facebook

piątek, 20 lipca 2012

Samotność to niekończąca się nuda - część 2

I na dokończenie zeszłotygodniowego wpisu, kilka słów więcej. Jesteśmy same/-e w swoim pokoju, w swojej twierdzy, w swoim jedynym bezpiecznym miejscu. Sprawdzamy, co ciekawego robią nasi znajomi. W końcu w dobie upubliczniania życia prywatnego możemy wiedzieć dosłownie wszystko, bo czasami polega to też na chwaleniu się, więc włączamy nasz portal społecznościowy i widzimy od razu, kto, gdzie, z kim (a nawet za ile) był w tym roku na wakacjach w jakiś egzotycznych krajach. Kto zaś wybrał żaglówkę na Mazurach, albo nawet jest tam w tym momencie napisał: "nie udało się zebrać kompletu osób, ale i tak jest świetnie." Ok, mógł napisać, może znalazłabym czas. Przeglądam dalej, widzę, kto, co robi w mieście, gdzie do kina, teatru, na jaki koncert. Szkoda, że do mnie nie trafiają żadne propozycje. Zresztą nie ma, co się tym przejmować i lepiej wyjść z domu, niż dostać objawów zazdrości, później depresji i jeszcze gorszych rzeczy. W końcu przeglądanie życia innych jest gorsze, niż narkotyk.
Po raz kolejny mówię sobie "Stop". Pora wyjść z domu. Tylko ta pogoda taka nie do końca normalna. Trochę pada, trochę wieje, czasami wyjdzie słońce, jak to typowe polskie lato. W takim razie basen, rower, a nawet książka w parku odpada. Nie jest tak źle, mam niedaleko Aquapark, więc wykręcam numer koleżanki, ona nawet ma kartę darmowego wstępu z pracy. Niestety dzisiaj jest już umówiona, więc mój pewniak odpadł. Dzwonię dalej, wysyłam smsy, ale jakoś bez odpowiedzi twierdzącej. Trudno, nie chcą iść ze mną to pójdę sama. Mogę, w końcu w swoim towarzystwie bawię się najlepiej. Plan zrobiony, więc lecę w drogę. Na basenie najpierw kolejka do kasy, potem do przebieralni, zjeżdżalni itp. Wszędzie się czeka, a że sama to nie ma do kogo buzi otworzyć. Trudno, przynajmniej nikt nie komentuje mojej postury, ale wzrok innych widzę. Stop, dzisiaj bez myślenia i kompleksów! Trochę w basenie, trzy razy na zjeżdżalni i już mi się nudzi. Dokładnie tak samo, jak kiedyś. Trudno, pora ruszać dalej w drogę, nim zrobię się smutna. Na poprawę humoru najlepsze są zakupy. Oczywiście wtedy, gdy dysponujemy odpowiednią ilością gotówki, albo kartą kredytową.Często nie łażę po sklepach, więc może dzisiaj się uda coś znaleźć. Ogromna galeria, mnóstwo sklepów i ogrom ludzi. Zatrzymuję się na chwilę i rozglądam wokół: Wyprzedaże, Sale, Promocje to praktycznie jest wszędzie. Patrzę na górę -20%, obok -70%, a dalej "Jutro zamykamy, kompletna wyprzedaż". Idę, jak te mrówki i oglądam buciki, botki i inne. Jedne nawet przymierzyłam, tylko cena jednak mnie odrzuciła. Nie jest tak źle, idę poszukać czegoś do ubrania. Kolejna chwila zamyślenia i rozglądania: "Koniec sezonu - promocje", szorty dla kobiet, kolekcja dla ciebie, sukienki na lato. Kieruję się i tak za znaną mi marką. Tutaj więcej osób, a gdy już coś wypatrzę i cena jest w porządku oraz rozmiar, to i tak nie mam już siły stać w długiej kolejce do przebieralni. Trudno, jak nie dzisiaj, to kiedy indziej. Mam jeszcze kilka innych rzeczy w planie na dzisiaj.
Idę do kina, znów sama. Może będzie coś odpowiedniego dla mnie. Zresztą zawsze coś znajdę. Nie kupuję wielkiej Coli ani popcornu, szybko nabyłam bilet i już po chwili siedzę w ciemnej sali. Średnia wieku dwadzieścia lat, ale wszystko i tak u mnie w porządku. Minęły reklamy, reklamy reklam i inne podobne, aż po dwudziestu minutach zaczęło się. Nie ma par wokół mnie, lecz ciągle coś mnie męczy. Każdą scenę można skomentować, pośmiać się jeszcze raz, ale w moim wypadku wszystkie przemyślenia zostają w mojej głowie. Nawet moje alternatywne zakończenie dla nikogo nic nie znaczy, bo tylko ja je znam. Miałam iść jeszcze do baru na piwo, ale obejdę się i kupiłam sobie jedno do domu. Nie chcę by mnie uznali za samotną szukającą wrażeń wieczorową porą, a ja też nie chcę spławiać pijanych kolesi, którzy będą się przede mną przechwalać.
Wróciłam do siebie, włączyłam komputer, otworzyłam piwo, sprawdziłam facebooka i mogłam tylko westchnąć. Kolejny nudny dzień i pewnie lepiej bym się czuła w domu. Sama. Łudziłam się, że tym razem będzie lepiej, ale z nadziei wyrwał mnie dźwięk telefonu: "Dopiero odczytałem twoją wiadomość, baw się dobrze. pa". No tak, zabawy, co nie miara.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 5 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Anonimowy pisze...

Często jest tak że znajomi których znasz zapominają o tobie. Nikt nie spyta jak się czujesz i w ogóle. Człowiek samotny czuje sie odrzucony, trudno jest mu zmienić obecny stan. Od lat tak jest a czy ulegnie to zmianie? nie wiadomo. Tak właśnie ja się czuje. Czuje sie odrzucony, niepotrzebny, co powoduje ogromny ból i myśli by odejść z tego świata :(

tonka pisze...

To tak jakbyś mój dzień opisywała,w innych miejscach może bywam ale odczucia takie same.Jak się nie ma z kim podzielić wrażeniami,przemyśleniami,zachwytami to czy warto w ogóle z domu wychodzić?

Cape pisze...

Ja specjalnie zmieniłam pracę. Usiadłam (z premedytacją) z samotną dziewczyną. Jest lepiej. Rozumiemy się - te same problemy. Były już wspólne zakupy, rowery. Być może w przyszłym roku będą wspólne wakacje. Jest trochę "różowiej".

Antonina pisze...

Odrzucenie powoduje często depresję, ale na szczęście są też wirtualni znajomi, na których możemy liczyć bardziej, niż na prawdziwych. Oczywiście tylko w sferze rozmów i zrozumienia, ale to zawsze coś. Przez to wszystko w słoneczne dni wolę posiedzieć w domu, bo tu nic mi nie brakuje.
@Cape - zmieniłaś pracę, bo czułaś się samotna? Cieszę się, że znalazłaś kogoś, z kim możesz spędzać czas :)

Anonimowy pisze...

dokładnie tak jak to opisujesz... też chciałabym się gdzieś wyrwać ale wszyscy albo zajęci, albo mają cię w głębokim poważaniu... a samemu się nie chce

Prześlij komentarz