facebook

środa, 1 maja 2013

Jak znaleźć miłość? Czyli kilka słów o związkach.

Sposobów poszukiwań jest wiele, jednak czasami rady innych wcale nie pomagają. Musimy wtedy wymyślić coś zupełnie nowego, by znaleźć swoją drugą połówkę. Nam przychodzi to zdecydowanie ciężko, a innym nadzwyczaj łatwiej. Skąd takie różnice?

Przeanalizujmy naszych znajomych. Zwłaszcza tych, którzy jeszcze nie są po ślubie. Jak to wygląda i wyglądało u nich - to poszukiwanie partnera i trwanie w związkach. Otóż w pewnym momencie tej analizy zauważymy pewną zależność i będziemy mogli przypisać osoby do pewnych grup. Są to osoby, które:

  • Wiecznie są same;
  • Są same, ale czasami wchodzą w związki, które rozpadają się same z siebie;
  • Po kilku związkach znajdują swoją połówkę na resztę życia. Przerwy między związkami są nieregularne;
  • Wiecznie kogoś mają, a ich związki kończą się szybko i drastycznie. Przerwy między związkami są krótkie;
  • Wiecznie kogoś mają, a ich związki są długie. W przerwach nie szukają innych partnerów, a oni sami się pojawiają;
  • Znajdują od razu miłość na całe życie.

Jak to się dzieje, że jednym znalezienie kogoś przychodzi tak zdecydowanie łatwo. Nie muszą się zbytnio wysilać, kombinować, zalecać się tygodniami? Wszystko dzieje się tak po prostu. Jakby czekali tylko na siebie i nie są to związki oparte wyłącznie na seksie. Jak po latach samotności w końcu kogoś znaleźć? Może nie koniecznie miłość naszego życia, ale po prostu kogoś, z kim można spędzać wspólnie czas? Co zrobić, gdy już wszystkie sposoby, wszyscy znajomi i swatki nie pomagają? Czy można liczyć tylko na przypadek? Co jeśli ta druga, pisana nam połowa jest tak samo nieśmiała, jak my? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Czy wystarczy być atrakcyjnym, by kogoś znaleźć?
Mówi się, że niektórzy nie potrafią żyć sami i dlatego zawsze są z kimś. Choćby z góry zakładali, że ten związek jest skazany na porażkę. Czy to znaczy, że samotnicy są bardziej wybredni i nie wiążą się w pary, gdy nie ma to racji bytu? Po trochu tak. Gdzieś podświadomie nie chcemy ryzykować, bo wiemy, że późniejszy ból rozstania może być na tyle ciężki, że łatwo będzie nam wpaść w depresję. Do tego powrócenie i przyzwyczajenie się do samotności znów zabierze nam dużo czasu. Lepiej zostawić wszystko tak, jak jest. Po co ryzykować i tylko się sparzyć.
Co jednak, gdy nigdy się nie dowiemy, że w ten sposób omijają nas wspaniałe chwile? Może to był ta wybrany, albo ten jedyny? Gdy samotnicy nie będą pewni przyszłości wolą narzekać w zaciszu swoich czterech ścian, niż przyznać się do błędu. 
Można poprawić swoją atrakcyjność i zadbać o siebie. Będziemy wtedy bardziej dostrzegalne/-ni przez płeć przeciwną. Można także przełamywać swoją nieśmiałość i rozpoczynać rozmowę z całkiem nieznanymi osobami, bądź umawiać się na randki z nowopoznanymi. 
Tylko, czy to wszystko ma sens, jeśli gdzieś w naszej głowie jest blokada? Ci, którzy wiecznie kogoś mają nie myślą o tym, co będzie za miesiąc czy za rok. Myślą tylko o tej chwili, kiedy jedna sekunda może zmienić ich dalsze życie i nie wahają się wykonać kolejnego kroku. Po prostu działają. Martwić będą się później. Czy miałby to być kac moralny czy może dobre wspomnienia, to lepiej żałować, że się coś zrobiło. Nie myślą o tym, że może uda się coś dobrego z tego związku uzyskać po pierwszych pięciu minutach. Nie planują przyszłości, dzieci i całej tej otoczki. 
Więc by znaleźć miłość po prostu wyjdź do ludzi i wyłącz myślenie. Kto wie, może to ta/ten.
Warto spróbować..
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 14 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

matysiak.an pisze...

Cześć. Myślę, tak z autopsji, że jest jeszcze jedna kategoria samotników, czyli tych, którzy, jak wszyscy poznawali kogoś, to oni nie mieli na to CZASU. Byli zajęci różnymi rzeczami: studiami, karierą, wolontariatem, pracą, nadgodzinami, kolejnymi zleceniami, wyjazdami, czasem ratowaniem świata i to dosłownie... Zapomnieli o sobie i odkładali decyzję o związku na później, bo przecież mają dopiero 25, 26, 27 lat... Ale pewnego, pięknego dnia obudzili się i był dzień ich 31 urodzin... I nagle... aaaaaaaaaa! Jestem sama! Boże! Co robić? Faceci w moim wieku to albo są zajęci (odpada), albo już po rozwodzie (odpada), a jak samotni, to często mieszkający z mamusią (odpada), a ja nie chcę, żeby ktoś wymienił mamusię na mnie.... No więc idę przez świat z podniesioną głową i nie tracę nadziei, ale już pozbyłam się złudzeń, żalu, smutku i nie panikuję... Miłość może się trafić w każdym wieku, zawsze i wszędzie. A za 3 tygodnie mam 32 urodziny :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Anna M.

annamatysiak.blogspot.com

:) zapraszam do mnie na chwilę

Aurora pisze...

Hmm... Ja mam mnóstwo randek, ale do związku nadal mi nie pilno. Bo tak zdecydowałam. Z wielu, wielu różnych powodów.

Unknown pisze...

kiedy nastepnyw wpis?

Antonina pisze...

@Patryk - właśnie go tworzę :)

Antonina pisze...

@ Anna - No o porządnych facetów to teraz naprawdę trudno. To prawie gatunek na wymarciu. Zajęci sobą i poza tym nic ich nie interesuje. Czasami jeszcze sport.
Czas gra na naszą niekorzyść, ale też nie ma, co na siłę kogoś szukać. Życzę ci sukcesów w poszukiwaniu i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin

Anonimowy pisze...

A ja jestem rozdarta..jestem sama od 2 lat (mój poprzedni chłopak nie żyje). Poznałam fajnego chłopaka, można powiedzieć że w pracy, ponieważ jest w innym dziale.. I tutaj pojawia się problem.. spotkaliśmy się zaledwie 2 razy i było super i niestety musieliśmy przestać utrzymywać jakikolwiek kontakt ponieważ on w umowie ma zaznaczone że nie moze spoufalać się z pracownikami.. nie wiem co zrobić, tak na prawdę się nie znamy, ale oboje czujemy coś, ciągnie nas do siebie, serce mocniej bije.. czasem spotkamy się w pracy i widzę, że jest smutny, stara się trzymać dystans.. Od tej pory cały czas krąży mi po głowie zmiana pracy, ale z drugiej strony to jest bez sensu bo czemu ja mam rezygnowac z fajnej pracy skoro nie wiadomo czy coś by z tego wyszło.. Nie chce też by on miał w pracy problemy przeze mnie.. Tak to już jest z tym poszukiwaniem miłości.. Musiałam komuś o tym powiedzieć bo nikt o tym nie wie

MaddieK pisze...

Ja miałam problem ze znalezieniem miłośći... Myślałam, że problem jest ze mną. Na szczęście porady wróżki z portalu Pokrewne Dusze pomogły mi znaleźć osobę z którą się doskonale dogaduję. Ten związek jest wart pracy!

annie pisze...

Ja z kolei, gdy widziałam na horyzoncie faceta, który ma "to coś" działałam. I co ? I nie mam ani jednego szczęśliwego wspomnienia. Dlatego stwierdziłam, że chyba lepiej sie nie wychylać, zająć sie sobą. Jeśli sie ktoś znajdzie - najpierw koleżeństwo/przyjaźń. Moje serce to nie kostka rubika, którą łatwo poskładać.

Kacper pisze...

Świetny wpis!

Dorota pisze...

Najgorsze są poszukiwania w późniejszym wieku. Najwięcej ludzi spotyka się w szkole, a potem? Praca, nie ma czasu, nie ma gdzie wyjść... chyba zostaje tylko internet

rimming pisze...

Z tą miłością to naprawdę różnie bywa... można szukać latami. Ludzie widzę, że coraz częściej stawiają na same przyjemności i np. korzystanie z portali z anosami erotycznymi - może to i jakieś wyjście, szczególnie jak długo człowiek pozostaje sam.

Anonimowy pisze...

W pewnym wieku trzeba zapomnieć o miłości, zwłaszcza gdy tak naprawdę nigdy jej nie było. Bardzo przykre...

rataTonix pisze...

zawsze bylem sam, od przedszkola. wtedy pojawila sie marysia taka obok nas, potem mialem duzo przyjaciolek. ale jakos tak sie stalo ze nauczylem sie zyc z dala od kobiet ktore mi sie podobaja. w koncu mam tyle lat ze i one szukaja sobie mezczyzn, ale dlaczego nie mnie, ja pierdole. ja chce sie juz zesrac na to zycie. szczerze powiedziawszy bo juz brakuje mi slow na moja niedole.

gg 7109712

Anonimowy pisze...

Witam, czytam te wszystkie wpisy i zastanawiam co jest z tym życiem nie tak, jestem samotna z dzieckiem a moi byli partnerzy to totalna porażka nieogarnięci życiowi- siedzieć na d... i czeka aż mu wszystko pod nos podsuną. Na początku było wszystko na jak najlepszej drodze a im dale w las tym więcej drzew :-). Zaczęły się problemy i "mój facet" zostawił mnie samą z tym i innymi problemami, tłumaczył że nie ma czas bo pracuje. Ja też pracuję i mam dziecko a do tego życie codzienne. Już nie wspomnę że jak siedział beż pracy 6 m-cy to tylko żądał wymagał i ciągle byłam niedobra. Ciągle słyszałam że nie mam czasu dla niego, że się nie staram, bo on tak bardzo cierpi, kiedyś usłyszałam od niego bardzo wulgarne słowa odnoszące się do mojej osoby, albo że ma wyp.... przykre to wszystko ale wiedziałam jakie na faktycznie problemy i ten brak pracy więc tłumaczyłam że trzeba go zrozumieć. Kupowałam jedzenie, robiłam opłaty, kupowałam mu papieroski, opłacałam ubezpieczenie, woziłam do pracy, gdzie chciał a i tak pretensje były coraz większe tym bardzie jak powiedziałam że nie mam czasu skakać jak on chce i kiedy chce bo mam dziecko i ono mnie potrzebuje a on jest dorosłym facetem więc nie będę mu niania i służką,więc ma coś zrobić ze swoim życiem. Tak się ciągnęło - było lepiej a potem coraz gorzej, on twierdził że to moja wina, Nasz wspólny czas to jego gry w kopmie lub telefonie. Byłam kochana jak prałam, sprzątałam, obiadki gotowałam i jak jeździłam i go zawoziłam gdzie chciał. Płakałam, prosiłam aż do czasu kiedy zamknął mi drzwi przed nosem na klucz i napisał sms spadaj. Oj bolało i boli jak cholera. Czy ja jestem głupia i naiwna....... Co we mnie jest nie tak, ciężko mi bo jestem sama z dzieckiem a samotność jest okrutna. Dziewczyny będzie ostrożne i mądrze dobierajcie partnerów.
Tak bardzo chciałabym poznać normalnego mężczyznę i w końcu żyć w rodzinnym ognisku domowym, czuć wsparcie, wychować dzieci i być dumną z ich osiągnięć. Razem dożyć starości ...

Prześlij komentarz