facebook

niedziela, 23 sierpnia 2009

Pisać każdy może

Oto znów ja. Lekko zmęczona, ale ogólnie chyba zadowolona. Pisałam ostatnio o stylu życia i o listach zadań. Tych krótko- i długoterminowych, tych dotyczących siebie, mieszkania itp. Podziałów można zrobić wiele. W ten oto sposób dotarłam do swoich list. Tych nowych, a nawet tych spisanych gdzieś dawno temu, bo w latach liczonych. Może to, że nie wybrałam się przez te lata na DM może trochę dziwić, zwłaszcza, że planowana była trasa z Polską włącznie, to niezrealizowanie takiej zwykłej listy wydaje się dla mnie czymś dziwnym. Pomyślmy. Chciałam po prostu wybrać się w jakiś dzień tygodnia do Aquaparku i pójść do zjeść do Mexico baru. O ile pierwsze może być trochę uciążliwe. Co tu robić samotnie przez godzinę na basenie?
aquapark woda zabawa
Przecież nie będę siedzieć ciągle z obcymi osobami w jacuzzi lub leżeć na zewnątrz, to drugie wydaje się być nad wyraz proste. Może i robię im reklamę, ale odkąd pamiętam uwielbiałam chodzić na Rzeźniczą i nawet czekać na wolny stolik, by najeść się do syta. Oczywiście kiedyś nie chodziłam sama. Byłam także w drugim lokalu na Sępa-Sarzyńskiego i myślę, że tam bym się wybrała. Po prostu mniej ludzi. Mam nadzieję tylko, że nie powtórzy się moja sytuacja z Alladyna, gdzie byłam jedyną klientką. Czy naprawdę tak ciężko ruszyć mi się z domu, by zjeść coś dobrego? Nie chcę zamawiać na wynos, chcę poczuć ten klimat po raz kolejny, tylko czy nie będę odkładać tego z tygodnia na tydzień? Jak zwykle zresztą. Do księgarni zresztą wybieram się od kilku miesięcy.
książki księgarnia biblioteka

Boję się ludzi czy może obsługi? Sama nie wiem, może po prostu boję się wychodzić z domu, bo tutaj mam wszystko, czego potrzebuję. Chyba pora rozprawić się z moimi listami zadań, bo urośnie mi wielka góra, nad którą będę się rozczulała na starość...
Chyba tyle z mojego narzekania.
Udało mi się dzisiaj poprawić kolejne rozdziały książki. Skończyłam trzeci, więc praktycznie jestem już w połowie i później szybko mi zleci - taką mam nadzieję. Jednak to prawda, że najtrudniej się zabrać, a potem już jakoś idzie. Mam nadzieję, że tak będzie, bo nawet z tymi misternymi przecinkami i kropkami w dialogach jakoś sobie radzę. Może jeszcze nie najlepiej i muszę się wspierać inną książką, ale już powoli coś z tego wychodzi. Czasu jeszcze trochę mi zostało, a im dalej, tym mniej poprawek, więc powinnam skończyć. Okładką jeszcze się zajmę, jak będzie chwila wolnego czasu, oby.
Cóż, kolejnego artykułu na bloggera nie ruszyłam, ale będzie trzeba, bo jeszcze kilka jest do napisania. Nie ma, jak zostawić sobie najtrudniejsze na koniec, ale nie takie rzeczy się robiło. Do końca sierpnia pewnie nie napiszę wszystkich, ale chyba mi jakoś to wybaczycie, bo w tym tygodniu zamiast dwóch, pojawiło się zero i coraz bardziej do tyłu jestem. Ważne, że cokolwiek robię, w kierunku pisania.
Co na blogu? Walczę z RSS'ami, bo nie chcą wyświetlić moich postów z maja, ale pewnie problem się jakoś sam rozwiąże. Wiele na samym blogu się nie zmieniło. Dorzuciłam jedynie podpis pod postami. Po co? Sama nie wiem. Jakoś bardziej czuję, że to, co podpisałam zostało stworzone przeze mnie. A że koślawy podpis? Cóż podpis to podpis, widocznie taki ma być.
Założyłam profil w google talk, więc będę mogła porozmawiać z kimś w czasie rzeczywistym, jeśli będzie taka potrzeba. Wiecie, jak mnie tam znaleźć. Oczywiście nie mogę go uruchomić normalnie w przeglądarce, ale problemy to moja specjalność.
Frogrank na Blogfrogu wynosi już 17, więc stale rośnie. Wynika z tego, że już za niedługo będę w pierwszym tysiącu zgłoszonych tam blogach. Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze.
Dzisiaj chyba na tyle, bo już mnie sen męczy. Jutro piszę tematykę "Samotnego w wielkim bólu" kolejnej części "Zawstydzonych, czyli skazanych na.. Samotność".
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 2 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Anonimowy pisze...

A ja wolę nie planować bo i tak potem plany nie wypalą bo moje życie jest ostroi popaprane i nie ma sensu oplanować bo nie wiadomo co będzie.Chodzi mi tu o problemy ze zdrowiem.Ciągle uczę się żyć dniem dzisiejszym że ważne jest tu i teraz a nie to co będzie ale strasznie ciężko mi to wychodzi.Ja też jestem osobą samotną nie mam z kim wyjść ale sama wychodzę od wielkiegoi święta ale strasznie cięzko jak się widzi na około pary czy grupki znajomych a ja jedyna sama ale staram się być otwarta i zmienić to.POzdrawiam i napewno będę śledzić losy twojego bloga bo bardzo fajnie piszesz
www.skwarcia.blog.onet.pl

Antonina pisze...

No ja niestety nadal robię listy, a i tak wiem, że nie spełnię wszystkich. Jest to jednak motywacja do zrobienia czegokolwiek. Dla mnie samo wyjście nie oznacza wykonania zadania, ale to i tak zawsze coś.
Pozdrawiam
Ps. Pewnie się odezwę jeszcze na twoim blogu, bo dzisiaj przeczytałam tylko dwa posty.

Prześlij komentarz