoim samopoczuciem, nad pozytywnym mysleniem. i to zmienia nas najbardziej i otwiera drzwi do zmian w naszym zyciu. przepraszam za pewnie nieskładny ten mój komentarz,ale poczułam, że chciałam się podzielić tą swoją refleksją. także więcej wiary w siebie życzę wszystkim niesmialym, porzuccie proszę złe mysli, zaakcpetujcie siebie i kochajcie takimi jakimi jestescie. nie musicie zyc tak jak inni, ci ktorzy potrzebują byc w centrum zaintereswoania itd, ale tez zaslugujecie na normalne szczesliwe zycie wsrod bliskich ludzi, na normalne zdrowe bliskie relacje. kazdy moze je miec, trzeba otworzyc serce i miec pewnosc ze nadchodzacy rok ma dla nas spelnienie naszych marzeń. moje marzenia spelniaja sie tępem żółwia ale powolutku krok po kroczku sama sie zadziwiam. pozdrawiam jeszcze raz i mniej smutku i pogodzenia ze smutną samotnoscią! akceptacja - owszem, ale jako punkt startowy, bo kazdy z nas moze miec udane zycie :)

Unknown pisze...

Super artykuły. Pozdrawiam

Prześlij komentarz