facebook

czwartek, 25 czerwca 2009

Samotność, a.. praca i pieniądze.

Burza już przeszła, więc mogę spokojnie wrzucić kolejny felieton. Zapraszam do komentowania i życzę miłej lektury:

Samotność, a.. praca i pieniądze
Gdzie pracują samotnicy? Nie musimy od razu przesiadywać w bibliotece czy być kustoszem, by identyfikować zawód z naszym usposobieniem. Zawód ani pieniądze nie zmieniają tak postępowania człowieka, by chciał żyć jak pustelnik. Nie można tak szufladkować ludzi. Są alpiniści uwielbiający samotne wspinaczki, a na nizinach uwielbiają spotykać się ze znajomymi. Każdy, kto ma swoją paczkę przyjaciół, nie jest samotny.
Wybór pracy, to dla nich kolejny przykry obowiązek. Odkładają decyzję jej podjęcia na później. Łatwiej im pójść na studia, niż zacząć karierę zawodową. Muszą jednak mieć jakieś źródło utrzymania, więc albo żyją na utrzymaniu rodziców z nimi lub ci dają im pieniądze na własne życie. W końcu i tak przychodzi moment, kiedy kurek jest zakręcany, a oni muszą sobie coś znleźć. Najpierw udają, że jej szukają. Ograniczają się tylko do kupna gazety i przeglądania ofert.
poszukiwania pracy

Czasem wyślą z jedną czy dwie CV na ogłoszenia, które nie są szczytem ich marzeń, ale zapowiadają spokojną i samotną pracę bez żadnego satysfakcjonującego wynagrodzenia. Oczywiście nie dostają tej pracy i zaczyna się dla nich moment, kiedy już nie mogą odwlekać wyboru w nieskończoność, a bliskie im osoby zaczynają na nich naciskać. Naciska na nich także ich pusty portfel. W tym momencie nie mając już możliwości ucieczki decydują się na pierwszą lepszą ofertę, byleby zostali przyjęci bez zbędnej rekrutacji. Najlepiej szukają po znajomości, by ominąć te wszelkie formalności. Często się udaje. Gorzej, jeśli nie mają takowych i muszą radzić sobie sami. Posiadają przecież wykształcenie i jakieś umiejętności, więc w ktoś odpowie na ich aplikację i zaprosi na rozmowę do siebie. Rozmowa kwalifikacyjna to najgorsze, co może się przydarzyć osobom nieśmiałym. Paraliżujący strach przed rozmową z rekrutantem oraz rywalizacja z innymi kandydatami o jedno stanowisko sprawia, że już na wstępie wiedzą, że wypadną fatalnie. Obserwują innych i widzą w nich nie tyle karierowiczów, co przebojowe osoby radzące sobie w trudnych sytuacjach. Wystarczy im jedno spojrzenie by zauważyć w nich pewność, jak i bezstresowe podejście do takiej rozmowy. W porównaniu z innymi czują się tacy maluczcy, jakby byli nikim w łachmanach pomiędzy biznesmenami. Skoro jednak już udało im się dotrzeć aż tutaj, to już nie uciekają. Czekają w napięciu na swoją kolej, która nadchodzi niczym burza. Zostali zaproszeni do pokoju i bez względu czy rekrutację przeprowadza osoba tej samej płci czy przeciwnej, to i tak nie potrafią z siebie wydusić coś więcej niż dzień dobry. Siadają i pocąc się niesamowicie widzą, jak rekrutant przegląda ich CV i list motywacyjny. Widząc jego/jej minę czują, że już zostali spisani na skazanie.
Jednak zaczynają się pytania dotyczące ich wykształcenia, zainteresowań. Trochę się gubiąc i dukając odpowiadają na coraz to nową kwestię. Czasem trafiają na profesjonalistę, który szybko zapędza ich w sytuację bez wyjścia. Wystarczy tylko kilka pytań o to, jakby się zachowali w danej sytuacji, albo o ich współdziałanie w grupie, to od razu wiadomo, że nie nadają się na dane stanowisko. Nie radzą sobie ze swoim życiem, a co dopiero, gdyby dać im jakieś odpowiedzialne stanowisko. Na wyjściu słyszą, że skontaktujemy się z wybranymi osobami. Czekają w napięciu na telefon wiedząc, że i tak nikt nie oddzwoni. Pogrążeni po pierwszej porażce szukają następnego zajęcia dla siebie. Tym razem już mniej ambitnego, na takie, na które mają szanse się dostać. Ślą wiele listów i maili dziennie, założyli nawet profil w wirtualnej agencji pracy, a nawet udali się do pośredniaka. Gazetę przeglądają codziennie, ale nie widzą nic odpowiedniego dla siebie. Czasami ktoś się odzywa i zaprasza na kolejną rozmowę. Po kilku następnych wiedzą już, jak mają się zachowywać, by zrobić dobre wrażenie, ale nie zawsze im to wychodzi. Zmuszeni do znalezienia czegokolwiek próbują zadzwonić pod numer podany w ogłoszeniu w gazecie. Samo wykonanie telefonu jest problemem.
Nie wiedzą, co powiedzieć, boją się rozmawiać z obcą osobą przez telefon, mimo że ona ich nie widzi i nie wie kim są. Planują sobie, że zadzwonią o pełnej godzinie, potem, że po śniadaniu. Obmyślają plan tego, co mogliby powiedzieć, aż w końcu robi się tak późno, że w ogóle nie dzwonią. Próbują następnego dnia, aż w końcu udaje im się wykonać rozmowę telefoniczną, którą często przerywają w trakcie gubiąc się w swoich odpowiedziach. Z pomocą przychodzą znajomi, którzy zabierają ich na spacer po mieście. Od jednego sklepu z ogłoszeniem na witrynie do drugiego. Zmuszają ich do wejścia, złożenia CV lub porozmawianiu od razu na temat pracy. Nieśmiali wiedzą, że sobie nie poradzą w kontakcie z klientami, więc już sami dział sprzedaży odłożyli na półkę. To musiałby być jakiś specyficzny sklep z małą liczbą klientów, w którym mogliby się jakoś odnaleźć.
Przychodzi w ich życiu taki moment, kiedy dostają swoją pracę. Czy to staż z pośredniaka, czy nawet ktoś się odezwał i wezwał ich na finalną rozmowę, to są już zadowoleni. Oczywiście w rozmowie na temat pieniędzy godzą się na wszystko, co im zaproponują, byleby inni przestali na nich naciskać. Po prostu chcą mieć spokój ze strony rodziny i znajomych, a jaka praca będzie to już nie jest zbytnio ważne. Nie jest ważne, czy szukają pracy na wakacje czy na stałe, na weekendy czy na nocki, w tych poszukiwaniach najłatwiej widać problemy w nawiązywaniem kontaktu z obcymi osobami, a podczas rozmów kwalifikacyjnych trudności w zaprezentowaniu się. Właśnie sposób sprzedania się pracodawcy jest ważniejszy niż dyplomy i umiejętności. Na papierze mówią one niewiele, a rzeczywistość jest dla nieśmiałych ścianą nie do przekroczenia.
odnaleźć się w pracy
Ciężko jest cokolwiek osiągnąć, gdy nie umie się walczyć ze swoimi słabościami, z samym sobą. Poświęcają się pracy martwiąc się, że innej już sobie nie znajdą. Mogliby pracować w nocy, a dnie odsypiać, by ukrywać się przed innymi. Nie walczą o nagrody, premie czy awanse. Ważne by spokojnie piastować swoje stanowisko nie wychylając się zbytnio. Dlatego nie odmawiają, gdy są pytani o pozostanie dłużej w pracy czy przyjście w weekend. Inni mają jakieś konkretne wymówki, o nich szef wie, że nie mają nikogo. Boją się zwolnienia i tego momentu, w którym znów muszą szukać pracy na nowo. Jeśli jest im źle, nie szanują ich i sami już narzekają, to nie mają nie na tyle odwagi, by to wszystko rzucić, co mają na tyle strachu przed kolejną przeprawą w poszukiwanie, że wolą nawet nie ryzykować.
Nie proszą o podwyżkę, bo się wstydzą, nie planują wakacji, bo nie mają, dokąd pojechać. Dlatego muszą brać przymusowy, zaległy urlop, podczas którego nudzą się niemiłosiernie w domu. Mogliby później kłamać, gdzie nie byli i co robili, ale i tak im nikt nie uwierzy, a zdjęcia przerobione w photoshopie nie zaskakują już nikogo. Kto by zresztą by się ich pytał, gdzie byli. Nawet, jeśli przyślą pocztówkę do pracy, to wszyscy będą zachodzić w głowę, od kogo to. W integracji z pracownikami nie pomogą zaproszenia do siebie na urodziny, ani na wspólne wyjście do kina, jeśli już ktoś potrafi na tyle się zdobyć. Wiadomo przecież, że najlepiej zaplanowana impreza nieśmiałego kończy się totalną klęską. Życie dobija w najmniej oczekiwanych momentach.
Czasem samotni także zajmują wysokie stanowiska w firmie. Są menedżerami, dyrektorami, a czasem i właścicielami swoich firm. Mają pod sobą ludzi, o których wiedzą, że ich nie szanują. Wielu pewnie im także zazdrości sukcesu i pieniędzy, a oni sami woleliby zamiast tego wszystkiego odnaleźć prawdziwą miłość, a co najważniejsze pozbyć się swojej nieśmiałości. Mimo tego wszystkiego czują się niespełnieni w pracy myśląc każdego dnia, że się marnują. Nie mają przyjaciół, bo nie mogą się przyjaźnić ze swoimi podwładnymi, a na ich szczeblu trwa ciągle wyścig szczurów. Po raz kolejny zdają sobie sprawę, że ich życie jest do niczego. Mimo tak wielkiego statusu czują się odrzuceni przez społeczeństwo. Są samotni w pracy, jak i w domu, a zarobki nie rekompensują im życia w pełni podporządkowanego firmie.
Obojętnie czy samotni pracuję w urzędzie za niskie wynagrodzenie czy też piastują wysokie stanowisko w międzynarodowej firmie, to na ich koncie pojawia się górka.
Czy to mniejsza, czy większa, to jednak z miesiąca na miesiąc rośnie. Normalnie ludzie cieszyliby się z takiego obrotu sprawy, jednak nieśmiałych przyprawia to raczej o ból głowy. Po prostu nie wiedzą, na co wydać te pieniądze, a nawet, jeśli już sobie zaplanują, na co mogliby to wydać, to i tak tego nie robią. Dlaczego? - Chodzi o zakupy, a raczej o możliwość ich zrobienia, co jest dla nich kolejnym problemem. Mogliby kupić sobie nowy telewizor, kupić wycieczkę zagraniczną lub jakiś nowy mebel do domu. Nie kupią nic, bo nie będę mieli żadnej przyjemności z przejawu konsumpcyjnego życia. Stary telewizor czy meble nie są takie złe, więc, po co je zmieniać, a wycieczka, przecież sami nigdzie nie wyjadą, by nudzić się zamiast w domu, to w pokoju hotelowym.
Oczywiście samotni nie staną się w pewnym momencie milionerami, a nawet, jeśli, to nic nie zmienia. Nie są także żadnymi skąpcami. Przychodzi taka chwila, gdy wyciągają pieniądze z konta, ale nie kupują nic sobie, tylko najczęściej kupują jakiś drogi sprzęt dla rodziny. Tak naprawdę jest im on potrzebny i już od dłuższego czasu mówili o nim, ale nie mieli, za co go kupić. Z jednej strony cieszą się z takiego prezentu, z drugiej martwią kwotą, jaką samotnicy wydali, by sprawić im przyjemność. Ci zaś często dają te prezenty bez żadnej konkretnej okazji. Po prostu naszła ich nagle chęć kupienia czegoś, niekoniecznie dla siebie, a także nie mogli już patrzeć na ilość środków zgromadzonych na koncie.
Wydają pieniądze na siebie, oczywiście. Najwięcej na te rzeczy, o których już pisałam. Na jedzenie na wynos, alkohol, narkotyki i inne przyjemności dnia codziennego. Codziennego dla nich. Zdarza im się kupić karnet na aerobik czy siłownię, którego i tak nie wykorzystają, bo nie będzie im się chciało chodzić bez towarzystwa. Mając chwilowe zauroczenie daną dyscypliną sportu, kupują drogi sprzęt, który później zalega u nich w szafie. Nabywają także różnego rodzaju gry towarzyskie, które im się spodobały na jakiejś imprezie, a teraz leżą nawet nie rozpakowane, bo nie da rady cieszyć się z nich samemu. Na nowe mieszkanie, ani samochód ich nie stać, ale mogliby kupić sobie nowy rower. Boją się jednak kontaktu ze sprzedawcą i w ten sposób często stają się ofiarą nieuczciwego sprzedawcy z aukcji internetowej. Rzadko dochodzą swoich praw, przez co wiele razy doświadczyli oszustwa. O tym więcej w „Samotność, a.. zakupy” i w innych artykułach. W tym chciałam tylko nakreślić, jakie problemy nękają nieśmiałych szukających pracy. Tej pierwszej, jak i kolejnej. O kłopotach z funkcjonowaniem w nowym miejscu, a także nieumiejętności cieszenia się z zarobionych pieniędzy oraz satysfakcji z ich wydawania.

Podsumowanie:
Można ich znaleźć w biurach, urzędach lub przy produkcji na taśmie, gdzie spokojnie wykonują swoje zadania nie martwiąc się o kontakty z ludźmi. Z nimi oczywiście nigdzie nie wyjdą po pracy, o wspólnych imprezach nie ma mowy. Nie wdają się w żadne bliższe znajomości, zresztą nawet nie rozmawiają z ludźmi podczas przerw. Uwielbiają prace zdalną, to dla nich idealne rozwiązanie, a także wszelkie inne prace, które mogą wykonywać w domu. O tym, że każdy samotny facet jest informatykiem krąży wiele plotek, ale często nie jest to praca, jakby się mogła wydawać typowo indywidualna, bo często zespoły pracują na wspólny sukces. Samotne kobiety powinny pracować w muzeum, ale jak bardzo można zadręczać się taką nudą, gdy we własnym życiu niewiele się dzieje. Jak już pisałam na początku to nie zawód identyfikuje samotnika. Nie każdy latarnik musi żyć jak pustelnik. Można wykonywać najbardziej nudny i samotny zawód świata, a jednocześnie w czasie wolnym być bardzo żywiołową i towarzyską osobą.
Antonina Kostrzewa
antonina kostrzewa podpis

Napisano już 5 komentarze/y. Zapraszam do dodawania kolejnych...
Już teraz przyłącz się do dyskusji i dodaj nowy komentarz

psychologia w biznesie pisze...

To nie jest zwykla nieśmialosc, to jest fobia spoleczna. Paradoks bo niekiedy osoby z fobia wcale nie sa niesmiale, ale zaburzenia fobiczne wywoluja w nich skrajne zaburzenia somatyczne. Fobia objawia sie w konkretnych sytuacjach, lęk jest reakcją obronna na poczucie zagrozenia. Mobilizacja organizmu : uciekaj, albo walcz. Zazwyczaj nie ma mozliwosci ucieczki, wiec organizm reaguje na dostarczany mu bodziec - drzenie mięsni, kolatania serca, brak tchu. Porusze ten temat na blogu, przedstawie rowniez kilka technik radzenia sobie z tym.

Rozwój osobisty pisze...

No niestety, osoby nieśmiałe często nie podejmują wyzwań, rezygnują ze swoich marzeń zawodowych ... a potem żałują.

Anonimowy pisze...

DZIEŃ DOBRY
mi się trochę wydaje, że moi przedmówcy przesadzają np ja jestem typowym lwem i mnie siedzenie cały czas ze stateem wron denerwuje i lubię tą swoją samotność ile to można krakać;)

Unknown pisze...

ojej smutne to a i prawdziwe wielokrotnie. nie wspominajac juz o tym, ze samo szukanie pracy jest nie lada wyzwaniem dla osoby niesmialej. mialam podobny dylemat dwa lata temu gdy szukalam pracy, wysylanie cv lawinowo do roznych firm przerastalo mnie. wiec wymyslilam ze skorzystalm z pomocy agencji posredniczeacej (byla to http://jobsplus.pl/) i oni reszte jakos za mnie zalatwia, no i sie udalo:)

byhjuglbyjulgyul pisze...

Przeczytałam tekst autorki i powiem tak. Do pewnego momentu tekst bardzo trafnie opisujący koszmar osoby cierpiącej na fobię społeczną i introwertyzm, nawet bym powiedziała że jak ktoś kogo temat dotyczy to czyta to może poczuć się jakby ktoś opisując to wszystko się na nim pastwił, ale generalnie tak to wszystko prawda jest. Natomiast jak zaczyna się pisanie o wakacjach to widać już że autorka się rozbujała aż za bardzo i fantazja ją zaczyna ponosić i ta fantazja trwa już do końca.

Prześlij komentarz