facebook

piątek, 12 czerwca 2009

Samotność, a.. inne uzależnienia

Wyjaśnienia mojej nieobecności i innych rzeczy w następnym poście, teraz wrzucam kolejny felieton:

Samotność, a.. inne uzależnienia.

Skoro już opisałam uzależnienie od alkoholu i narkotyków, to teraz nadeszła pora na pozostałe. Te dwa pierwsze musiały zostać oddzielone, bo jak sami czytaliście, zajęły trochę miejsca, a i tak za bardzo się nie rozpisywałam i nie rozwinęłam wszelkich wątków. Teraz resztę mogę wrzucić do jednego wora, chociaż na przynajmniej jednym zatrzymam się na dłużej. Od niego także zacznę.

Komputer, gry i internet
woman notebook
W życiu osób nie będącymi chorobliwie nieśmiałymi nie szuka się czegoś, co mogłoby zabić nudę i zająć jakoś czas. W podobny sposób wypełnienia poszukują osoby bezrobotne, długo nie mogące znaleźć zajęcia w domu, jak i w życiu. Z perspektywy czasu dla osób samotnych wczorajszy dzień spędzony na patrzeniu w sufit nie był taki zły. Ważne, że jakoś minął. Najgorsze jest odliczanie czasu do wieczora, by się położyć lub do innego momentu, w którym może się coś wydarzyć, co odciągnie nas od rozmyślania o niczym. I właśnie dla takich osób idealnym oderwaniem od rzeczywistości stał się komputer i możliwości, jakie on daje. Wystarczy tylko podłączenie go do sieci i już otwiera się przed nimi cały świat. Jeśli się nudzą mogą po prostu przeglądać bez końca kolejne strony, czytać wiadomości i plotki ze świata gwiazd czy oglądać śmieszne filmiki. Gdy na jednych nie ma już, co czytać, zawsze można znaleźć kolejną i kolejną. Niby przeglądanie może nie mieć końca, ale nawet coś takiego może znudzić w końcu. Zostają jeszcze fora internetowe, gdzie mogą podzielić się swoimi opiniami, jak i poczytać opinie innych. Wybierają fora tematyczne, które ich dotyczą, pokrywają się z ich zainteresowaniami, a często też wchodzą na te najbardziej popularne, gdzie nie mają o niczym pojęcia, byleby duża liczba użytkowników odpowiadała na ich pytania. Czują się wtedy wyróżnieni. Jednak nikt nie siedzi na forach non-stop i nie odpowiada na czasem banalnie postawione pytania, więc szukają rozrywki, gdzie indziej. Jeśli nie mogą rozmawiać z obcymi, pozostaje rozmowa ze znajomymi. W świecie komunikatorów, poczty e-mail kontakt z przyjaciółmi jest możliwy cały czas. Bardzo ułatwia to życie, ale taka znajomość staje się bardzo płytka. Każdy pretekst do kłamstwa jest często nadużywany. Nigdy w ten sposób nie odważą się by opowiedzieć o swoich problemach. Z osobami, z którymi dawno nie rozmawiali, urywają kontakt, bo boją się odezwać pierwsi. Wydaje im się, że czasem stają się antypatyczni i przestają się odzywać codziennie bojąc się, że się tylko naprzykrzają i że ludzie rozmawiają z nimi tylko tak, na odwal. Gdy już zobaczą, że prawie wszyscy, do których mogliby się odezwać są niewidoczni, to zamykają komunikator i sprawdzają pocztę. Cóż, po przejrzeniu spamu nie pozostaje im praktycznie nic do przeczytania i znów muszą szukać czegoś nowego. Przychodzi pora na popularne serwisy społecznościowe. Niektórzy siedzą na nich prawie cały dzień mając mnóstwo znajomych, rozmawiając z ludźmi z całego świata, dodając swoje zdjęcia z wakacji czy filmy ze swoimi pasjami. A samotni? Znajomych niewielu, nie ma z kim porozmawiać, nie mówiąc nic o zdjęciach. Zresztą najsmutniejsze jest oglądanie zdjęć znajomych z dziećmi, na wspaniałych wakacjach i w innych ciekawych miejscach. Najgorsze są jednak filmiki ze ślubu, które tylko im przypominają, jak starzy już są i że nadal są sami.Wyjściem jest stworzenie swojego nieprawdziwego profilu, jako swoje „wirtualne ja” czy jako kult swojego ulubionego zespołu czy aktora. Tylko, co tak naprawdę im po tym wszystkim. Szybko im się nudzi takie udawanie czy bycie wielkim fanem i porzucają takie konto. Przecież jest one najczęściej zaprzeczeniem ich własnej osobowości. Zresztą ich wirtualni znajomi mieszkają zazwyczaj na drugim krańcu globu, więc mają nikłe szanse by ich spotkać w realu. Są jeszcze blogi, ale o tym poniżej o pisaniu.Gdy już i na tym się znudzą odkrywają często wspaniały zabijacz czasu, jakim są gry w przeglądarce. Pozwalają wciągnąć się na wiele godzin i grać w wirtualnym świecie przez kilka miesięcy. Potrafią zapomnieć wtedy o prawdziwym świecie i w odróżnieniu od fanatyków dla nich jest to najczęściej tylko kolejna odskocznia od nudnego życia. Przynajmniej nie siedzą w pustym pokoju wpatrując się w cztery ściany. Pozostawiając już samą sieć przy komputerze można spędzać inaczej czas. Mając wielki wybór tytułów gier można znaleźć coś dla każdego. Tylko, że gry są zazwyczaj domeną facetów i kobiety niezbyt często po nie sięgają, już nie mówiąc, że wiedzą wszystko o konfiguracji sprzętowej. Najczęściej jednak przy komputerze można zapomnieć się na kilka godzin jest oglądanie filmów. Czy to kupione, czy pożyczone, czy nawet ściągnięte. Lista tytułów jest ogromna. Od filmów akcji dla twardych mężczyzn czy wielki ogrom komedii romantycznych dla wrażliwych kobiet. Właśnie te ostatnie królują najczęściej na ekranie. Różne rozterki i problemy głównych bohaterów i tak kończą się szczęśliwie, a przez większość czasu trwania filmu wszędzie można zobaczyć triumf miłości. Totalna porażka, zwłaszcza dla osób mających problem ze znalezieniem swojej drugiej połówki. Jeśli nie ma, co robić, to można i nawet najnudniejszy film zmęczyć, a w obliczu kiczowatych komedii zawsze można poszukać jakiegoś bardziej ambitnego kina. Znajomi spotykają się i robią wieczorki filmowe, samotni wolą swoje towarzystwo i swoje cztery ściany. O tym więcej znajdziecie w „Samotność, a.. depresja”.
Myślę, że temat komputera opisałam wyczerpująco, chociaż pewnie znalazłoby się wiele innych rzeczy do napisania z nim związanych. Pora na następne uzależnienia w większym skrócie.

Telewizja
Tutaj praktycznie sytuacja prawie ta sama, jak w przypadku filmów na komputerze, jednak tutaj nie mamy zbyt dużego zdania w wyborze repertuaru. W telewizji samotni wolą oglądać coś, co zazwyczaj wszyscy przełączają. Otóż najbardziej lubią oglądać reklamy, chociaż dobija ich ten wyuzdany pokaz piękna i szczęścia w każdej z nich. Nie raz muszą myśleć, czy gdyby kupili sobie nowy telefon czy najpiękniejsze perfumy sezonu lub aromatyczną kawę, to może byliby szczęśliwi, tak jak aktorzy. Może tuż za rogiem znaleźliby swoją wymarzoną miłość, która na nich czekała, a brakowało jej tylko tej jednej rzeczy z reklamy by się spełnić. Wiedzą, że to tylko fikcja, ale lubią taką fikcję.

Jedzenie i picie
Każdy z nas ma jakieś swoje słabości. Nasi nieśmiali samotni także je mają. Wiele osób uwielbia czekoladę czy lody. Jakieś swoje wspaniałe czy wymarzone danie. Czy to słodkie czy ostre. To taka mała uległość nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. W końcu każdy z nas lubi odrobinę przyjemności. Więcej na ten temat w felietonie „Samotność, a.. jedzenie”, gdzie przedstawię potrawy jedzone najczęściej przez samotnych, miejsc do których chodzą i sposobu w jaki przygotowują sobie potrawy.
Razem z jedzeniem można do uzależnień dopisać kawę i inne napoje, które mogą pić na okrągło. O ile kawę można pić na różne sposoby, to jednak raczej powyżej dziesięciu filiżanek nie da rady przełknąć. Można za to wypić parę litrów coli dziennie czy jakiegoś soku, albo mrożonej herbaty. To także jest uzależnienie. Nie mówiąc już o piwie czy innym alkoholu, o którym już wspominałam wcześniej.
Tytoń
Palenie jest nałogiem, jak każdy inny. Tu akurat ludzie samotni nie są jakoś szczególnie w tym względzie odosobnieni. Może oprócz zwykłych papierosów sięgają także po cygara czy fajki wodne, ale to już raczej kwestia gustu i braku innych zajęć.

Wypełniacze czasu
Są także inne metody spędzania czasu niż komputer. Są tutaj znane od wielu lat sposoby zabijania nudy. I do tego są one idealnie stworzone dla samotnych. Mam tu na myśli puzzle i różnego rodzaju krzyżówki. Pozwalają zająć się nimi przez kilka godzin i jak można się spodziewać, są także wyjątkowo nudne. Wszelkie puzzle czy gry logiczne, jak scrabble czy sudoku można wykonywać samotnie, ale w towarzystwie jest znacznie lepiej. Przecież ciężko jest nie oszukiwać grając ze sobą samemu w karty. Już nie mówiąc o innych grach typowych dla kilku graczy, a w które samotni grają z nudów. Nie zdarza się to zbyt często, bo przecież są inne sposoby spędzania czasu. Czasami jednak zdarza się awaria elektryczności, a bateria w komputerze przenośnym jest na wyczerpaniu, wtedy pozostają takie tradycyjne sposoby.

Zakupy
Jest to jedna z najgorszych rzeczy, jaką osoby nieśmiałe muszą przeżywać w swoim życiu. I tu nie chodzi o zakupy codzienne, tylko o zakupy ciuchów, wyposażenia domu czy elektroniki. By oszczędzić sobie kontakt ze sprzedawcą i ograniczyć swoje upokorzenie do minimum, odkrywają jeszcze jedną zalety internetu, czyli sklepy internetowe czy aukcje. Tutaj mogą kupować anonimowo, a także realizować swoje uzależnienie przy kupowaniu kolejnych butów, dekoracji do domu czy drogiego sprzętu hi-fi. Tak jest łatwiej, a przy tym często i taniej. Rozwinięcie w: „Samotność, a.. zakupy”.

Kolekcjonowanie
Dla nich znaczki czy monety niewiele znaczą. Nie zbierają tego, co inni ludzie, tylko to wszystko, co ma dla nich jakąś wartość emocjonalną. Począwszy od najzwyklejszych zużytych biletów i starych rachunkach do innych niepotrzebnych szpargałów. Mogą w każdej chwili sprawdzić, gdzie byli w danym dniu i co robili. Te kilka niepotrzebnych przedmiotów pozwala im wspominać te chwile, kiedy choć przez chwilę stają się ludźmi. Często też przeglądają stare zdjęcia widząc, jak to kilka lat temu potrafili się bawić na imprezie sylwestrowej. Jak potrafili cieszyć się każdym dniem i żyć beztrosko? Teraz oczywiście tłumaczą sobie, że ten uśmiech był sztuczny, czuli się wyobcowani, a osoba, z którą byli wtedy w nic nieznaczącym związku była totalną pomyłką. To, co było kiedyś - nie istnieje. Liczy się tylko to, co jest teraz, a teraz jest im po prostu smutno.

Pisanie, malowanie, rękodzielnictwo
Gdy siedzą w swoich czterech ścianach często piszą pamiętniki. W ich życiu niewiele się dzieje, by było, co zapisywać. Opisywanie własnych porażek nie jest ciekawe i raczej nikt by nie chciał czytać o nieudacznikach. Po prostu piszą do szuflady. Odkrywają także możliwości bloga, na którym mogą podzielić się z innymi swoimi przeżyciami całkiem anonimowo. Mogą pisać zgodnie z prawdą lub koloryzować, jedynie komentarze zdradzą im, co myślą o tym inni. Gdy jednak odwiedzin i komentarzy jest mało, to szukają innej pasji, która wypełni ich życie znów na chwilę. Posiadając zdolności twórcze, rysują lub malują. Zajmują się także rękodzielnictwem od robienia kolczyków do profesjonalnych rzeźb. Także rzadko pokazują swoje dzieła. Czasami wykorzystują je jako prezent dla znajomych. Widząc brak zachwytu na ich twarzach poprzestają takiej formy prezentów kolekcjonując coraz więcej zbiorów w swoich szufladach.
W każdej dziedzinie stwierdzają, że są beznadziejni i się do tego nie nadają. Będąc zdanym tylko na siebie człowiek poddaje się przy pierwszym niepowodzeniu. Niczego nigdy nie odkryją, ani nie wpiszą się w karty historii.Uzależnienia pozadomowe znajdą się w „Samotność, a.. sport i zainteresowania".
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

sobota, 6 czerwca 2009

Samotność, a.. narkotyki.

Samotność, a.. narkotyki.
Tytuł powinien brzmieć "Samotność, a.. dragi", bo ja także leki brane w jednym tylko celu uważam za narkotyki. Jednak w ten sposób łatwiej dotrzeć do większej liczby osób. To już ostatni artykuł dotyczący uzależnień. Wszystkie inne znajdą się w zbiorczym felietonie na ten temat. Narkotyki oraz alkohol uważam za najlepszego przyjaciela, jak i wroga samotnych. Pomagają przetrwać trudne chwile spędzane w swoich czterech ścianach, jak i upodlić człowieka. Wiele osób uważa, że każdy samotnik jest alkoholikiem, lecz nikt nie powie, że jest narkomanem. 

Dlaczego?
Odpowiedź jest tak samo prosta w naszym przypadku, jak i w przypadku osób znanych medialnie, politycznie itp. Nikt o tym nie wie, a sami ukrywamy to, jak tylko możemy. Oczywiście kilka osób z naszego towarzystwa wie o tym, ale nie podejrzewa, jak wielka może być to skala. Chyba pora wtrącić kilka zdań wyjaśniających. Piszę o narkotykach, bo je znam. Czy sama biorę/brałam - kogo to obchodzi? Czy mogę komuś zaszkodzić tym tekstem - mam nadzieję, że nie. Uświadomić - może. Sądzę, że nazwy narkotyków mogę podawać bez przeszkód, leków raczej nie. W końcu niektóre z nich są dostępne bez recepty, a te z, łatwo też dostać. I to te z pozoru leki przy braku chorób i po zwiększonej dawce powodują więcej spustoszenia w organizmie, niż napiętnowane tzw. twarde dragi. Nie bronię ich, ale znam większe uzależnienia od leków na .., niż od kokainy. Nasze legalne narkotyki z dopalaczy, też uważam za skuteczny wynalazek dla nastolatków by odsunąć ich od świata narkotyków. Za duże pieniądze otrzymują coś, co da im jakąś zmianę stanu świadomości, przy jednoczesnym kacu dnia następnego. Czy pomaga to przełamać opór przed zawarciem znajomości z kimś płci przeciwnej? I tak i nie. Mój znajomy stwierdził: "Dopalacze są jak seks z gumową lalą, niby przyjemność ta sama, a jednak nie do końca". Cóż, nie popieram ani sklepów z dopalaczami, ani naszej polityki antynarkotykowej, która nie wiem, dokąd zmierza?
Zacznijmy od początku.
Każdy z nas miał kiedyś kontakt z narkotykami, chociaż nie każdy ich próbował. Już w szkole (teraz w takim tworze jak gimnazjum) na jakiejś imprezie czy wycieczce znajdzie się ktoś, kto będzie miał przy sobie chociażby marihuanę i zaproponuje nam ją. Czy przyjmiemy zaproszenie czy nie, zależy od nas, chociaż odrzucenie może stać się przyczyną drwin. Zazwyczaj stan "po" się podoba, ale czy w późniejszym życiu będziemy sięgali po nie, nawet okazjonalnie, zależy tylko od nas. Silna wola by sobie odmówić. To mogą mówić osoby normalnie funkcjonujące w świecie. Samotnik ma wolę by odmówić, ale co mu zależy na zdrowiu, co ma innego do roboty i dlaczego nie wziąć czegoś, co pomoże mu jakoś inaczej przeżyć ten dzień, w samotności oczywiście.
Dla wielu z nas pigułki, listki i inne wynalazki królują na imprezach techno, jak i amfetamina. Jest siła do zabawy do rana i to się liczy. Są tam samotnicy? Oczywiście. W końcu mogą bawić się sami, czy to w klubie czy na imprezie plenerowej. Do białego rana. Potem, o ile się uda, sen do południa. W poniedziałek w pracy czy szkole zjazd i kolejna dawka by przetrwać. Jednak zostawmy imprezowiczów i przejdźmy do tych, którzy wolą swoje cztery ściany. Wiele osób spyta, jaki w tym sens? Właśnie sens w tym jest. Ile razy można się upijać wieczorami. Łatwiej po jednej tabletce czy parudziesięciu grzybach znaleźć się w innym stanie rzeczywistości. Coś, co jest niewyobrażalne dla uzależnionego, czyli branie w samotności, jest dla nich czymś naturalnym. Przecież celem narkotyków samych w sobie, jest oprócz doznań umysłowych, jest także kontakt z innymi osobami. Jeśli wszyscy brali - jest zabawa, jeśli tylko ty - bawisz innych mając samemu zabawę. Przecież samemu, jeśli nie niebezpiecznie, to bez polotu. Palić trawkę samemu by obejrzeć komedię, to jakby jej marnowanie. Branie koki, po to, by się masturbować, to niepotrzebny wydatek. Jednak dużo samotnych oprócz alkoholu sięga często po te zakazane środki. Nie chcą przedawkować, boją się strzykawek, ale chcą odlecieć. Chcą zamienić swój weekend przez komputerem w jakieś ciekawsze doznania. Czy łatwo im się uzależnić? Pewnie tak, jak i innym. Jeśli dojdą do trybu w tygodniu trawka, w weekend coś mocniejszego, to może być zaczątkiem już problemów. Zdają sobie sprawę, że nie chcą trafić na odwyk. Bojąc się tego miejsca, nie ze względu na samo leczenie, co na kontakt z innymi ludźmi i rozmowy.
Skąd biorą narkotyki?
Niby nic prostszego, jak znaleźć sobie dilera, u którego będziemy się zaopatrywali. Trzeba pamiętać, że nie może on znać naszych znajomych, bo przecież zaczną coś podejrzewać. Sami przecież przed nimi ukrywamy, że coś braliśmy tłumacząc, że piliśmy wcześniej w domu. Odmawiamy też im, jeśli coś proponują, co najwyżej jeden buch haszu, bo nie wypada nie wziąć. Coś mocniejszego - raczej nie. Jeszcze później będę mnie obgadywać, że jestem ćpunem/ćpunką. Nie dam się złapać. By nie zadawać się zbyt często z dilerem robią zapasy w domu. Kontakt z prawie obcą osobą zmniejszony do jednej wizyty w miesiącu. Gorzej jeśli stracimy taki kontakt, bo znalezienie nowego, to nie lada wyzwanie. O wiele łatwiej jest kupić leki, zwłaszcza teraz. Nie trzeba już poprosić o nie w aptece i widzieć wzrok pani farmaceuty, która wie, po co nam one. Możemy się wybrać do jednej z wielu samoobsługowych aptek i bez żadnego problemu nabyć to, na co mamy akurat ochotę. Nie żal im pieniędzy, bo wydali by je na coś innego, zazwyczaj na alkohol. Mając swój barek i szafkę z innymi używkami mają jakiś wybór, choć żaden z nich nie jest ciekawy. I w jednym i drugim przypadku szanse na depresyjne myślenie są duże, a myśli samobójcze pojawiają się często.
Czy jest coś gorszego od brania w samotności? Branie po cichu. Wszyscy i tak wiedzą, że jesteśmy dziwni, więc jeśli nikt nie zauważy i coś weźmiemy w łazience, to nikt nie zauważy. W końcu nadal mało mówimy i obserwujemy sytuację. Inni podejrzewają, ale nikt nie spyta wprost, nawet jeśli to i tak zaprzeczymy. Przyparci do muru, powiemy, że się zatruliśmy czy coś innego, byle by oddalić wątek dalej. Pierwsza zasada: nie przyznawać się do niczego.
Podsumowanie:
Rozpisałam się trochę za bardzo, ale cóż, skracać póki co nie będę. Chciałam tylko nakreślić, że osoby samotne mają całkiem inne podejście do alkoholu, jak i narkotyków. Biorą je całkowicie w innych celach niż zwykli ludzie. Łatwiej popadają w uzależnienia i będąc sami nie potrafią dostrzec granicy między okazjonalnym braniem a czymś więcej. Jednak potrzebują zmiany stanu świadomości i zrobią wszystko, byleby nie użalać się nad sobą.
//bez zdjęć - cóż, chyba nie przystoi.., nie w tym kraju, oprócz tytułowego.//
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Jestem..

Tak, jestem, a jakby mnie tutaj nie było. Akurat w tym tygodniu mam wiele spraw na głowie i ciężko mi tutaj zaglądnąć częściej, a jeszcze trudniej coś napisać. Oczywiście moje zaplanowane artykuły "Samotność, a.." powstaną i po opracowaniu ich listy powoli składam je w całość by je tutaj zaprezentować. Będę czekać na wasze komentarze dotyczące niektórych tematów, chociaż wiem, że nim blog stanie się na tyle popularny, by więcej osób tu zaglądało minie trochę czasu. Patrząc na statystyki i tak jestem zadowolona z ilości odwiedzin i miło popatrzeć na te zmieniające się cyferki.
statystyka
Udało mi się odkryć funkcję planowania publikacji, więc dzisiaj i jutro coś napiszę, a to ukaże się np. w środę. Chociaż tyle dobrego. Mała rzecz, a cieszy. Nie, żeby miesiąc minął, odkąd tu jestem, ale cóż, kobieta uczy się przez całe życie.
Co zaś tyczy się mojej książki. Muszę się przyznać, że przez ten tydzień nie zrobiłam kompletnie nic. Oczywiście mam ze sobą wydrukowaną kolejną wersję, mam ze sobą netbooka cały czas, a jednak nie mam na tyle motywacji, by zacząć od nowa sprawdzanie. Może po prostu potrzebowałam tygodnia odpoczynku dla mojego umysłu, a może to po prostu lenistwo. Chociaż udało mi się, co do okładki więcej rzeczy ustalić. Jednak takiego zdjęcia, jakbym chciała nie mam w mojej kolekcji, ani też nie posiadam aparatu z tak długim czasem ekspozycji, nie mówiąc już o koleżance chcącej się zgodzić na pozowanie. Dlatego mój znajomy zajmie się narysowaniem mojej wizji. Mam nadzieję, że mu to sprawnie wyjdzie. Jak skończy, na pewno umieszczę ją tutaj na blogu, by wszyscy mogli ją ocenić, bo nie wiem, czy będzie co podziwiać. Jescze tu dzisiaj coś napiszę, ale chyba już jako: "Samotność, a..narkotyki".
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis