facebook

wtorek, 21 czerwca 2011

Straciłam moje maleństwo

Zgodnie z prawem Muphy'ego - jeśli coś idzie źle - może iść jeszcze gorzej, moje życie uświadamia mnie brutalnie każdego dnia. Gdy już tylko wydawało mi się, że wyczerpałam limit swojego pecha, stało się coś znowu. Tym razem już nie chodzi o Julkę (teraz dzięki niej to piszę), lecz o moje drugie maleństwo, czyli mój malutki 10-cio calowy laptop. Po prostu odmówił posłuszeństwa, a jak się okazało w serwisie (gwarancja się skończyła oczywiście miesiąc temu) siadła płyta główna, a raczej coś w niej. Oni nie wiedzą dokładnie co, więc muszę się liczyć z kosztami przekraczającymi połowę wartości nowego komputera. Tak więc zabrałam zwłoki tego, co jeszcze wieczór wcześniej umilało mi zasypianie i przeniosłam do domu. 
funeral
Patrzę nadal ze smutkiem na niego i wiem, że pewnie kupię nowy, taki sam przekładając stare serce, tj. dysk do nowego ciała. Po prostu trochę przy nim spędziłam czasu i żal mi trochę tego przywiązania, bo to nie była tylko taka zwykła rzecz, jak telefon, w którym mam zapisane numery telefonów, które albo odzyskam, albo nie. Spędziłam nad nim ostatnie dwa lata pisząc swoją książkę, pisząc tego bloga i robiąc także mnóstwo innych rzeczy mniej lub więcej związanych z pisaniem. Może to był jakiś znak, że powinnam trochę od niego odpocząć i wziąć się więcej za pisanie odręczne. Szkoda, że nie mam zacięcia, by zarywać noce na pisanie odręczne, tylko teraz grzecznie kładę się spać, jak gdyby nigdy nic. Sama. 
Cóż, nie ma co płakać, ale i tak tęsknię..
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Nic jeszcze nie napisano. Zapraszam do komentowania...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

Prześlij komentarz