facebook

niedziela, 28 marca 2010

Jak znaleźć chwilę i miejsce na pisanie?

Cóż, sama sobie to powtarzam każdego dnia, gdy szukam coraz to nowszych zajęć, byleby nie pisać. Pewnie każdego z nas coś takiego dopada, gdy mamy coś do zrobienia. Tradycyjne odkładanie na później. O wiele łatwiej jest, gdy goni nas jakiś termin, wtedy oczywiście robimy wszystko na ostatnią chwilę, ale w końcu robimy. Może i nawet z pewnym poślizgiem, ale jakoś nam się udaje zmobilizować. 
Co jednak, gdy nie gonią nas żadne terminy, nikt nad nami nie stoi, ani sami też nie potrafimy się zmusić? Co wtedy, gdy za oknem robi się coraz bardziej wiosennie, a nasi znajomi chętnie nas wyciągną na wycieczkę rowerową czy spacer? Co zrobić, gdy wokół nas tyle rzeczy czeka tylko, by nas rozproszyć: telewizor, komputer, komórka i wiele innych? I jak w tym wszystkim odnaleźć swoją motywację? Jak znaleźć swój wewnętrzny spokój i zebrać się do działania?
pisanie
 Fot.: www.ehow.com
Otóż, nie będę ukrywać. Jest ciężko. Zwłaszcza takiej osobie, jak ja. Każdego dnia sobie powtarzam, że to właśnie dzisiaj coś napiszę. Pełna motywacji wracam z pracy do domu i... i nic! Zawsze się znajdzie coś, co mnie od tego odciągnie. W końcu ja też jestem wymagająca i mam swoje wymagania, co do warunków. Najlepiej by mi się pracowało, gdyby "zabrakło prądu", a ja z naładowaną baterią w laptopie mogłabym pisać sobie i pisać. Tylko, póki co zdarzyło się tak dwa razy, a sama korków nie będę wyciągać. Potrzebuję także ciszy i co najważniejsze wieczora. Po prostu w godzinach wieczornych najlepiej mi się pisze. Niekoniecznie w nocy, ale tak przed północą. Co zaś się tyczy miejsca, to najbardziej lubię mój pokój i jego podłogę. Rozkładam się na niej i w ten sposób, gdy spełnię powyższe warunki i ręce położę na klawiaturze, to już nic mnie nie oderwie od pisania. Nie martwi mnie ból głowy czy problemy innych, staję się egoistką i myślę tylko o oczyszczeniu swojego umysłu i przelaniu myśli na papier. Oczywiście w takich momentach, zawsze ktoś zadzwoni, napisze lub w inny sposób będzie próbował mi przerwać, zwłaszcza, że piątkowy wieczór jest idealnie stworzony do tego. W końcu po krótkiej rozmowie ze znajomymi i szybkiej wymówce wracam do pisania myśląc jeszcze, jakbym się dzisiaj mogła bawić w ich towarzystwie. Zaś, gdy im się uda mnie gdzieś wyciągnąć, to w trakcie zabawy dopada mnie myśl, że marnuję tutaj tylko swój czas, a w domu mogłabym dzisiaj tak wiele zrobić. I po raz kolejny będąc w towarzystwie innych osób, uciekam gdzieś z moimi myślami i po raz kolejny czuję się tam niepotrzebna.
kobieta i alkohol
Często też uciekam ze swoich czterech ścian, bo nie mogę znaleźć tam spokoju. Wychodzę do parku, by spokojnie pisać, tylko wtedy częściej zamiast komputera biorę ze sobą zeszyt. Zdarzało mi się pisać w tramwaju i nie martwiłam się, że osoba nade mną czyta każde moje słowo. Chociaż łatwiej mi się w takich sytuacjach sprawdza to, co już wcześniej napisałam i wydrukowałam. Ostatnio zaś uciekam do restauracji, najczęściej z dala od centrum, gdzie wszędzie są tłumy ludzi. Wybieram sobie jakiś fast food, gdzie zamawiam sobie kawę, a później siedzę przez kilka godzin i kompletnie nie widząc, co się wokół mnie dzieję, piszę i poprawiam. Dlatego uważam, że każdy z nas ma jakąś swoją samotnię, gdzie odizolowany może spokojnie tworzyć. I niekoniecznie musi być to miejsce, gdzie jest sam. Jest to miejsce, gdzie czuje się dobrze i nikt mu nie przeszkadza w tym, co robi. 
A Wy też potrzebujecie specjalnych warunków??
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

czwartek, 25 marca 2010

Kolejny rok

Nie bloga bynajmniej, tylko mój. Może to jeszcze nie starość, ale jak to się mówi, każdy dzień zbliża nas do śmierci. Bynajmniej wiekiem się nie przejmuję, ani tym, że już czterdziestka się zbliża, w końcu to nic strasznego. Nie planuję, co będę robić za pięć, dziesięć lat. Nie wiem, co będę robić za rok, zresztą nawet miesiąc to nic pewnego, w końcu jednego dnia może się wszystko zmienić.
happy birthday cake
Z postanowień z zeszłego roku, to udało mi się zagonić samą siebie do pracy i napisać książkę. A może dokładniej napisać i skończyć, a nie jak wcześniej: napisać i schować do szuflady. I cieszy mnie to najbardziej, że choć raz udało mi się zrobić coś do końca. W tym roku nie będzie żadnych postanowień, co ma być to będzie. Najlepszy prezent sprawiłam sobie sama i już w kwietniu dostanę swoją książkę do ręki. Nic więcej mi nie trzeba.
Ty także uwierz w siebie, bo każdy z nas może coś osiągnąć w życiu.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 22 marca 2010

Na blogu, jak i w życiu

Poruszając temat z tytułu, to każdego dnia coś się dzieje, mimo że tego dokładnie nie widać. Na blogu pewnie bardziej zauważamy te małe zmiany mające go zmienić na lepsze. Zaczęło się oczywiście od spontanicznej decyzji o zmianie szablonu,a a potem to już samo poszło. Dzisiaj byłam zmuszona usunąć gwiazdki blogfroga, gdyż od czwartku serwis zawiesza działalność. Dzięki temu pewnie blog będzie ładował się szybciej, a przy okazji dodałam nowy opis, zamiast: "0 komentarzy". Gdyby nie błąd, to bym nie zmieniała, a tak musiałam trochę pokombinować. Mam nadzieję, że osoby, które zaglądają na bloga, będę wspierać akcję "Lubię czytać" i chętniej sięgną po książkę. Może i nawet moją, bo już tak niewiele dzieli od ukazania się jej na rynku. Póki co nie reklamuję i nie zachwycam się, przyjdzie na to czas. Jednak uważam, że ta moja decyzja o ukończeniu i wydaniu książki, pociągnie za sobą inne, małe sznurki i sprawi, że coś w moim życiu zmieni się na lepsze. Najbardziej liczę na samopoczucie, chociaż sam koniec zimy pomógł z pewnością.
Wracając do tematu samotności, zauważyłam, że dla wielu osób, samotność z wyboru to pójście na łatwiznę. Zwłaszcza dla osób młodych i samodzielnych finansowo. Bliskość partnera zastępują im spotkania ze znajomymi, albo siedzenie przed komputerem. Mogą sobie pozwolić na mnóstwo rzeczy, na które w stałym związku nie mieliby z pewnością czasu, a tak mogą się nadal realizować prywatnie i zawodowo. Gdy znalezienie osoby do seksu nie stanowi żadnego problemu, a zamiast unikamy większości problemów związkowych, to wybór łatwiejszego rozwiązania jest wskazany. Bez kłótni, zobowiązań, wyrzeczeń. Ta prawdziwa samotność z wyboru.
lonely love
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

poniedziałek, 15 marca 2010

Technologia - szansa czy zagrożenie dla samotnych?

Zanim pojawi się tekst o technologii, nadszedł czas na kilka słów wstępu. Jak już napisałam na twitterze, zmiana szablonu usunęła mi wszelkie kody od statystyk i innych przydatnych dla mnie rzeczy na blogu. Jakoś mi to uszło uwagi, gdyż myślałam, że te dane się zachowają przy zmianie szablonu. Dopiero dzisiaj sprawdziłam sobie dokładnie kod źródłowy i okazało się, że trochę rzeczy brakuje. Musiałam na nowo wklejać słowa kluczowe, a później odtwarzać kody dodatków (dodajdo i blogfrog) przy postach. To już udało mi się zrobić, czas na dalszą poprawę szablonu i zabawę z kolumnami zostawiam sobie na później. Muszę jeszcze zaokrąglić rogi w bannerze i wprowadzić kilka zmian estetycznych, ale bliżej już do końca, niż do początku. To chyba na tyle, a teraz.. zapraszam do lektury.
Wydawać by się mogło, że technologia od lat służy ludzkości i zazwyczaj ułatwia nam życie. Rozwój elektroniki i internetu sprawił, że w łatwy sposób możemy komunikować się z innymi, jak i uzyskać szybko informacje z każdego zakątka świata.
technologia internet
Pomijając uzależnienie i marnowanie czasu, to pozostanie nam wiele plusów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na minusy, które to właśnie samotnym doskwierają najbardziej.
Cofając się w czasie i przypominając sobie lata młodości zauważymy pewne zachowania, które teraz technologia nam odbiera. Czasy, kiedy chcąc poplotkować trzeba było się z kimś spotkać na podwórku i porozmawiać w cztery oczy. Te czasy, gdy nie można było rozmawiać długo przez telefon, o ile takowy się posiadało. Te dawne lata, kiedy przychodziło się do znajomych z najnowszą, zagraniczną gazetą i dyskutowało się o każdej stronie. Te chwile, gdy do naszych kuzynów czy kuzynek z dalekich miast pisało się długie listy, a następnie biegało się każdego dnia do skrzynki, by sprawdzić, czy nie przyszła odpowiedź. Był to okres naszego życia, gdy byliśmy bardzo zsocjalizowani i potrzebowaliśmy, a raczej musieliśmy kontaktować się z innymi ludźmi w sposób namacalny. Oczywiście miało to wiele minusów, jak znalezienie odpowiedniego miejsca na plotki i rozmowy o życiu, ale jak dobrze pamiętamy, nie było to tak wielkim problemem. Nie było kawiarni, barów typu fast food, gdzie teraz często młodzi się spotykają, by pogadać, ale zawsze znalazło się jakiś przytulny kąt, niekoniecznie w domu.
plotka
Tak, ja to pamiętam. Co się teraz zmieniło? Praktycznie wszystko, bo widzę zachowanie mojej córki. By dowiedzieć się czegoś od koleżanki czy kolegi, po prostu piszemy do nich na komunikatorze lub dzwonimy. Nie musimy czekać, aż będą w domu, bo właśnie po to wymyślono komórki i coraz młodsze dzieci je już posiada. W podobny sposób rozmawiamy z naszymi kuzynami czy znajomymi z innych miast. Wystarczy kamerka internetowa i możemy z nimi rozmawiać praktycznie, jakby byli obok nas. Skończył się przymus widzenia się z kimś osobiście, bo to właśnie technologia ułatwiła nam komunikację z innymi, o każdej porze dnia i nocy, w dowolnym miejscu. Niby widujemy się z innymi w szkole czy pracy, ale to bardziej przymus, niż chęć przebywania z innymi. I co z tego, że straciliśmy tak wiele z naszego życia społecznego, w końcu zawsze są jakieś minusy. Później się tylko dziwimy, dlaczego tak mało wiemy o naszych najbliższych i dlaczego tak mało oni mówią o sobie. Jak to wszystko ma się do do naszych nieśmiałych samotnych?
Jeszcze bardziej pogrążają się w swojej samotności zastępując kontakty w rzeczywistym świecie na te wirtualne.
samotna kobieta i komputer
Wszelkie rozmowy prowadzą praktycznie przez komunikator, gdzie w paru zdaniach, bez żadnych emocji mogą napisać wszystkim, że ich samopoczucie ma się świetnie. Mają swój pozorny kontakt z innymi ludźmi, ale sami zauważają, że w ten sposób nie za bardzo można porozmawiać o swoich problemach. Bardzo im się podoba to, że nikt ich nie widzi w danej chwili i nie wie, w jaki sposób reagują. Z niektórymi w ogóle by nie chcieli rozmawiać, a tak mogą się poświęcić i wykonać kilka ruchów na klawiaturze i mieć to z głowy. Zamiast opowiedzieć o swoich zainteresowaniach, ograniczają się do wysłania kilku linków, bez zbędnego komentowania. Podobnie bezpłciowo traktują udzielanie się na portalach społecznościowych. Zresztą nawet jakby chcieli dodać wiele zdjęć, to i tak naprawdę nie mają nic, co mogli by pokazać innym. Ani dzieci, ani wspaniałej dziewczyny/chłopaka, nowego samochodu. Są po prostu zwyczajni i ich szare życie na pewno nie zainteresuje ich znajomych.
Mają do dyspozycji całą anonimowość internetu, by wypowiedzieć się na jaki tylko chcą temat i wolą kontakty z nieznajomymi "nickami", niż opowiadać o swoich problemach najbliższym. Tu nikt ich nie ocenia, jak oni i co najważniejsze rozumieją ich. W końcu tak jest łatwiej. Zawsze znajdą kogoś, z kim mogą pogadać o swoich pasjach, o których boją się przyznać rodzinie czy przyjaciołom. Tu ich tajemnice są pozornie bezpieczne.

Wspaniale rozreklamowane serwisy randkowe omijają, jak tylko mogą. Zdają sobie sprawę, że to tak naprawdę dobre miejsce dla wyzwolonych singli, a nie dla takich samotnych, jak oni. Może sama rozmowa z nieznajomą osobą, nie byłaby niczym strasznym, nie licząc oczywiście opisywania, czym się zajmują ciekawym w swoim życiu, ale wiązałaby się z możliwością spotkania w rzeczywistym świecie, a na to są zbyt nieśmiali. Flirt na czacie nie uzupełni im pustki w ich życiu, więc dają sobie spokój z takimi wynalazkami. Dobrze wiedzą, że internet zapewnia im jakąś rozrywkę i nie nudzą się w domu, ale nie zapewnia im tego poczucia, że są komuś potrzebni. Technologia, która miała ułatwić komunikację z innymi ludźmi sprawiła, że oni zamienili komunikację tradycyjną na tą wirtualną i raczej nie chcą tego zmieniać. Skoro wolą odseparować się od innych, a jednocześnie nie urwać z nimi całkiem kontaktu, to ten sposób jest dla nich najlepszy. Szkoda tylko, że pielęgnowane w ten sposób przyjaźnie same zanikają, a o problemach samotnych nikt się dowie.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

piątek, 12 marca 2010

Nieco zmian

Zainteresowana wczorajszymi informacjami o testowym projektancie szablonów, postanowiłam także skorzystać. Zmieniłam cały swój szablon na nowy, dostosowałam go trochę, ale nadal nie spełnia on całkiem moich oczekiwań i ma jedną, ale poważną wadę. Strasznie wolno się ładuje. Cóż, widać, że dużo pracy przede mną przy dalszej modernizacji całego bloga. Wiem, że mogłam sobie przetestować nowy szablon i zostać przy starym, ale myślę, że już najwyższy czas na zmiany. W najbliższym czasie popracuję nad układem, czyli kolumnami po prawej stronie. Docelowo będzie jedna przechodząca w pewnym momencie w dwie.  Mam nadzieję, że nowy układ się spodoba. Muszę dokładnie sprawdzić w statystykach, ale niewiele osób korzysta jeszcze z rozdzielczości 800x600, by nadal mogli przeglądać moją stronę bez problemu. Blog nadal będzie nosił nazwę "Samotna w wielkim mieście", zaś ja sama w pozostałych portalach, gdzie jestem obecna zaczęłam używać określenia "Początkująca pisarka". Zobaczymy, może coś dobrego przyniesie mi ten ta nazwa, bo w końcu już za niedługo ukaże się moja debiutancka książka. O wszystkim oczywiście poinformuje na blogu, póki co nie chcę zapeszać. 
Moje wpisy można teraz czytać także na flakerze. Zapraszam do odwiedzenia strony.
Jutro lub w niedzielę na blogu pojawi się dłuższy wpis o technologii w życiu samotnych. Zaletach i wadach. Mam nadzieję, że znajdę trochę więcej czasu, by wszystko dopracować i by dobrze się wszystko czytało.
Jeśli macie jakieś uwagi, co do nowego wyglądu bloga, to piszcie. Wszelkie sugestie zawsze mile widziane.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

niedziela, 7 marca 2010

Co za dzień...

Były plany, były chęci, a wyszło tak, jak zwykle. No trudno, przyzwyczaiłam się już do tego. Nic mnie już w moim życiu nie zaskakuje. Teraz pozostaje mi tylko położyć się spać i pomyśleć, ile to czasu dzisiaj zmarnowałam przed komputerem nie robiąc nic ciekawego. No może te jakieś głupie gierki online były ciekawe, ale nie wnoszą nic do mojego życia. Cóż. Udało mi się za to trochę popracować nad blogiem. Mimo że na prostym szablonie, to właśnie ta prostota mi się podoba. Nie ma zbędnych dodatków, oprócz tych, które sama dodaje. Zdaję sobie sprawę, że przyjdzie czas by znaleźć coś nowego, ale póki co jestem zadowolona z tego, co jest. Najpierw dopracuję ten układ do końca, a później poszukam coś nowego.
Co zaś się tyczy nowych postów na temat samotności, to dzisiaj miał takowy powstać, ale nie mogłam się przemóc, by coś napisać. Wiem, że mogłabym to zrobić teraz, ale teraz jestem już zbyt zmęczona, by się skupić na czymś konkretnym. W nadchodzącym tygodniu postaram się nadrobić braki i coś opublikować. Oby, bo ostatnio żyję w niemocy twórczej i braku motywacji, ale pracuję nad tym, by było lepiej.
stworzenie świata

Zmuszanie się nie jest dobrym rozwiązaniem, ale lepszy taki sposób, niż żaden.
A przy okazji, już za parę godzin zacznie się nasze święto. Dzień Kobiet. Wykorzystajmy go, jak najlepiej. Szantaż, podstęp, każdy sposób, by wykorzystać ten dzień na swoją korzyść. Gorzej, jeśli żyjecie, jak ja - trzy kobiety w jednym domu, a to szczęścia nie wróży.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis