facebook

środa, 17 października 2012

Pisanie to praca dodatkowa

Piszę to z własnego doświadczenia, jak i z doświadczenia innych pisarzy i pisarek. Wiem dobrze, że zaraz pojawią się głosy, że ogólnikuje, że wrzucam wszystkich do jednej szuflady itp. Trudno, ale niestety tak jest i ciężko się z tym pogodzić. Nie jest to tekst o osobach, które de facto żyją bezpośrednio z pisania nie musząc wykonywać żadnej innej pracy, ale osób mogących sobie pozwolić na taki luksus jest naprawdę niewiele. Nie każda osoba, która przelała swoje myśli na papier i udało jej się znaleźć wydawnictwo, które wydało książkę i zapewniło jej promocję, staje się osobą sławną i bogatą. Niestety nie. Spoglądanie na świat przez pryzmat literatury angielskojęzycznej i porównywanie pisania do prostej czynności, dzięki której, przy siedzeniu w domu i praktycznie nic nie robieniu, można znaleźć się na liście bestsellerów i wieść spokojne życie, a następnie doczekać się ekranizacji swojej książki w oskarowym filmie w gwiazdorskiej obsadzie, jest niestety mylne. Nikt nie porównuje wysiłki polskich pisarzy i pisarek do sławy i bogactwa Stephena Kinga czy Joanne Rowling. Tak samo nie porównuje się aktorów do Johnego Deppa czy Gwyneth Paltrow, chociaż z aktorstwem to zupełnie inna para kaloszy.
nadzieja, motyl, gąsielnica, robak, metamorfoza, przepoczwarzenie, lepsze jutro
Wracając do pisania. Jeśli uda się nam już książkę wydać, a nawet trafić do top 10 w Empiku czy innej dużej sieci, to nie oznacza, że nie musimy się już martwić o przyszłość. Choćby wydawnictwo zapłaciło nam zaliczkę (to ta część wynagrodzenia, która zawsze rozchodzi się szybciej, niż się wydaje) i rozliczyło się z nami ze sprzedanego nakładu w okresie krótszym, niż rok, to nadal nie można być pewnym, że na następne święta będzie za co kupić prezenty. Pisarze rzadko dostają wynagrodzenia miesięczne, więc każdy większy zastrzyk gotówki rozchodzi się w błyskawicznym tempie, najczęściej na spłatę długów u rodziny i znajomych. W tym momencie dochodzimy do kwintesencji pisania, otóż przetrwanie miesiąca. Nasza książka ciągle się sprzedaje, może będzie nawet i dodruk, więc na pewno czekają na nas pieniądze, ale by mieć na bieżące wydatki, gdy z zaliczki nie pozostało już praktycznie nic, musimy szukać innego rozwiązania. Na fali sukcesu tworzymy szybko opowiadanie, umieszczamy w sieci jako ebooka (o ile nie sprzedaliśmy duszy wydawnictwu i wszystko wydajemy przez nich) i patrzymy na rosnące słupki sprzedaży. Czy da się z tego wyżyć? Raczej ciężko, bo miesięcznie raczej na czynsz nie starczy. Załóżmy więc poczytnego bloga, znajdźmy sponsorów, dodajmy reklamy i znów zaglądanie w statystyki. Trochę osób wchodzi, nie komentują, ale pewnie się wstydzą. Nie chcą klikać w reklamy, pewnie się boją, ale jest, ktoś w końcu to zrobił. Mamy całe 2 (słownie: dwa) centy, teraz tylko dobić do magicznej granicy 100 i pieniądze są nasze. Jedynym problemem jest to, że nie teraz, ale za parę miesięcy, może dłużej. Tylko, że jesteśmy już wielcy w naszym mniemaniu, więc do zwykłej pracy nie pójdziemy, ale oto trafia się niebywała okazja - płatny wywiad do kolorowego czasopisma - dlaczego nie. Trochę tendencyjne pytania, ale łatwo zarobione pieniądze, więc teraz tylko znaleźć parę groszy na zapełnienie lodówki. Póki nazwisko jeszcze ciepłe można napisać jakiś płatny artykuł do gazety czy miesięcznika, jeśli się uda, to nawet na zasadzie dłuższej współpracy. Rozliczenie często z długim terminem, ale na zakupy, jak znalazł. O wizytach w telewizji śniadaniowej można zapomnieć, wzmianka o nas w programie kulturalnym - jak najbardziej, a to zawsze może podnieść sprzedaż. I gdy kończy się miesiąc zerkamy w dół, dokładnie tam, gdzie na dnie przepaści znajduje się stan naszego konta. W tym momencie zdajemy sobie sprawę, że dłużej w ten sposób nie damy rady żyć. Może nie z samego braku pieniędzy, co z depresji i zdenerwowaniu oraz ciągłym myśleniu, jak je zdobyć. Tak dłużej nie może być. Dlatego wracamy do dawnej pracy, znajdujemy sobie nowe zajęcie. Takie całkowicie przyziemne, nic wyjątkowego, jak szef redakcji, tylko mieszamy się w tłum szarych ludzi wykonujących każdego dnia te same zadania.Wracając do domu, gdy już opadnie pierwsza faza zmęczenia, siadamy przed komputerem, oglądamy statystyki - sprzedaży, odwiedzin, wpływów na konto. Z lekko smutnym uśmiechem myślimy, że w przyszłym miesiącu może będzie lepiej, że będzie można zrezygnować z pracy, ale zdajemy sobie sprawę, że następny miesiąc może być tylko gorszy od poprzedniego. W zaciszu domu, gdy wszyscy już śpią, piszemy po cichu nową książkę mając nadzieje, że odmieni nasze życie i wprowadzi nas na wyżyny świata. Teraz jednak z wzrokiem utkwionym w zegarku podejmujemy ryzyko napisania jeszcze kilku linijek w zamian za parę minut mniej snu, którego jutro nam zabraknie w połowie pracy.
budzik, alarm, timer, sen, pistolet, łóżko
Zaś wszystkim tym, którzy odnaleźli się w pisaniu i znaleźli w nim sposób na życie, chcę serdecznie pogratulować i życzę dalszych sukcesów.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 10 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Unknown pisze...

Wszystko, o czym wspomniałaś jest prawdą. Może ktoś za chwilę zaprzeczy, ale tak się składa, że dla mnie pisanie było i jest tzw. sposobem na życie bez pogoni za światowym sukcesem. Pisarz nie musi tworzyć dla całego świata, lecz dla pewnej warstwy czytelników i nawet nieśmiałe uznanie - cieszy, a co dopiero aplauz w większym kręgu :) Czy powinnam w tym momencie przyjąć gratulacje? Och, niekoniecznie, po prostu serdecznie pozdrawiam i Tobie życzę wielu pomyślności <3

Antonina pisze...

Dlatego tak często słyszy się, że piszę się dla siebie, albo dla satysfakcji. Mało kto mówi tutaj o pieniądzach, które zazwyczaj są tutaj na drugim planie.
Tak, jak napisałaś, największą zapłatą jest zadowolenie czytelników, prośba o autograf na spotkaniu autorskim czy dobra recenzja na prywatnym blogu.
Pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesów z "Oknem z widokiem na Prowansję".

Unknown pisze...

Również serdeczności Ci przesyłam. Jaka szkoda, że ludziska czytają, a nie chce im się zdania komentarza sklecić, prawda?
Słonecznego, złotego weekendu życzę!

Anonimowy pisze...

Z gory przepraszam za bledy i brak polskich znakow.
Bardzo przykro jest mi slyszec, ze takie trudne jest zycie pisarzy. Postaram sie pomoc klikajac w reklamy, a i ksiazke obiecuje kupic, bo przyznam ze nie czytalem niczego Pani autorstwa. Na blog tez trafilem przypadkowo. Obietnicy dotrzymam i ksiazeczke kupie, a jak juz przeczytam to podziele sie wrazeniami. Pozdrawiam i zycze wszystkiego najlepszego.
P.K.

Antonina pisze...

Nie znam sytuacji wszystkich pisarzy i pisarek, ale początkującym jest zawsze ciężko, nawet jak przejdą pomyślnie debiut i jakoś uplasują się na rynku. Zarobione pieniądze to dobry prezent na święta, ale nie można za to przeżyć.
Czekam na wrażenia z książki.
Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Wiec, dzisiaj zamowilem ksiazke. Moj wybor padl na "Zawstydzeni czyli skazani na... samotnosc", gdyz po przeczytaniu recenzji wydaje mi sie ze ta ksiazka moze byc o mnie. Niedojda i ofiara losu to przeciez ja. Poza tym piekna kobieta (ktora mnie zostawila, bo ktora kobieta chcialaby byc z ofiara losu), depresja (ktora mnie nie opuszcza jak najlepsza przyjaciolka) i ciagle mysli o wolnosci. To rzeczy ktore sa dla mnie bardzo bliskie. Nie moge juz sie doczekac i obiecuje podzielic sie wrazeniami. Pozdrawiam.
P.K.

anka38 pisze...

Uwielbiam czytać książki:)),nawet kosztem nieprzespanej nocy.Jednak pomimo szczerej sympatii dla autorów nie zawsze po prostu stać mnie na zakup nowych egzemplarzy.Dopiero tu dowiedziałam się ,że pisząc komentarze mogę chociaż minimalnie "pomóc" w powstawaniu nowych.Najzwyczajniej w świecie ,ja laik,nie miałam pojęcia o tym jak wygląda życie finansowe pisarzy:(.Myślę ,że w takiej sytuacji jest więcej osób.Dzięki za te informacje:)Pozdrawiam i obiecuję nowe wpisy...:)

Antonina pisze...

@P.K. - W takim razie czekam na wrażenia:)

@anka38 - Autorzy rzadko mają wpływ na cenę końcową książki i sama wiem, ile kosztują, bo 2 razy się zastanowię, nim kupię. Dobrze, że nie wszystkie biblioteki zlikwidowano.
Życie znanych, a może bardziej poczytnych pisarzy, może wygląda trochę bardziej różowo, ale nawet dzieło życia pisane przez jego większą część nie zapewni w naszym kraju godziwej starości

anka38 pisze...

No cóż-trudno się nie zgodzić:(.W obecnych(czytaj dziwnych)czasach pisarstwo to "hobby ludzi majętnych".Mam na myśli,że stać na pisanie osoby ,które mają inne źródło utrzymania.Smutne.Jednak wdzięczna jestem bardzo za każde słowo pisane jakie mogłam przeczytać.Napisałam każde,ponieważ oceniać nie powinniśmy zbyt pochopnie.Kiedyś dostałam książkę w prezencie i oczywiście z radością zabrałam się za lekturę.... i ukończyłam ją po 3 latach i chyba z 10 podejściach...Wniosek:do niektórych książek trzeba dojrzeć i nigdy pochopnie nie wydawać opinii:))Pozdrawiam wszystkich pisarzy i pisarki;).Nawet jeśli finanse są małe,proszę mi uwierzyć ,wartość waszej pracy ogromna:))

Anonimowy pisze...

Jeśli czyjąś pasją jest pisanie, a przy tym jest specjalistą z jakieś dziedziny i potrafi na jakiś temat pisać interesująco i również dzielić się użytecznymi dla innych informacjami, napewno znajdzie wielu czytelników.Przez internet jest łatwo "zadebiutować".Z czasem napewno można na tym zarobić.Puki co polecam dodatkowe zajęcie na którym można co nieco przez internet nie poświęcając na to wiele czasu-parę min dziennie:http://www.ermail.pl/klik/Vn5fZWMF

Prześlij komentarz