facebook

środa, 30 maja 2012

Plany, a realizacja

Zostały dwa dni do mojej godziny zero, a ja coraz bardziej się obawiam, że z moich planów niewiele wyjdzie. Nie są to może zbyt wygórowane plany, ale zmuszają mnie do jakiś poświęceń. Oto tylko kilka z nich:
  1. Chodzić wcześniej spać i wstawaj wcześniej - trudność 3/5 - zazwyczaj najwięcej energii mam w nocy i wtedy mam ochotę coś zrobić, napisać, obejrzeć. Zazwyczaj kończy się to oglądaniem głupich zdjęć, śmiesznych filmików itp. i nie ma nic wspólnego z czymś konstruktywnym. Nowa pora snu: 5 minut po północy, w porywach do wpół do pierwszej.  Pobudki są cięższe, ale jeśli budzik ustawiam na tyle daleko od łóżka, że muszę po niego wstać, to jakoś się budzę do życia.
    łóżko, spanie, wstawanie
  2. Uniezależnić się od komputera - trudność 2/5 - chodzi nie tylko o komputer, ale o wszystkie urządzenia z ekranem, czyli komórka, komputer, telewizor. Przy czym bardziej chodzi o rzeczy z poprzedniego punktu i facebooka, niż o pracę na komputerze, odpisywanie na maile, czasem oglądnięcie filmu. Nie chciałabym by pierwszą rzeczą, jaką robię po wejściu do domu było włączenie komputera.
  3. Uprawianie sportu - trudność 3/5 - wystarczy bieganie, rower, nie musi to być koniecznie roczny abonament na siłownię, którego i tak nie wykorzystam. Problemem nie jest rozpoczęcie ćwiczeń, co ich kontynuacja, bo znając życie, jeśli od jutra zacznę, to w przyszłym tygodniu znajdę milion wymówek, by już tego nie robić. Plan odchudzania jest tutaj drugorzędny.
  4. Ograniczanie używek - trudność 1/5 - tylko tyle, bo nie jestem uzależniona, a i też nie palę. Pozostaje mi alkohol, ale już skończyły się czasy samotnych drinków wieczorami, a jak czasami gdzieś napiję się piwa na mieście, to nic się nie stanie. Z kawą umiarkowanie, z czekoladą może być gorzej.
  5. Czytaj i ucz się języków - trudność 2/5 - czytam praktycznie codziennie, jedną lub dwie książki tygodniowo, bo po prostu lubię. Wolę książkę, niż film, ale co do języków obcych to może być problem. Dlatego powinnam napisać książki 0/5, języki 4/5. Coś tam jeszcze pamiętam z dawnych lat posługiwania się angielskim, potrafię coś powiedzieć po niemiecku i rosyjsku, ale od zawsze marzyłam o francuskim i hiszpańskim. By się nie zniechęcać, może najpierw potrenuję na tych, co umiem odmienić być.
To tyle z moich podstawowych punktów planu. Oprócz tego mam długą listę punktów drugorzędnych, które mogę dodać do powyższych po około dwóch miesiącach, gdy wyrobię sobie dobre nawyki, co do głównych.
A najważniejsze, to mam korzystać z życia i cieszyć się z małych rzeczy!!
woda, kałuża, kalosze
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

środa, 23 maja 2012

Tabletki na uśmiech

Mimo że skończyła się już zima, a później z nią częściowo lato i możemy już tylko czekać na rozpoczęcie się lata, mnie nadal nie opuściła, nie tyle co depresja, co brak chęci do robienia różnych rzeczy, jak i cieszenia się życiem.
W tym wypadku za namową koleżanki udałam się do psychologa, chociaż zawsze uważałam, że to głupi pomysł. Tym razem jednak poszłam i o dziwo moje wcześniejsze wyobrażenia upadły. Nie było leżanki, ani pana z wąsem, tylko pani i praktycznie normalny gabinet lekarski. Nawet nie było stopera pokazującego, ile mi jeszcze czasu zostało, czyli jednak filmy pokazują zakłamaną rzeczywistość, w którą ludzie wierzą. Nie będę tutaj dokładnie przedstawiała moich problemów, bo oprócz rzeczy oczywistych, czyli bycia introwertyczką, mogę mieć też chorobę adektywną dwubiegunową i jeszcze pełno innych, ale to do ustalenia na kolejnych spotkaniach. Pięknie to brzmi, ale jak to się mówi, dajcie mi pacjenta, a znajdę mu chorobę. Może mi mam brak chęci do robienia czegokolwiek, zaburzenia snu i zły nastrój, ale to nie powód, by mnie szufladkować i chować kaftan przede mną. Realnie, nic mi takiego nie jest, a na lepsze samopoczucie dostałam moje pierwsze w życiu tabletki na uśmiech.
Podobno mają działać, ale nie widzę wielkiej różnicy, no może poza tą, że teraz znalazłam chwilę, by coś tutaj napisać. Głównym moim zadaniem jest teraz zrobienie listy rzeczy, które zaniedbałam przez ostatnie kilka miesięcy i zrobić plan ich realizacji. Lista jest, plan też, termin startu na dzień dziecka, chociaż będę musiała czekać na niego z niecierpliwością, bo część rzeczy już bym teraz zrobiła. W sobotę rozpoczynam porządki u mnie oznaczające wyciągnięcie wszystkiego z szuflad, zrobienie jeszcze większego bałaganu, przeglądnięcie wszystkich śmieci i uznaniu, że są jeszcze potrzebne, to samo w przypadku starych ciuchów i włożenie wszystkiego do szafek. Plan jest, mobilizacja też, więc teraz tylko muszę przystąpić do realizacji. Mam nadzieję, że chęci mi nie miną, a co za tym idzie już w czerwcu będziecie mogli przeczytać coś nowego ode mnie. A co!! Teraz nie mam wyjścia, inaczej uznają mnie za wariatkę.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 11 maja 2012

Trójka, czyli mała rocznica

Przyznaję się bez bicia. Dzisiaj nastąpił ten dzień, kiedy jestem z wami już trzy lata. Mimo różnych zawiłości udaje mi się nadal pisać. Czasami więcej, czasami mniej, ale wciąż tu jestem. Sama nie wiem, jak to się udało, skoro zazwyczaj szybko nudzę się jedną rzeczą i szukam nowych wrażeń. No nic, tylko się cieszyć i oby tak dalej. Poza tym pamiętam moje obietnice bez pokrycia, ale przyjdzie czas na modyfikację wyglądu tego bloga, bo mimo pracy włożonej w ten kod, nic więcej lepszego z niego nie osiągnę, a przydałaby się jakaś lekko odświeżona wersja.
Mam nadzieję, że będziecie mnie nadal odwiedzać, będziecie pisać komentarze te dobre i te złe (wszystkie poza wulgarnymi i duplikatami są publikowane) i będziecie mnie polecać dalej.
Z mojej strony mogę wam polecić kolejną odsłonę 31.10, czyli Halloween po polsku.
Dokładniej zaś konkurs na opowiadanie. Może twoje opowiadanie znajdzie się w naszym ebooku. Odwiedź stronę konkursową i napisz coś naprawdę strasznego. Strzyżewo czeka.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

sobota, 5 maja 2012

Majówkowy zawrót głowy

Dla jednych był to długi weekend majowy, dla innych ostatnie przygotowania do matury. Dla mnie zaś dopiero zaczął się weekend, bo niestety święto czy nie święto pracować trzeba. Sama nie wiem, czy dzisiaj tak naprawdę odpocznę, bo coś się zanosi na wielkie mycie okien i sprzątanie, więc w razie czego odpocznę dopiero wieczorem. Cóż, przynajmniej będzie to zasłużony odpoczynek. Każdy wykorzystuje swój czas wolny tak, jak chce. Ja się pewnie dzisiaj położę wcześniej z dużym prawdopodobieństwem, że wcześniej wezmę dłuuuugą kąpiel. Trochę rzadziej piszę na blogu i inne rzeczy też, ale powoli staram się ustatkować ze wszystkim i planuję w czerwcu złapać większy oddech i skupić się na innych rzeczach, w tym na pisaniu, a raczej na dokończeniu moich książek. Naprawdę dużo mi nie zostało i myślę, że was poinformuję w odpowiednim czasie o wszystkim. Mam plan, by wydać jeszcze w tym roku, choć jedną książkę, bo o skończeniu dwóch nawet nie mam, co tutaj deklarować. Sama nie wiem, dlaczego w połowie mnie nudzi dany temat i szukam nowego zaczynając pisać coś całkiem innego. Przyjdzie czas i wyciągnę tą stertę nieskończonych książek i opowiadań i poskładam wszystko w całość. W końcu wszystko, o czym tu napisałam mam praktycznie na wyciągnięcie ręki i nie mam żadnych większych przeszkód, by spełnić swoje marzenia.
balet, taniec, wózek, marzenia
Czasami jedyną przeszkodą jest czas, którego ciągle mam za mało, ale niektórzy muszą pokonać o wiele więcej, by osiągnąć swój cel.
Ostatnio będąc w parku zauważyłam pewną znaną już dawna rzecz. Dziewczyny lubią szczeniaki, a chłopcy lubią się szczeniakami chwalić. Traf chciał, że właścicielem małego labradora okazał się niespełna osiemnastolatek, który jak później się okazało, był nieśmiały. Ja siedziałam kilka ławek dalej i nie byłam w stanie słyszeć rozmowy, ale na pewno była ona ciekawa. Chłopak siedział na ławce, a piesek bawił się obok pustą butelką, którą atakował. Tę dwójkę zauważyły dwie, trochę młodsze dziewczyny. Śmiejąc się podeszły do chłopaka. Przywitały się, zaczęły głaskać psa i nawet brać go na ręce. Chłopak siedział nieco speszony, praktycznie nic nie mówiąc, po czym wstał, zabrał im szczeniaka i po prostu uciekł. Obejrzał się kilka razy czy dziewczyny nadal tam są, przeszedł szybkim krokiem obok mnie i po chwili już go nie było. Później przeszły koło mnie te dwie dziewczyny. Z ich rozmowy usłyszałam: "Po co ktoś przychodzi z psem do parku, skoro nie umie rozmawiać z dziewczynami" i "On był taki nieśmiały, że nawet gdybym leżała nago w jego łóżku, to by uciekł". A ja kiedyś myślałam, że z psem na spacer chodzi się w całkiem innych celach.
pies, miłość, marzenia
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis